Dwadzieścia padłych dzików znaleziono w lesie między Szyndzielem a Kładziewem w gminie Sokółka. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że zwierzęta zabił afrykański pomór świń (ASF). To pierwszy taki przypadek w powiecie sokólskim, kiedy w jednym miejscu znajdowanych jest tak dużo padłych zwierząt.
W poniedziałek jeden z myśliwych natknął się w lesie w pobliżu Szyndziela na zwłoki kilku padłych dzików. Zgłosił ten fakt do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Sokółce, a jego pracownicy zgodnie z procedurą przyjechali na miejsce, by między innymi pobrać próbki do badań na obecność ASF i zdezynfekować teren. Na miejscu okazało się, że padłych zwierząt jest znacznie więcej.
- W promieniu kilkuset metrów od miejsca pierwotnego znaleziska, stwierdzono kolejne padłe dziki. Łącznie naliczyliśmy 20 padłych zwierząt, w tym 10 pasiaków, czyli małych dzików oraz dwie lochy. Nie można przesądzić, czy wszystkie był chore na ASF. Wczoraj zawieźliśmy materiał do badań pobrany od wszystkich osobników do Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach. Najdalej za kilka dni otrzymamy wyniki. Wówczas dowiemy się, czy wszystkie zwierzęta, łącznie z młodymi, były zarażone wirusem
- mówi Paweł Mędrek, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Sokółce.
Niektóre ze zwierząt były w stanie znacznego rozkładu, inne - padły niedawno. Jak wyjaśnia Paweł Mędrek, dzik, gdy nie jest niepokojony, potrafi wiele miesięcy bytować na terenie o promieniu około 5 kilometrów. W rejonie, gdzie padły dziki, była już widywana spora wataha. Ponadto miały tam one idealne miejsce do żerowania z dużą ilością pokarmu.
- To nie jest normalne, że w jednym miejscu pada tak wiele zwierząt. Wedle nowych badań, wzrasta odporność dzików na ten wirus i zarażony dzik jest w stanie przeżyć znacznie dłuższy okres. Jest to niekorzystne, bo zwierzęta te dłużej są nosicielami choroby. Wirus ASF był najprawdopodobniej obecny w tej watasze dłuższy czas, a dziki padały jeden po drugim, nawet w odstępie kilkunastu tygodni, na co wskazuje stan rozkładu tych zwłok - tłumaczy Paweł Mędrek.
Pracownicy Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Sokółce wspólnie z myśliwymi zebrali padłe dziki i składowali je przy drodze. Następnego dnia odebrała je specjalistyczna firma, która zajmie się utylizacją zwłok.
- Ta sprawa to ewenement. Zwłok było dużo, a ziemia - zmarznięta. W 90 procentach przypadków znajdowaliśmy pojedyncze padłe dziki, zdarzało się, że dwa, wówczas padłe zwierzęta zakopywano na miejscu. Zasypywaliśmy środkiem dezynfekującym i środkami odstraszającymi zwierzęta drapieżne. W tym przypadku dziki zostaną zutylizowane przez specjalistyczną firmę - zwłoki zostaną spalone - mówi Paweł Mędrek.
Czy w związku ze znaleziskiem rolnicy mają czego się obawiać?
- Hodowcy muszą wciąż rygorystyczne przestrzegać zasad bioasekuracji. Niestety, zaraza wciąż się nasila. W skali województwa zachorowalność na ASF w populacji dzików postępuje i przypadków jest coraz więcej - mówi Powiatowy Lekarz Weterynarii w Sokółce.
Tymczasem w planach rządu jest budowa płotu między innymi na granicy z Białorusią, który ma uchronić kraj przed napływem dzików. Czy to rozwiąże problem ASF?
- Na pewno zmniejszy on nieograniczaną przenikalność dzików na nasz teren. Jeżeli nie wyeliminuje problemu, to drastycznie go ograniczy. W jakiś sposób uzyskamy odpowiedź na pytanie, czy to wszystko związane jest ze stałą migracja dzika z Białorusi - mówi Paweł Mędrek.
(mby)