Jesteśmy zmuszeni wycofać wojsko z ulic, jak już powiedziałem, połowę armii postawić pod broń, i zamknąć granicę państwową od zachodu, przede wszystkim z Litwą i Polską - powiedział wczoraj podczas Forum Kobiet "Za Białoruś" Aleksandr Łukaszenka.
Po wyborach prezydenckich 9 sierpnia na Białorusi wrze - ludzie wyszli na ulice po ogłoszeniu sfałszowanych wyników, które dawały Aleksandrowi Łukaszence ponad 80-procentowe poparcie. Mieszkańcy sprzeciwiają się reżimowi za co są represjonowani - brutalnie bici i więzieni.
Za podburzanie społeczeństwa do protestów Łukaszenka wini Zachód, między innymi USA oraz - jak nazwał Polskę i Litwę, a także Ukrainę - jej satelitów. Wczoraj zagroził zamknięciem granic między innymi z Polską.
"Nie wiemy, co zrobią dalej. Rozumiemy, że w ich arsenale zostało niewiele sztuczek, zanim nie zaczną "gorącej wojny". Dlatego jesteśmy zmuszeni wycofać wojsko z ulic, jak już powiedziałem, połowę armii postawić pod broń, i zamknąć granicę państwową od zachodu, przede wszystkim z Litwą i Polska" - powiedział wczoraj na Forum Kobiet Aleksandr Łukaszenka.
Łukaszenka:"Zamykamy granice z Polską, Litwą i Ukrainą" . Na razie nie zrozumiałe co to w praktyce oznacza.
— Andrzej Poczobut (@poczobut) September 17, 2020
„Nie chcę, by nasz kraj walczył. Tym bardziej nie chcę, żeby Białoruś, Polska, Litwa stały się teatrem działań wojennych, podczas których będą się rozstrzygać nie nasze sprawy” - mówił dalej.
Łukaszenka zwrócił się do narodów Polski, Litwy i Ukrainy: Zatrzymajcie swoich zwariowanych polityków. Nie dopuśćcie by się rozpoczęła wojna.
— Andrzej Poczobut (@poczobut) September 17, 2020
Zaznaczył przy tym, że wybory odbyły się legalnie i wynik jest wiarygodny.
Realna groźba czy czcza gadanina, do której przyzwyczaił nas Łukaszenka? Zdaniem Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i członka zarządu głównego Związku Polaków na Białorusi możliwe są dwa scenariusze.
"Wypowiedź Łukaszenki o zamknięciu granic może oznaczać jak faktyczną blokadę ruchu, tak i nie oznaczać nic. Sorry, ale taki mamy klimat" - napisał na Twitterze.
Póki co granice są otwarte a ruch odbywa się bez przeszkód - poinformowała dziś Telewizję Biełsat mjr Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka prasowa Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Zamknięcie granicy z Polską spowodowałoby zamknięcie tranzytu ciężarówek na wschód przez przejście graniczne w Kuźnicy, a co za tym idzie - gigantyczne kolejki. Ucierpiałby na tym również polski eksport.
Żołnierze ćwiczą
W sierpniu Łukaszenka zorganizował manewry wojskowe tuż przy granicy z Polską. Wcześniej zarzucił on naszemu krajowi i innym państwom zachodu, że te szykują się na inwazję na Grodzieńszczyznę. Polskie MSZ stanowczo temu zaprzeczyło.
Białoruskie wojsko wspólnie z Rosjanami kontynuuje ćwiczenia we wrześniu, które mają się zakończyć dokładnie za tydzień. Tymczasem wczoraj manewry wojskowe Rapid Trident-2020 z udziałem państw NATO, w tym Polski, rozpoczęły się w obwodzie lwowskim na Ukrainie. Scenariusz zakłada zdestabilizowanie sytuacji przez państwo agresora na terenie innego kraju i próbę okupacji.
Parlament Europejski nie uznaje "nowego" prezydenta
Wczoraj Parlament Europejski odrzucił oficjalne wyniki wyborów prezydenckich na Białorusi. Zdaniem posłów zostały one przeprowadzone z "rażącym naruszeniem wszystkich uznanych międzynarodowych standardów". PE nie będzie uznawał Łukaszenki za prezydenta tego kraju. Europarlament podjął wczoraj rezolucję, w której zawarł takie zapisy.
Posłowie postulują o jak najszybsze przeprowadzenie nowych wyborów pod międzynarodowym nadzorem, chcą też nałożenia sankcji UE na osoby odpowiedzialne na sfałszowanie wyników i brutalne represje na Białorusi, w tym na Aleksandra Łukaszenkę.
(mby)