Było nerwowo. Wójt tkwi na stanowisku, że postąpił dobrze. RDOŚ wydał wszystko, Sanepid też, więc on już niczego nie może - mówi Maria Bosteels, jedna z inicjatorek protestu przeciw budowie spalarni, jednocześnie szefowa stowarzyszenia Klub Miłośników Sidry.- Patrząc na to, co wyprawiają mieszkańcy, to jest to typowa kampania wyborcza - odpiera argumenty Andrzej Humienny, wójt Nowego Dworu. Dziś na sesji Rady Gminy ponownie doszło do sporu pomiędzy przeciwnikami inwestycji a władzami samorządowymi.
Przypomnijmy, białostocki przedsiębiorca Leszek Mentel chciałby wybudować pod Nowym Dworem spalarnię odpadów medycznych i weterynaryjnych. Miałaby tam również funkcjonować stacja kontroli pojazdów. Instalacja ma być zlokalizowana kilometr od najbliższych zabudowań, w kierunku Chworościan. O inwestycji mówiło się już pod koniec 2016 roku. Grupa mieszkańców Nowego Dworu protestuje wobec zamiarów inwestora. Pozytywne decyzje w sprawie spalarni wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska oraz Sanepid. W lutym br. wójt wziął pod uwagę protesty mieszkańców i odmówił wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla spalarni. 6 marca Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Białymstoku uchyliło jednak decyzję w całości i przekazało do ponownego rozpatrzenia. SKO stwierdziło, że włodarz gminy niewystarczająco odniósł się do zgromadzonego materiału dowodowego, a jako trzon swojej odmownej decyzji wskazał protesty i obawy mieszkańców. Zdaniem SKO to za mało.
CZYTAJ TEŻ: Wójt Nowego Dworu ponownie wyda decyzję w sprawie spalarni odpadów
Dziś na sesji Rady Gminy ponownie dyskutowano na ten temat.
- Odczytaliśmy decyzję odwoławczą, w której aż mnożyło się od zarzutów na decyzję wójta. Samorządowe Kolegium Odwoławcze zwróciło sprawę do pierwszej instancji ze względu na rażące braki, m.in. na brak odniesienia się do sprawy wpływu na środowisko oraz tego, czy inwestycja będzie szkodziła zdrowiu ludzi, jak wpłynie na kwestie wód. Wójt się do tego nie odniósł, stwierdził jedynie, że wydaje decyzję negatywną dla inwestora ze względu na nasilające się protesty ludzi obawiających się o swoje zdrowie. Gdy tylko dowiedzieliśmy się, że taka decyzja została wydana, od razu napisaliśmy pismo, iż jesteśmy za takim rozwiązaniem sprawy, ale należy to wszystko umotywować prawnie. Wiedzieliśmy, że SKO uwali decyzję w pięć minut, a inwestor będzie się odwoływać. To wszystko każe nam przypuszczać, że wójt chciał upiec dwie pieczenie na jednym rożnie. Ponieważ idą wybory, chciał więc być dobry dla ludzi i podjął taką decyzję, a jednocześnie nie uzasadnił jej prawnie, bo wiedział, iż Mentel odwoła się i wygra. Powiedziałam to dziś otwarcie. Dodałam, że pan Humienny nie reprezentuje ludzi, reprezentuje marzenia wójta. Na to stwierdził on, że nie ma marzeń. Odparłam: „Ta inwestycja jest pana marzeniem”. Było nerwowo. Wójt tkwi na stanowisku, że postąpił dobrze. RDOŚ wydał wszystko, Sanepid też, więc on już niczego nie może. A nie jest to prawdą. Jeśli decyzja będzie pozytywna dla inwestora, to będziemy się odwoływać. Przygotowujemy petycję, którą udostępnimy w internecie. Ludzie uważają się za oszukanych. Wójt twierdzi, że niczego złego nie zrobił. Mieszkańcy z kolei pytają, dlaczego wójt nie uciął sprawy od razu. Przecież każdy zna osobę inwestora. Za tym panem stoją Studzianki, był on też powiązany z Karczami. Swojej opinii nie kupuje się na bazarze za pół litra. On zapracował na nią. W życiu nie związałabym się z kimś takim, kto ma taką opinię. Na pewno nie ustąpimy. Ludzie zaczynają mieć świadomość, że jak to pójdzie po wodach gruntowych, to będzie tu wyludniona pustynia - mówi Maria Bosteels.
Z jej argumentami nie zgadza się Andrzej Humienny.
- Patrząc na to, co wyprawiają mieszkańcy, to jest to typowa kampania wyborcza. Chcą ode mnie, żebym wydał decyzję niezgodnie z prawem, żeby jak najszybciej się mnie pozbyć. Tak to odczuwam, zresztą nie tylko ja. Dziś wyrwano z kontekstu kilka zdań z decyzji SKO, nie przeczytano jej w całości. Wynikało z tego to, że ja jestem wszystkiemu winien. Nie zgadzam się z tymi zarzutami. Jeśli już ktoś chce coś cytować, to dobrze by było, gdyby to robił od początku do końca. Na wydanie ponownej decyzji mamy 30 dni, zapadnie więc ona prawdopodobnie po świętach. Mam wytyczne z SKO - na co mam zwrócić uwagę. Zobaczymy. Mam odnieść się do raportu RDOŚ i opinii z Sanepidu. Trzeba przy tym pamiętać, że dopóki trwa postępowanie dotyczące decyzji środowiskowej, nie można występować o warunki zabudowy. Następny etap to uzyskanie pozwolenia na budowę. To długa procedura. Myślę, że odwołania będą na każdym jej etapie. Może to trwać latami. Każdy się dziwi, że SKO tak szybko zajęło się sprawą, już po półtorej tygodnia od wydania przeze mnie decyzji. Tymczasem jedna z naszych spraw przed SKO trwała nawet trzy lata. Innego argumentu niż opór społeczny nie mogłem podjąć, bo przeciwstawiłbym się organom - Sanepidowi i RDOŚ, które odpowiadają za zdrowie ludzkie i środowisko. Są wytyczne, na co mamy zwrócić uwagę. Na podstawie tego, co otrzymałem z SKO, muszę podjąć stosowną decyzję - wyjaśnia wójt Nowego Dworu.
(pb)