Rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i tysiąc złotych grzywny – taki wyrok usłyszał dziś komendant sokólskiej Straży Miejskiej. Oznacza to, że straci pracę.
Dzisiejszy wyrok przed Sądem Okręgowym w Białymstoku to pokłosie sprawy sprzed pięciu lat, w której skazany został również były burmistrz Sokółki. Przypomnijmy - w maju 2010 roku mieszkanka miasta zaparkowała auto w uliczce przed kinem. Gdy wróciła do samochodu, znalazła za wycieraczką wezwanie do stawienia się w biurze Straży Miejskiej - za niewłaściwe parkowanie. Kobieta zadzwoniła do burmistrza Sokółki, ten zaś - do szefa strażników. Według aktu oskarżenia, włodarz miał nakazać zakończenie sprawy pouczeniem, a nie mandatem i tym samym przekroczyć swoje uprawnienia. W styczniu 2013 roku Sąd Rejonowy w Sokółce skazał za to burmistrza Sokółki na 10 tys. zł grzywny i pokrycie kosztów procesu. Szefa Straży Miejskiej uniewinniono. W kwietniu br. Sąd Okręgowy w Białymstoku w rozprawie odwoławczej uniewinnił burmistrza, a wyrok w części dotyczącej komendanta utrzymano w mocy. Prokuratura zaskarżyła całe orzeczenie Sądu Okręgowego. Sąd Najwyższy zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia.
W lipcu 2014 roku sąd skazał burmistrza Sokółki na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata i 5000 zł grzywny. W stosunku do szefa Straży Miejskiej wyrok został uchylony, a sprawa przekazana do ponownego rozpoznania Sądowi Rejonowemu w Sokółce.
Dziś zapadło ostateczne rozstrzygnięcie przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. - Niech wyrok będzie przestrogą dla innych osób pełniących ważne społecznie funkcje - powiedział sędzia podczas ogłaszania wyroku (cytat za portalem wspolczesna.pl).
Takie rozstrzygnięcie oznacza, że komendant straci pracę jako strażnik miejski.
(is)