"Podobno ostatnio nasza gmina wydała decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji - farmy wiatraków przy drodze do Słojnik. Obejmowała ona kilka działek. Po jej upublicznieniu zostało wydane "sprostowanie" tej decyzji w formie postanowienia. Opiewało ono na około 150 działek" - informuje nas Czytelnik. - Nie 150, tylko 575 - usłyszeliśmy od urzędników w sokólskim Urzędzie Miasta. Przy drodze do Słojnik ma stanąć 13 wiatraków. Kolejnych kilkanaście znajdzie się na wzgórzach na północny-zachód od Sokółki.
O sprawie budowy farm wiatrowych pod Sokółką informowaliśmy kilka miesięcy temu w tekście Pod Sokółką staną wiatraki. Na początek około 20.
Inwestor zwrócił się do gminy o zgodę na postawienie 26 wiatraków, w pobliżu drogi do Słojnik, między miejscowościami Kurowszczyzna, Zawistowszczyzna, Wojnachy i Stodolne Morgi. Dostał decyzję na 13 obiektów. - Na terenie gminy wyznaczone zostały dwa miejsca, gdzie mogą stanąć farmy wiatrowe - mówi burmistrz Sokółki Stanisław Małachwiej.
Jedno znajduje się między wsiami Bogusze, Kraśniany i Sokolany (ma tam stanąć około 15 wiatraków), drugie - na zachód od miasta. - Wybrany został taki teren, który nie koliduje z rozwojem miasta - dodaje burmistrz.
"Duża ilość wiatraków spowoduje konieczność ustanowienia strefy ochronnej, która sięgnie prawie aż do miasta. A w strefie nie można nic zbudować, jedynie sadzić kartofle! Tymczasem ten teren to jedyny konkretny obszar, w którym może się rozwijać miasto w przyszłości" - pisze nasz Czytelnik. - Mamy studium uwarunkowania i zagospodarowania przestrzennego gminy. Nie może być tak, że dowolnie będziemy rozpraszać zabudowę - odpiera zarzuty Stanisław Małachwiej.
Sprawę wiatraków poruszono podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej w Sokółce. - Z problemem tym niedługo będziemy musieli się zetknąć. Nie chcielibyśmy niczego robić na siłę. Dopuszczalne normy wynoszą 350-500 metrów odległości od nabliższych zabudowań, w zależności od wysokości masztu - mówił Piotr Bujwicki, zastępca burmistrza Sokółki. - Dla gminy nie jest to wielki biznes - dodał.
Co gmina zyskuje pozwalając na budowę wiatraków? - Pieniądze z podatku od nieruchomości. Od jednej wieży będzie to od 40 do 110 tys. zł rocznie - mówi burmistrz Sokółki. - Do podatku wlicza się wieżę, fundament i linię przyłączeniową. Rocznie wychodzi więc ok. 17 tys. zł - mówi Adam Borysiewicz z firmy AB Auto, właściciel wiatraka pod Brzozowem w gminie Dąbrowa Białostocka. Dodaje jednak, że opłata zależy też od tego, czy urządzenia są nowe, czy używane (te w Polsce stosuje się zdecydowanie częściej) oraz od ich wysokości.
Na wiatrakach zyskują też właściciele gruntów. Miesięcznie za dzierżawę terenu pod takie urządzenie można uzyskać ok. 2 tys. zł. Umowy zawierane są zazwyczaj na 15 lat. - Później taki rolnik zostaje z betonem, którego nawet dynamitem nie wysadzisz - mówi jeden z gospodarzy spod Sokółki.
W sprawie budowy farm wiatrowych protestują mieszkańcy Zawistowszczyzny. Jak mówi burmistrz, urządzenia będą mogły zostać uruchomione nie wcześniej niż za 3-4 lata.
Początkowo decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach inwestycji dotyczyła 13 działek. Tymczasem rozciągnięto ją na 575 działek. - Decyzja dotyczyła określonego terenu. Jest potrzeba wymienienia w decyzji wszystkich działek - mówi Stanisław Małachwiej.
O wyjaśnienie wątpliwości z tym związanych poprosiliśmy Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Białymstoku. Do tematu wrócimy.
(is)