Za cztery lata gmina będzie miała przede wszystkim lepszą infrastrukturę drogową. Natomiast są inwestycje, których nie zrealizujemy w przeciągu czterech lat, jak choćby rozbudowa Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu czy nowa biblioteka. To wymaga sporego nakładu finansowego - mówi Paweł Mikłasz, wójt gminy Kuźnica.
Spodziewał się pan wygranej?
- Przyznam, byłem zaskoczony. Zwłaszcza, że wygrałem dość zdecydowanie, bo ponad 400 głosami. Jak na naszą gminę to sporo. Przecież poprzedni włodarz już na starcie miał nade mną sporą przewagę.
Czym się różniła kampania w 2002 roku i ta tegoroczna?
- Kampanię przeprowadziłem w bardzo prosty sposób, bez ulotek, natomiast z mieszkańcami gminy spotykałem się bezpośrednio, dzięki temu mogłem ich lepiej poznać. Poza tym, o wiele bardziej zaangażowałem się w tegoroczną kampanię wyborczą niż w tą z 2002 roku.
Dlaczego wyborcy zagłosowali na pana, dając jednocześnie czerwone światło włodarzowi, który kilkanaście lat rządził gminą?
- Wydaję mi się, że mieszkańcy potrzebowali po prostu zmiany.
Jak został pan przyjęty przez pracowników Urzędu Gminy? Zapewne wielu z nich dobrze pana zna, do 2011 roku był pan przecież sekretarzem.
- Dla niektórych pracowników było to zaskoczenie, trochę obawa. Wcześniej pracowali przez wiele lat z innym wójtem, a teraz przychodzi ktoś nowy... Ale to jest naturalne. Na razie nie planuję żadnych zmian kadrowych, chcę się zapoznać z pracownikami. Jeżeli każdy z nich będzie należycie wywiązywał się z obowiązków, to o żadnych zmianach nie może być mowy.
Kto będzie nowym sekretarzem?
- Wstępną decyzję podjąłem, ale nie chciałbym jeszcze mówić na ten temat.
Jakie zadania stawia pan przed sobą na czteroletnią kadencję?
- Przede wszystkim dokończenie budowy drogi w kierunku Pawłowicz. Asfaltowanie ulic, bo mamy mnóstwo nieutwardzonych dróg o nawierzchni żwirowej. Poza tym upiększenie naszej miejscowości, nowe nasadzenia i prace porządkowe. Chciałbym po prostu uporządkować naszą gminę. Mowa tutaj o śmieciach, które zalegają przy przejściu granicznym, czy w lasach. A związane jest to z "przepakowkami", które urządzają przede wszystkim Białorusini. Byłem w szoku widząc, ile śmieci jest w lasach i przy drogach. Poza tym należało by się zająć rejonem przy przejściu granicznym, uporządkowaniem dróg dojazdowych, czy ich asfaltowaniem. Trzeba się nastawić na pozyskiwanie funduszy unijnych, na pozyskiwanie środków z programu rozbudowy dróg lokalnych. Jest wiele programów, z których można skorzystać. Na terenie naszej gminy nie były wykonywane wcześniej żadne projekty techniczne i od tego trzeba zacząć i zaplanować, które inwestycje i w jakiej kolejności powinny być realizowane.
Dużym problemem są kolejki ciężarówek przed przejściem granicznym, które niekiedy ciągnął się wiele kilometrów, powodując spore zagrożenie kierowcom osobówek. Czy ma pan już plan, jakie rozwiązania można zastosować w tym zakresie?
- Jest to ogromny problem. To jest droga krajowa, a o jej rozbudowie decyduje GDDKiA. Będziemy się starać naciskać na tę instytucję, aby sprawą się zajęła. Byłem już w Urzędzie Wojewódzkim i rozmawiałem z pracownikami Wydziału Przejść Granicznym, zresztą znamy się od wielu lat. Myślę, że należałoby rozbudować cały dojazd do granicy od Sokółki, zaplanować tu dwupasmowe przejazdy. W każdym razie musi zostać wydzielony odrębny pas ruchu dla samochodów ciężarowych. Był wcześniej pomysł, aby wybudować platformy dla samochodów oczekujących na wjazd na Białoruś. Jest to możliwe, ponieważ są tereny, gdzie można by było taki parking umiejscowić, m.in. w rejonach Łosośny. Wszystko jest możliwe do zrealizowania, jednak do tego potrzebne są rozmowy, jak i współpraca GDDKiA, wojewody i gminy.
W odpowiedzi na pytania, które zadaliśmy panu przed wyborami stwierdził pan, że chciałby przenieść na grunt Kuźnicy rozwiązania, które funkcjonują na zachodzie. Co miał pan na myśli?
- Chodzi mi o wystrój zewnętrzny, nasadzenia, chodniki i o ogólne upiększenie naszej miejscowości, aby była ona wizytówką Unii Europejskiej. Chodzi także o rozwiązania techniczne. Wiele rzeczy mogłem podejrzeć u zachodnich sąsiadów.
Czego brakuje młodym ludziom w Kuźnicy? Jest szansa, aby częściej wiązali swoją przyszłość z tą miejscowością?
- Problem jest ten sam w każdej gminie: brak pracy. Natomiast wiem, że młodzież chciałaby mieć nowy stadion. Teraz wykonywana jest nawierzchnia syntetyczna przy szkole, z myślą o tym, aby każdy mógł z niej korzystać. Część osób proponuje, aby zająć się terenem przy zalewie, korzysta przecież z niego wiele osób.
Jak będzie wyglądała gmina za cztery lata?
- Przede wszystkim będzie miała lepszą infrastrukturę drogową. Natomiast są inwestycje, których nie zrealizujemy w przeciągu czterech lat, jak choćby rozbudowa Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu czy nowa biblioteka. To wymaga sporego nakładu finansowego.
Dziękuję za rozmowę.
Notował: Mariusz Bykowski