Niedzielna wyprawa „Śladami garbarni kryńskich” będąca częścią cyklu wycieczek pod nazwą „Krynki znane i nieznane” udała się z dwóch powodów: frekwencji i pogody.
Spacer rozpoczął się od ronda, gdzie przewodniczka Cecylia Bach-Szczawińska wprowadziła zebranych w historię Krynek. Następnie wszyscy ruszyli w tzw.dzielnicę przemysłową przedwojennych Krynek, ulicami: Czystą, Zieloną , Garbarską, Graniczną, Spółdzielczą i Wojska Polskiego. Ulice te wyznaczały dzielnicę garbarni w dawnych czasach. Oczywiście, odtworzyć można to było tylko w wyobraźni dzięki opowieściom pani Celiny. Pomagały w tym plany, mapy, zdjęcia sprzed lat, które w trakcie opowieści o konkretnych garbarniach były prezentowane przez przewodniczkę.
Uczestnicy mieli doskonałą okazję, by poznać czasy świetności przemysłowych Krynek. Trasa była dość długa, więc miłym przerywnikiem była scenka odegrana przez członków stowarzyszenia Pro Bona przy dawnej garbarni. Pokazali oni uczestnikom wycieczki produkt końcowy, czyli skórę licową. Jednocześnie „wygarbowali skórę” niektórym uczestnikom. Była też pamiątka (patrz ostatnie zdjęcie w fotogalerii poniżej). Miniaturki „skóry wołu” wykonały panie z Pro Bony, wycinając je nożyczkami. Firmie POSPLEX i jej szefowi Mateuszowi Szczawińskiemu dziękuję za projekt i wykonanie plakatu,a także za napis na pamiątkach ze skóry. Dziękuję za udostępnianie info o naszych przedsięwzięciach
„Dziękuję uczestnikom spaceru za przybycie i wytrwałość. Dziękuję Celinie za podzielenie się wiedzą. Dziękuję Markowi Kułakowskiemu za wypożyczenie rekwizytów i za podarowanie kawałka skóry, z którego mogłyśmy zrobić pamiątki dla uczestników wyprawy. Firmie Posplex i jej szefowi Mateuszowi Szczawińskiemu dziękuję za projekt i wykonanie plakatu, a także za napis na pamiątkach ze skóry. Jednocześnie śpieszę poinformować, że 14 maja organizujemy spotkanie z cyklu „Krynki znane i nieznane” pt. „Nocne Krynek bajanie”. Już dziś zapraszamy” - pisze w mailu do redakcji Lucyna Jurkiewicz ze stowarzyszenia Pro Bona.
opr. (is)
Wycieczka po Krynkach, fot. Marcin Bielski: