Kwadratura koła. Rolnicy mają obiecane 6,1 mln zł na odszkodowania za straty w uprawach spowodowane przez dziki. Nie mają jednak najmniejszych szans, aby dostać te pieniądze. - Zostało wydane rozporządzenie Ministra Rolnictwa, w którym podano, że odszkodowania otrzymują tylko i wyłącznie rolnicy na podstawie oświadczeń sporządzonych do 10 października i tylko za szkody wyrządzone w 2014 roku - mówi Agnieszka Szczygielska, kierownik Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Sokółce.
Dziś w tej sprawie kilkudziesięciu rolników przyjechało do ODR-u.
- Żądamy powołania komisji lub zespołów do szacowania szkód w uprawach rolnych spowodowanych przez dziką zwierzynę, głównie przez dziki. W całej gminie Sokółka jest 7 tysięcy wniosków o dopłaty obszarowe, a tylko 140 o odszkodowania. Pan minister mówi nam, że możemy składać wnioski o pieniądze. A w jaki sposób? Nie mamy przecież szacunków szkód. Robiono je w październiku ubiegłego roku. Wielu rolników nie zostało o jednak powiadomionych o pracach komisji szacujących straty. W gminie Sidra było ich może ze 20. Zespół zebrał oświadczenia może w ciągu dwóch godzin. Prawie nikt nie został powiadomiony. Podobnie było w Kuźnicy. Chodzi nam więc o to, by ponownie powołać komisje do szacowania szkód rolnikom, którzy ponieśli naprawdę duże straty - mówi Waldemar Borkowski, sołtys ze Zwierżan w gminie Sidra.
- Rolnicy przyjechali dziś do Ośrodka Doradztwa Rolniczego, żeby wyjaśnić kwestię odszkodowań i sprawę oświadczeń zbieranych przez zespoły, które w ubiegłym roku szacowały rozmiary szkód. Nie do końca jest dla nich jasne, dlaczego zespoły te pracowały tylko do 10 października, a nie dłużej. Uprawy są przecież cały czas uszkadzane przez dziki. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji przyjmuje obecnie wnioski o wypłatę odszkodowań, ale tylko na podstawie dokumentów sporządzonych do 10 października 2014. Czyli ktoś, kto wtedy nie zdążył, nie ma teraz szans na złożenie wniosku o pomoc przyznaną ostatnio na odszkodowania. Chodzi o kwotę do 15 tysięcy euro na gospodarstwo, pomniejszone o wcześniejsze dopłaty. My jako ośrodek doradztwa nie jesteśmy władni, by sami powołać komisję, która szacowałaby straty. Nie ma zespołów, które szacują te szkody i mogłyby przyjąć oświadczenia - tłumaczy Agnieszka Szczygielska.
Na papierze wszystko wygląda idealnie. Do podziału w województwie podlaskim jest bowiem 6,1 mln zł. O pomoc ubiegać się jednak mogą nieliczni.
- Trudno teraz szukać winnego tego stanu rzeczy. Nasze prace miały się rozpocząć od pozyskania informacji z kół łowieckich. Koła nie przekazały nam ich jednak, zasłaniając się przepisami o ochronie danych osobowych. Zrodził się więc pomysł, aby skontaktować się z urzędami gmin i tam uzyskać informacje o personaliach rolników. Staraliśmy się po prostu dotrzeć do każdego urzędu. Mogę tu podać Szudziałowo, jako gminę, która zajęła się problemem bardzo skutecznie. Każdy sołtys otrzymał informację, że stosowne oświadczenia o stratach w uprawach będą przyjmowane. Gros rolników z Szudziałowa zgłosiło się - dodaje Agnieszka Szczygielska.
W trakcie spotkania rolnicy zadzwonili do dwóch urzędów gmin - w Sidrze i Kuźnicy. Owszem, urzędnicy otrzymali tam powiadomienie listownie o powołaniu do komisji, jednak bez informacji, gdzie mają się one zebrać - w Sokółce, Białymstoku, czy może Szepietowie. - Dopiero po jakimś czasie okazało się, że wszystko odbyło się w Gminnym Ośrodku Kultury w Sidrze, a do pracy w zespole urzędnika z gminy wytypował wojewoda. Tak więc osoba kompetentna z Sidry nic nie wiedziała o obradach komisji - mówi Waldemar Borkowski.
- Chciałabym bardzo pomóc rolnikom. Nie mamy jednak takiej mocy prawnej. Jeżeli ministerstwo podejmie decyzję, wówczas nasz dyrektor powoła ponownie zespoły, które będą mogły zebrać oświadczenia i oszacować szkody - stwierdza Agnieszka Szczygielska.
(is)
Spotkanie w sokólskim PZDR: