Sztuka kreowania iluzji po raz pierwszy pojawiła się już w starożytności. Jak podają źródła historyczne, jej ojcem był najprawdopodobniej Egipcjanin – Dedi. Około 2700 r.p.n.e. zaprezentował swoje możliwości w obecności Faraona Cheopsa. Dedi uciął głowę gęsi, po czym wypuścił ją po to, by mogła jak gdyby nigdy nic biegać po pomieszczeniu królewskim. Na koniec w niewyjaśniony wówczas sposób złączył z powrotem uciętą głowę gęsi z resztą jej ciała, po czym ta zaczęła gęgać. Taki sam pokaz powtórzył z pelikanem i wołem. Nie zgodził się jednak, mimo próśb faraona, by zademonstrować to samo z człowiekiem.
Iluzją posługiwali się również starożytni kapłani, głównie egipscy, babilońscy i chaldejscy. Dzięki nabytej wiedzy z dziedziny matematyki, fizyki, chemii i astronomii skonstruowali całą masę urządzeń, które nadawały magiczny charakter religijnym ceremoniom. Przy blasku księżyca drzwi do świątyni same się otwierały, a w ogromnych pustych salach rozlegały się tajemnicze głosy przepowiadające przyszłość.
Kolejną grupą byli prorocy. Oni także wspomagali pokazami iluzjonistycznymi swoje mniej, lub bardziej trafne przepowiednie, aby przekonać sceptycznie nastawionych świadków o prawdziwości wizji. Do tej grupy należy zdecydowanie zaliczyć Michael’a de Nostre Dame’a, żyjącego w latach 1503 – 1566. Był to francuski lekarz i astrolog zwany „Nostradamusem”. Swoją popularność zyskał dzięki wielu wydanym kalendarzom astrologicznym i zbiorem wierszowanych przepowiedni pt. „Centuries Astrologigues”. Dzięki prezentowanym przez niego efektom iluzjonistycznym oraz przepowiedniom, stał się największym jasnowidzem i czarnoksiężnikiem tamtych czasów. Odpowiedni sposób formułowania swoich przepowiedni, styl ich pisania oraz wiedza z zakresu polityki i psychologii, pozwoliły Nostradamusowi przekonać ówczesnych magnatów o swoim rzekomym darze. Obecnie jego przepowiednie uznawane są za ponadczasowe i uniwersalne, a ich interpretacje nie mają końca.
Pod koniec XVIII w. w Europie Zachodniej pojawił się nowy styl pokazów iluzjonistycznych. Opierał się on na powszechnym zamiłowaniu do nauki i techniki. Ówczesny iluzjonista kazał się nazywać „Eksperymentatorem naturalnej magii”. Odrzucał bowiem mistykę, by nadawać swoim pokazom naukowy charakter. Zamiast magicznych sztuczek, prezentowane były eksperymenty. W większości przypadków nie przypominały one jednak naukowych doświadczeń. W istocie owe eksperymenty były zlepkiem zgrabnie przemyconych sztuczek, bez których doświadczenie nie mogłoby się sprawdzić.
Podczas gdy eksperymenty odbywały się w teatrach i salach widowiskowych, na bazarach i placach działali tzw. „kuglarze”. Termin ten pochodzi od średniowiecznego triku z 3 kubkami i 3 kuleczkami. Tego rodzaju numer był jednym z najpopularniejszych, który reprezentowali uliczni iluzjoniści. Sprawni, zręczni, sprytni, niejednokrotnie błyskotliwi i obrotni mistrzowie manipulacji, przepowiadali przyszłość, tłumaczyli znaki i sny, nierzadko również oszukiwali. Pierwszym znanym „kuglarzem” był francuz, Maitrel Gonin. Wędrował przez wiele lat z miasta do miasta, zyskując coraz większą popularność i uznanie. Z czasem dotarł dwór cesarza Franciszka I, gdzie przez wiele lat pełnił funkcję nadwornego maga. Jego następcą był pierwszy syn o takim samym imieniu i nazwisku. Jednak ten zrezygnował z dworskiego życia i oddał się w całości ulicznej iluzji. Jego popularność była tak wielka, że nawet obecnie, po upływie 300 lat, Francuzi określają bardzo sprytnego człowieka mianem „Maitre Gonin”.
Współcześnie rozumiana sztuka iluzji rozwinęła się w XIX wieku. Przełomowa okazała się działalność Jeana Roberta-Houdina, który nie wprowadził urządzenia mechaniczne, ale również udoskonalił triki związane ze sprawną manipulacją dłońmi i przedmiotami.
Jego następcą był Harry Houdini, który zasłynął przede wszystkim dzięki spektakularnym ucieczkom z niebezpiecznych sytuacji, np. z zatopionej skrzyni.
W XX wieku iluzja stała się na tyle popularna, że przeniknęła do kultury masowej jako forma rozrywki. W latach 80tych i 90tych XX w telewizji pojawiły się wysokobudżetowe przedstawienia dla dużej publiczności – symbolem tego okresu stał się David Copperfield. Stworzył m.in. urządzenie wykorzystywane do iluzji lotu, które szybko zostało opatentowane. W Polsce czołowym iluzjonistą jest obecnie Marcin Muszyński, który w show „Mam Talent!” dotarł do finału.
(-)
{disqus_off}