Ktoś, kto sądził, że ze względu na nocną śnieżycę na dzisiejszym rynku zabraknie sprzedawców, bardzo się pomylił. Nie dojechali jednak kupujący.
- Pusto - mówi rozkładając ręce właściciel stoiska ze słodyczami. Cztery paczki delicji oferuje za 5 złotych, tyle samo kosztują trzy paczki markizów. Ale chętni nie ustawiają się w kolejce. - Nie dojechali ludzie ze wsi. Zresztą na głównych trasach też jest bardzo ślisko – dodaje kupiec.
Dziś był zaś pełny asortyment towarów oferowanych zazwyczaj na sokólskim rynku. Nie zabrakło ryb przywiezionych przez sprzedawcę z Giżycka (śledzie po 7,50 zł, tuszki śledziowe po 9 zł za kilogram), sera korycińskiego, jabłek z Lubelszczyzny (od 1,60 zł za kilogram, jak zwykle była kolejka), chleba na zakwasie („Mamy nowy rodzaj, hubertus, po 3 złote za bochenek” - powiedziała pani prowadząca stragan).
100 kilogramów pszenicy można było dostać za 80 zł. Parę rękawic - za 3 zł. Dobrze sprzedawało się suche pieczywo.
- Może za tydzień będzie w końcu lepiej - stwierdził z nadzieją w głosie jeden ze sprzedawców.
(is)