Od kilkunastu dni można zauważyć wędkarzy, którzy wolny czas spędzają nad zalewem sokólskim, łowiąc metodą podlodową. Mimo, że jest odwilż, niektórzy z nich decydują się, aby wejść na lód.
- Dzisiaj warunki pogodowe są niesprzyjające, więc nic nie bierze. Poza tym lód powoli się topi, tafla jest przezroczysta, ryby wszystko widzą i się płoszą - stwierdził jeden z wędkarzy łowiących dziś na zalewie w Sokółce.
Od kilku dni temperatura powietrza jest na plusie, a mimo to sokólski zbiornik w dalszym ciągu jest skuty lodem i ci bardziej doświadczeni wędkarze decydują się na spędzanie wolnego czasu łowiąc ryby. Rokrocznie, gdy tylko zalew sokólski zamarza, na tafli pojawią się entuzjaści tego sportu. To, co najczęściej udaje im się złowić, to przede wszystkim okonie. Do połowu używa się krótkich, kilkunastocentymetrowych wędek, zaś do wykucia przerębla - specjalnego świdra. Aby móc liczyć na zdobycz, należy odpowiednio zanęcić łowisko. W jednym przeręblu łowi się do kilku do kilkunastu minut, po czym trzeba przejść dalej, w głąb łowiska kując nowe otwory minimum co pięć metrów.
Należy pamiętać, że pokrywy lodowe zbiorników wodnych bywają zdradliwe, zwłaszcza gdy przychodzą cieplejsze dni. Mimo, że przy brzegach lód w wielu miejscach wydaje się gruby, to kilka kroków dalej może być już bardzo cienki i kruchy.
(mby)