Bocian znad Biebrzy z nadajnikiem nie żyje - zginął w wyniku porażenia prądem na linii elektroenergetycznej w Turcji.
Pod koniec maja ptak trafił do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt na Grzędach po interwencji mieszkańców Sztabina, którzy zgłosili do Biebrzańskiego Parku Narodowego, że z jednego z gniazd zostało wyrzucone pisklę. Okazało się, że przyczyną tego był... fragment sznurka połknięty przez małego ptaka. Sznurek zapewne został przyniesiony przez dorosłe bociany wraz z pokarmem z łąki lub pola. Pisklę nie chciało jeść i najprawdopodobniej dlatego zostało wyrzucone z gniazda przez rodziców.
W Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt bocianowi usunięto sznurek z przewodu pokarmowego. Wówczas odzyskał on apetyt i zaczął się prawidłowo rozwijać. Tuż przed uzyskaniem lotności został wytypowany do założenia mu nadajnika, dzięki któremu można było poznać jego losy po opuszczeniu ośrodka.
Na początku sierpnia ptak wyleciał z Grząd. Wkrótce okazało się, że dołączył do grupy siedmiu innych bocianów. We wrześniu przeleciał ponad 1500 km do Turcji. Następnie przez około miesiąc żerował w jednym miejscu. Z danych satelitarnych wynikało, że było to wysypisko śmieci. W październiku zaczął się przemieszczać dalej na południe. Na kilka dni zawitał do Grecji, a potem powrócił do europejskiej części Turcji. Niestety, sygnał wysyłany przez naszego bociana zatrzymał się w jednym miejscu. Wtedy właśnie specjaliści z BbPN skontaktowali się z ornitologami z Turcji, którzy mogliby na miejscu sprawdzić co się stało. Okazało się, że bocian nie żyje. Zginął porażony prądem.
Kolizje z liniami energetycznymi oraz porażenia prądem to najczęstsza przyczyna śmierci młodych bocianów wkrótce po opuszczeniu gniazda.
Przyrodnicy z BbPN planują w przyszłym roku założyć kolejne nadajniki, żeby mieć pełniejszy obraz tego, jak radzą sobie bociany po zakończeniu rehabilitacji w Ośrodku na Grzędach - pisze Łukasz Krajewski na stronie internetowej Biebrzańskiego Parku Narodowego (biebrza.org.pl).
opr. (is)