Ostatnio świat obiegły informacje o masakrze w Buczy na Ukrainie, gdzie ciała zamordowanych cywili leżały na ulicach. Do podobnej tragedii doszło w Borodziance. Żołnierze rosyjscy strzelali tam do ludzi chcących ratować swoich sąsiadów spod gruzów.
Okupanci weszli do Borodzianki 28 lutego. Kilka dni temu miejscowość została odbita przez ukraińskie siły. Miasto jest ruiną – z bloków mieszkalnych pozostały szkielety, sklepy zostały obrabowane, a na obiektach zostawiono „podpisy”. Są to namalowane litery Z i V, symbole używane przez rosyjskie oddziały.
Ukraińscy politycy mówią, że sytuacja w Borodziance może być gorsza niż w Buczy. Miejscowe władze informują o co najmniej 200 ofiarach śmiertelnych. Jak mówił p.o. szefa borodziańskiej rady miejskiej Heorhij Jerko – Rosjanie rozstrzeliwali mieszkańców i ostrzeliwali budynki mieszkalne.
- Pierwszego uderzenia lotniczego doznała właśnie nasza miejscowość. Zrzucono bomby na ośmiopiętrowe budynki. I te osoby, które znajdowały się w piwnicach, zostały pochowane żywcem. Od razu próbowaliśmy odkopać ich. Ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Później znowu poszły kolumny, czołgi, transportery opancerzone - i strzelali do ludzi, próbujących dotrzeć do poszkodowanych. Zwracaliśmy się do nich pisemnie - nie pozwolili odkopywać – relacjonował Jerko dla portalu Obozrevatel.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy opublikował zdjęcia ze zrujnowanego miasta.
Tymczasem o tym jak rosyjscy najeźdźcy traktowali cywili w Buczy opowiedziała mieszkanka tej miejscowości.
“Nie widzicie, że jesteśmy Rosjanami? (...) Przyszliśmy was wyzwalać!”
— Biełsat (@Bielsat_pl) April 5, 2022
Nagranie z Buczy przesłali czytelnicy naszego rosyjskojęzycznego portalu https://t.co/CxPJwgDkD5 🎥 pic.twitter.com/zIkaLVm4Co
(or)