Tak naprawdę bardzo niewiele o nich wiemy. Tymczasem wielu z nas to potomkowie ludu, który zamieszkiwał te ziemie 750 lat temu. Może warto przyjrzeć się Jaćwingom - ze szczytu grodziska w Łosośnie.
Nie posługiwali się pismem, więc nie pozostawili po sobie kronik, nie tworzyli kamiennych budowli, więc nie można podziwiać dzieł ich architektów i inżynierów. To, co po nich pozostało to kurhany, grobowce, grodziska i... nazwy. Jaćwingowie byli uważani za jedno z plemion pruskich. Zamieszkiwali ziemie między Niemnem a Narwią, później Biebrzą. Ich matecznik to tereny, gdzie dziś znajdują się Gołdap, Suwałki, Ełk, Augustów. Ale ich włości rozciągały się też na dzisiejszej Sokólszczyźnie.
Byli bitni, a wynikało to z ich organizacji społecznej. Wódz musiał bowiem dać "zarobić" swojej drużynie. Wyprawiali się więc Jaćwingowie na Polskę, Mazowsze, Ruś, razem z Polakami chadzali na pobratymczych Galindów (ich ziemia została niemal doszczętnie spustoszona), a z Litwinami - na Wołyń, po to, by porywać brańców i ściągać łupy. Można ich było uważać za prymitywnych barbarzyńców, ale 200 lat wcześniej podobną politykę uprawiał wszak Bolesław Chrobry, wojując z wszystkimi - od Kijowa po Miśnię.
Nie zawsze takie wyprawy kończyły się dla Jaćwingów szczęśliwie. Gdy w roku 1264 pociągnęli aż pod Sandomierz, dopadł ich pod dzisiejszym Brańskiem Bolesław Wstydliwy i rozbił w puch. Kilkanaście lat później Leszek Czarny rozgromił jedno z plemion gdzieś nad Supraślą (niektórzy uważają, że stało się to w pobliżu dzisiejszego Wasilkowa). Nie to jednak przesądziło o ich upadku, a bracia z czarnymi krzyżami na płaszczach.
Gdy w 1260 roku w Prusach wybuchło powstanie przeciw Krzyżakom, Jaćwingowie opowiedzieli się po stronie Bałtów. Była to zresztą dla nich świetna okazja, by rabować i uprowadzać łupy. Po początkowych sukcesach koleje wojny odwróciły się jednak. Krzyżacy zaczęli stosować taktykę spalonej ziemi, deportować całe plemiona, a opornych mordować bez litości. Dała też o sobie znać przewaga technologiczna i wsparcie z Zachodu. Prusowie musieli więc podporządkować się Zakonowi, ten zaś postanowił raz na zawsze rozwiązać "problem jaćwieski". Rejzy wyruszały jedna po drugiej, aż w 1283 roku padły Szurpiły, pradawna stolica Sudawów, jednego z jaćwieskich plemion. Wkrótce też poddał się Skomand, waleczny wódz, który kilkanaście lat wcześniej najeżdżał dobra braci pod Toruniem.
Jaćwingowie - a ich liczebność historycy określają na 70 tysięcy osób - albo zostali przesiedleni na Półwysep Sambijski, gdzie zachowali swą tożsamość do XVI wieku, albo zbiegli na Litwę, Mazowsze lub Ruś. Ziemie przez nich zamieszkiwane pokryła nieprzebyta puszcza.
Pozostały po nich grodziska - jak to w Łosośnie, choć nie ma pewności, że wznosił się tu właśnie gród jaćwieski. Do pobliskiego (najpierw ruskiego, później litewskiego) Grodna było wszak zaledwie kilkanaście kilometrów. Cóż, wpływy krzyżowały się wtedy i stapiały. Zawsze były to zresztą ziemie pogranicza.
Grodzisko idealnie nadaje się do obrony. W dole suną wartkie wody Łosośny, w dawnych latach zapewne otoczonej moczarami i bagniskami. Dopiero wejście na szczyt wzgórza pozwala uzmysłowić sobie, jak wielki był majdan grodu i jak trudno było go zdobyć. Co ciekawe, do polowy XIII wieku Jaćwingowie nie bronili się w swoich fortecach. - W momencie, kiedy na ich ziemie wkraczały obce wojska, oni chowali się w lasach - mówi dr Piotr Guzowski, historyk z Uniwersytetu w Białymstoku. - W kronikach ruskich pisze się, że nie da się Jaćwingów podbić.
Tymczasem grodzisk takich jak w Łosośnie jest więcej - w Bachmatówce, Trzciance, Zamczysku koło Niemczyna. Miejscem idealnie nadającym się do obrony było też wzgórze, gdzie dziś wznosi się kościół w Sokolanach. Być może w czasach pogańskich znajdował się tam święty gaj albo niewielka forteczka.
A co nam zostało po Jaćwingach? Nazwy. Sidra pochodzi od bałtyjskiego słowa "żwir", Szudziałowo - od "sudas", czyli "błoto", albo "sudi" - "ziemia do zagospodarowania". O pojaćwieskich nazwach wspomina w książce "Nasze tysiąc lat" Sokrat Janowicz: "skąd wzięło się w miejscowym nazewnictwie geograficznym owo nasycenie treściami językowymi dla nas zupełnie nieprzetłumaczalnymi - Szudziałowo, Talkowszczyzna, Trejgle, Słoja, Sokołda, Nietupa, Usnarz, etc. Nie zawsze pomocny jest w tym aktualny słownik mowy litewskiej, nawet w przypadku nazwisk, które przecież pojawiły się w zapisach dokumentacyjnych stosunkowo późno - Szoka, Dziadel, Kiszkiel, Skrouba, Wojszel, Kurszel, Karwel..."
(is)
Grodzisko w Łosośnie. Zobacz zdjęcia:
Na szczycie grodziska w Łosośnie. Wideo: