Tylko jedna gmina z województwa podlaskiego zadeklarowała, że jest gotowa na przyjęcie uchodźców. Zambrów stawia jednak warunki - powinna to być rodzina wyznania chrześcijańskiego. Swoją pomoc uzależnia też od otrzymania dofinansowania z budżetu państwa. Wcześniej chęć pomocy uchodźcom z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki zadeklarowała społeczność tatarska z Sokólszczyzny.
We wrześniu podlaski Urząd Wojewódzki wysłał ankietę do gmin o liczbę uchodźców, którą samorządy mogłyby przyjąć. Informacje te trafiły do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, na którego zlecenie sondaż został prowadzony.
Na 118 samorządów z województwa podlaskiego odpowiedziało 113. Tylko jeden z nich wyraził wolę przyjęcia jednej chrześcijańskiej, czteroosobowej rodziny (dwie osoby dorosłe z dwójką dzieci). Wszyscy pozostali włodarze odmówili, bądź nie odpowiedzieli na ankietę.
- Samorządy argumentowały, że w pierwszej kolejności muszą zaspokoić potrzeby własnych mieszkańców, związanych z brakiem pracy, mieszkań socjalnych. Problemem jest także brak środków finansowych związanych z zagospodarowaniem przybywających osób, a także brak jasnych zasad i programów - informuje Joanna Pilcicka, rzecznik wojewody podlaskiego. Podkreśla, że w ankiecie dotyczącej gotowości przyjęcia przez gminy uchodźców, nie określano państwa ich pochodzenia.
We wrześniu chęć pomocy uchodźcom wyraziła społeczność Tatarska w Bohonikach. - Przyjmiemy tych ludzi, ale państwo musiałoby pomóc nam ich utrzymać. Wiadomo, my sami nie bylibyśmy w stanie tego zrobić. Czy to chrześcijanin, żyd, czy muzułmanin, nie patrząc na wiarę, wszystkich przyjmiemy - mówił nam we wrześniu Maciej Szczęsnowicz, przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Bohonikach.
Na szczycie unijnym poświęconym kryzysowi emigracyjnemu, który odbył się pod koniec września, polski rząd zgodził się na przyjęcie około 7 tys. uchodźców. Pierwsi mieliby trafić do Polski w 2016 roku. Od początku kwestia uchodźstwa dzieliła społeczeństwo, a protesty przed przyjęciem uchodźców przybrały na sile po serii ataków terrorystycznych we Francji 13 listopada. Zginęło tam 129 osób.
Obecny minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski podkreślił, że zanim uchodźcy trafią do Polski, będą musieli udokumentować swoją przeszłość. - Ci, którzy udokumentują swoją tożsamość i którzy wyrażą wolę bycia w Polsce, muszą być bezwzględnie sprawdzeni pod względem bezpieczeństwa. Jakikolwiek cień na ich życiorysach będzie ich eliminował - mówił kilka dni temu w TVN24 minister. - Nie możemy odmówić przyjęcia wniosku o rozpatrzenie prawa do otrzymania azylu politycznego. Nie oznacza to jednak automatycznego przyznania tego azylu - podkreślił.
Według informacji podanych przez portal niezalezna.pl, większość uchodźców, którzy przyjadą do Polski ma trafić do Warszawy i okolic.
(mby)