Przeszli linię Curzona, lecz pod wsią Kraśniany zostali rozbici przez bezpiekę i NKWD.
Dziś obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Przypomina się w nim pamięć żołnierzy antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia. Święto zostało uchwalone przez Sejm w rocznicę zbrodni sądowej z 1951 roku. 1 marca tego roku w piwnicach więzienia przy ul. Rakowieckiej na Mokotowie wykonano wyroki śmierci na siedmiu członkach IV Komendy Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość".
My przypominamy dzieje oddziału z Nowogródczyzny, który latem 1945 roku został rozbity przez Sowietów i bezpiekę pod Sokółką.
Sierż. Władysław Janczewski ps. "Laluś" objął zimą 1945 roku dowództwo nad drużyną przyboczną dowódcy Zgrupowania Północ Okręgu Nowogródzkiego Armii Krajowej - poległego por. Jana Borysewicza "Krysi". Komendant "Krysia", jeden z najwybitniejszych dowódców partyzanckich nowogródzkiej AK, poległ 21 stycznia 1945 roku w walce z obławą NKWD pod wsią Kowalki.
Latem 1945 roku żołnierze "Lalusia" pokonali ponad sto kilometrów - przechodząc z Nowogródczyzny za linię Curzona.
"Linię Curzona przekroczył oddział "Lalusia" nocą 25 lipca 1945 r. na wysokości wsi Klimówka i Nomiki. Po przejściu kilku kilometrów zatrzymano się w kolonii wioski Puciłki" - pisze Kazimierz Krajewski. "Po krótkim postoju oddział został zaatakowany przez konną grupę pograniczników, którą odparto ogniem broni maszynowej. Cofając się dalej w kierunku zachodnim, oddział uwikłał się w walkę ogniową z grupą operacyjną NKWD znajdującą się we wsi Malawicze (Rosjanie przyjechali tam na aresztowania). Po oderwaniu się od przeciwnika przekroczono szosę Sokółka-Grodno, po czym zatrzymano się na odpoczynek w niewielkim lesie koło wsi Kraśniany (na północ od Sokółki). Tu oddział został okrążony przez grupę operacyjną złożoną z jednostek NKWD, KBW i UBP z Sokółki, wspartą dwoma tankietkami. Pierwszy atak sowiecki został odparty. W toku dalszej walki oddział "Lalusia" przebijał się z okrążenia trzema grupami. Według meldunku WUBP w Białymstoku do MBP w Warszawie, w walce pod Kraśnianami miało polec 12 partyzantów, czterech zaś wzięto do niewoli (dwóch zostało rannych). Partyzanci stracili też trzy rkm-y, cztery pistolety maszynowe, pięć sztuk broni krótkiej i amunicję. Największe straty poniosła "grupa kowieńska". Oddział w mocno uszczuplonym składzie dotarł do Puszczy Knyszyńskiej, gdzie zaopiekowały się nim placówki AK-AKO. Oddział został rozformowany, po czym żołnierze zaopatrzeni w fałszywe dokumenty rozjechali się w różne strony, głównie na Ziemie Odzyskane. Rannymi, w sumie ośmioma osobami, zaopiekowała się sokolska organizacja AKO" - pisze Kazimierz Krajewski.
Dziś w miejscu, gdzie rozgrywały się te wydarzenia, nieopodal linii kolejowej Sokółka - Suwałki znajduje się pomnik. "Polegli śmiercią bohaterską w drodze do Ojczyzny" - głosi napis.
(mab), opr. (is)
Na kolejnych zdjęciach:
Pomnik w lesie koło wsi Kraśniany. Rok 1950. Upamiętnione miejsce potyczki oddziału AK „Lalusia” z funkcjonariuszami sokólskiego UB i NKWD.
Pomnik w lesie Kraśniany w miejscu potyczki z UB. Rok 1995.
Napis na tablicy pamiątkowej.
Żołnierze z oddziału "Lalusia". Od lewej: Witold Szalewicz "Szczur", Kazimierz Kiedyk "Klin", sierż. Władysław Janczewski "Laluś"
Oddział "Lalusia" - kwiecień 1945. Stoją od lewej: NN "Mur", Franciszek Romanowski "Rosa", Kazimierz Kredyk "Klin", Stanisław Krukowski "Młot" (zginął 7 maja), Janina Martun-Litwinowicz "Kroszka", Jan Wilbik "Wolny", Władysław Janczewski "Laluś", Stanisław Ochwat "Bąk", Władysław Junda "Niedźwiedź", Leokadia Nosewicz-Bojanowska "Nieznana", Jan Daglis "Guzik"; w rzędzie dolnym od lewej: Marian Łuszkiewicz "Kmicic", Aleksander Szabliński "Szaruga", Jan Grzywacz "Komar", Antoni Matulewicz "Dąb", Jan Michniewicz "Skowronek", Józef Paczkowski "Pająk".
Linię Curzona przekroczył oddział "Lalusia" nocą 28.07.1945 r. na wysokości wsi Klimówka i Nomiki. Po przejściu paru kilometrów zatrzymano się w kolonii wioski Puciłki. Stąd odeszła grupa ludzi z "siatki", która dołączyła podczas marszu. Po krótkim postoju oddział został zaatakowany przez konną grupę pograniczników, którą odparto ogniem broni maszynowej. Cofając się dalej w kierunku zachodnim, oddział uwikłał się w walkę ogniową z grupą operacyjną NKWD znajdującą się we wsi Malawicze (Rosjanie przyjechali tam na aresztowania). Po oderwaniu się od przeciwnika przekroczono szosę Sokółka-Grodno, po czym zatrzymano się na odpoczynek w niewielkim lesie koło wsi Kraśniany (na płn. od Sokółki). Tu oddział został okrążony przez grupę operacyjną złożoną z jednostek WW, NKWD, KBW i UBP z Sokółki, wspartą 2 tankietkami. Pierwszy atak sowiecki został odparty. W toku dalszej walki oddział "Lalusia" przebijał się z okrążenia trzema grupami. Według meldunku WUBP w Białymstoku do MBP w Warszawie, w walce pod Kraśnianami miało polec 12 partyzantów, zaś 4 wzięto do niewoli (2 zostało rannych). Partyzanci stracili też 3 rkm, 4 pm, 5 sztuk broni krótkiej, amunicję, itp. Największe straty poniosła "grupa kowieńska". Oddział w mocno uszczuplonym składzie dotarł do Puszczy Knyszyńskiej, gdzie zaopiekowały się nim placówki AK-AKO. Został rozformowany, po czym żołnierze zaopatrzeni w fałszywe dokumenty rozjechali się w różne strony, głównie na Ziemie Odzyskane. Rannymi, w liczbie 8, zaopiekowała się sokolska organizacja AKO.
Kazimierz Krajewski