W ostatnich miesiącach Amerykanie robią wszystko, by nie zantagonizować Rosji. Gra w w Eurazji jest oczywista. Mocarstwo morskie balansuje przeciwko najsilniejszemu. Tym razem jednak Chiny są potężniejszym państwem niż Niemcy, Sowieci i Japonia, nawet razem wzięte. To są nieporównywalne skale. Amerykanie nigdy nie mieli takiego przeciwnika - stwierdził dr Jacek Bartosiak, szef think tanku Strategy And Future w rozmowie z historykiem Piotrem Zychowiczem.
Materiał wideo zatytułowany „Czy klęska września ‘39 może się wkrótce powtórzyć?” został kilka dni temu zamieszczony w serwisie YouTube. Panowie omawiają m.in. błędy popełnione przez polskich polityków przed wybuchem wojny światowej. Pod koniec odnoszą się do aktualnej sytuacji międzynarodowej i rosnącego napięcia pomiędzy Stanami Zjednoczonym a Chinami. To właśnie między tymi państwami - jak uważają specjaliści zajmujący się geopolityką - dojdzie do rywalizacji o pozycję hegemona światowego. Niektórzy sądzą, że ten spór już trwa.
Jeden z wątków rozmowy dotyczy pozycji Rosji, która może stać się naturalnym partnerem Amerykanów w starciu z Pekinem.
- Nie da się okrążyć Chin i wykluczyć ze strategicznych przepływów, jeśli Chiny mogą handlować i działać z Eurazją przez Rosję. Dlatego Moskwa będzie języczkiem u wagi. Natomiast dla Rzeczpospolitej są interesy żywotne. Nienegocjowalnym interesem jest to, żeby Rosja nigdy nie została zaproszona do gry o równowagę w Europie przez mocarstwa zachodnie. Polska zrobi wszystko, żeby to zablokować. Złamanie naszego nienegocjowalnego interesu z czasem prowadzi do utraty niepodległości. O tym zawsze powinniśmy myśleć - podsumował Jacek Bartosiak.
Tymczasem wątek ten poruszony też został w innym materiale wideo opowiadającym o chińsko-amerykańskiej batalii o dominację na zachodnim Pacyfiku.
Czy świat jest na krawędzi III wojny światowej? Które z wielkich mocarstw ma silniejszą pozycję w ewentualnym konflikcie? Jak Amerykanie poradzą sobie z tyranią dystansu dzielącego ich kraj od Chin? - na te pytania stara się odpowiedzieć autor filmu, bazując na analizach Rand Corporation (amerykański ośrodek analityczny) oraz Strategy And Future.
„Moskwa musiałaby opowiedzieć się po którejś ze stron, co wiązałoby się ze spełnieniem jej warunków przystąpienia do takiego sojuszu. Mimo, że obecnie Rosja postrzegana jest jako sojusznik Chin, to ta sytuacja może się zmienić. Już teraz istnieje stronnictwo w USA opowiadające się za opcją odwrócenia Moskwy. Jeśli Waszyngton podążyłby tą drogą, to Pekin znalazłby się w pełnym okrążeniu. Na pewno miałoby to swoją cenę, na przykład wycofanie się Amerykanów z Europy Środkowo-Wschodniej i uznaniem tego regionu jako strefy wpływów Moskwy” - słyszymy w materiale.
Czy dojdzie do „gorącego” konfliktu USA z Chinami, który przerodzi się w III wojnę światową? Z pewnością świat wchodzi w czas turbulencji.
(pb)