Dlaczego nikt nie ceni naszej lokalnej gwary? - zadzwonił do redakcji Czytelnik. - Niedawno byli u mnie goście z Polski. Kilkanaście dni spędziliśmy pod Sokółką. Byli oczarowani tutejszym językiem. To jest niesamowity kapitał, o który zupełnie się nie dba. Przecież Kaszubi czy Ślązacy są dumni ze swojej mowy. Tymczasem mieszkańcy Sokólszczyzny wstydzą się języka prostego. Myślę, że zaginie on w ciągu jednego pokolenia.
Skąd wzięła się mowa prosta, albo język prosty? "Prosta mowa heto ni jakajaści tam papsuta mieszanka. Prosty jazyk heto djalekt niezależnaj, samastojnaj mowy, ni rasiejskaj i ni polskaj. I jon ni horszy czym tyja mowy. Jon warty stolko, skolko usie druhija mowy świetu" - można przeczytać na stronie cybervioska.w.interia.pl. Gwara ta kształtowała się w okresie zasiedlania zachodnich rubieży Wielkiego Księstwa Litewskiego, po okresie pustki osadniczej, gdy tereny te wyludniły się po wojnach XIII wieku, i gdy Jaćwingowie zostali wybici bądź też wysiedleni przez Krzyżaków (tzw. kąt jaćwieski na Półwyspie Sambijskim). Co ciekawe, podobnym językiem i sformułowaniami posługują się nawet mieszkańcy Wileńszczyzny. Dlaczego więc mowa prosta ginie w błyskawicznym tempie?
- Kaszubi posiadają świadomość swojej odrębności. Część z nich deklaruje nawet odrębną narodowość, uważając się właśnie za Kaszubów, a nie Polaków. Ich język jest uznany za odrębny, pochodzący z grupy pomorskiej. I oni właśnie jeszcze kilkadziesiąt lat temu byli na takim samym etapie jak my: posługiwanie się językiem kaszubskim uważano za wielki obciach - opowiada Andrzej Garbuz, historyk-amator z Sokółki. - Jednak procesy te odwróciły się. Spotkałem się kiedyś z pewnym Kaszubem. Opowiedział mi, że jego dzieci rozmawiają z dziadkami tylko po kaszubsku. On ten język rozumie, ale nie posługuje się nim czynnie.
Przyczyną główną jest więc stosunek miejscowych do języka. Uważają oni mowę prostą za język ludzi ze wsi, a więc zacofanych, gorszych. Mowa prosta kojarzy się wybitnie negatywnie.
- Pewnie, że ją rozumiem - mówi Jan Kwiatkowski, wójt Kuźnicy. - Ale idziemy do polszczyzny. Jeszcze starzy ludzie posługują się tym językiem, młodzi już go nie umieją. Może się wstydzą? Gdy byłem młody, dzieciaki wychodzące ze szkoły mówiły tylko tą gwarą. Teraz już się to nie zdarza.
- Musimy pamiętać, że świadomość polska stałą w opozycji do pochodzenia miejscowej ludności i jej języka, który został potraktowany jako obcy. Czytałem wspomnienia pewnej kobiety z okolic Korycina sprzed kilkudziesięciu lat. Pisze ona, że język prosty nie ma nic wspólnego z białoruskością, bo w okolicy mieszkają sami katolicy. Zupełne pomieszanie pojęć - stwierdza Andrzej Garbuz. - Poza tym u nas wszystko, co wiąże się z Białorusią, kojarzy się źle. Jest kilka przyczyn tego zjawiska. Ale trzeba pamiętać, że np. tzw. Zachodnia Białoruś, utworzona przez Sowietów miała tyle wspólnego z Białorusią, co krzesło z krzesłem elektrycznym. Cóż, bariera psychologiczna i niechęć wydają się nie do przełamania.
Co ciekawe, to ludzie z zewnątrz dostrzegają atuty tego języka.
- Przyjechałam tu z Wielkopolski, więc nie za bardzo potrafię posługiwać się tym językiem - stwierdza Dżenneta Bogdanowicz, właścicielka Tatarskiej Jurty w Kruszynianach. - Mowa ta jest urocza. Myślę, że byłby to dodatkowy atut ściągający turystów na Sokólszczynę.
Mowa prosta przestaje być językiem żywym. - Grupa młodzieży przygotowuje słowniczek tej gwary. Mają nagrania audio z rozmów ze starszymi osobami. Na razie zbieramy materiały - mówi Anna Żywno, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury Sportu i Turystyki w Suchowoli. - Ja sama w jakimś stopniu ten język rozumiem, ale muszę przyznać, że posługiwanie się nim nie jest mile widziane. Czasami zdarzy się, że ktoś zażartuje w tej gwarze. Moim zdaniem to kwestia dwóch pokoleń i jeżyk prosty odejdzie w niepamięć.
- Gwara prosta została zepchnięta do defensywy i wątpię, czy da się to w jakikolwiek sposób cofnąć. Jest za mało ludzi, którzy dostrzegają jej wartość - dodaje Andrzej Garbuz.
"Dumaju, szto teraz uże usim jasno, szto nasza prosta wiaskova mowa, nasz prosty jazyk heto ni jakajaści sieczka polskich i rasiejskich słoŭ, ale szto jana dyjalekt asobnaj mowy. Naszaj mowy. I tamu, szto jana nasza, my pawinny jije zachawać, jije wiedać i używać" - pisze autor strony cybervioska.w.interia.pl.
(is)