Czy jest jakakolwiek forma zdyscyplinowania kierowców ochlapujących z premedytacją pieszych? Tak jest przy ul. Kryńskiej w Sokółce, gdzie spod kół ciężarówek tryskają fontanny wody! Strach poruszać się chodnikiem. Telefony na straż miejską i policję nic nie dają - pisze w mailu do redakcji nasza Czytelniczka.
Na pewno każdy z nas choć raz spotkał się z podobną sytuacją, która powodowała natychmiastową chęć odwetu na niesfornym kierowcy. Okazuje się, że sprawa nie jest taka prosta, a udowodnienie sprawcy działania z premedytacją, nie mówiąc już o późniejszym ukaraniu kierowcy, może się okazać bardzo trudne.
Jak mówi sierżant Kamil Kozłowski z sokólskiej policji, do ukarania kierowcy, który ochlapuje przechodnia dochodzi, gdy ten wpadnie na gorącym uczynku. Do tej pory zdarzało się to bardzo rzadko.
- W przypadku takiego wykroczeniu należy mówić o celowości. Jeżeli jest to ciężarówka, która nie ma jak ominąć kałuży, to niestety - takie rzeczy się zdarzają. Należałoby wykazać celowość i perfidię działania, udowodnić, że kierowca celowo najeżdża na kałużę, aby nas ochlapać. Może to okazać się trudne - mówi rzecznik prasowy sokólskiej policji.
Takie zgłoszenia trafiają do policjantów, choć dzieje się tak niezwykle rzadko.
- Jeżeli poszkodowana osoba widziała mniej więcej, kto kierował pojazdem i zna tablice rejestracyjne, może przyjść na policję i złożyć zawiadomienie odnośnie zniszczenia mienia - mówi Kamil Kozłowski.
Warto też mieć świadka takiego zdarzenia. Za celowe ochlapanie przechodnia grozi mandat w wysokości od 20 do 500 zł.
(mby)