Ma 100 lat. Choć nie miał lekkiego życia, zwłaszcza za młodu, dziś czuje się na 50. Wciąż jest aktywny i cieszy się zdrowiem. Edward Henryk Rutkowski z Kładziewa świętował swoje setne urodziny.
Edward Henryk Rutkowski urodził się 24 maja 1919 roku w Wilnie. Gdy miał 12 lat, zmarł jego ojciec. Było ciężko, bo rodzeństwa miał sześcioro, a całe wychowanie spoczęło na barkach matki, ale ta poradziła sobie. - Wyszliśmy na ludzi - mówi jubilat. Śmiejąc się stwierdza, że czuje się znacznie młodziej, może na 70, 50 lat. - Jeszcze polkę na jednej nodze zatańczę - mówi.
Pan Edward nie miał łatwego życia. W czasie II wojny światowej został wywieziony na przymusowe roboty do Niemiec, gdzie spędził trzy lata.
- Spałem w stajni, z końmi. Było ciężko. Myślałem, że odbiorę sobie życie. Pracowała tam dziewczyna z Białorusi, uratowała mnie. Z Niemiec wróciłem bez szwanku, ani razu nie zachorowałem. Po powrocie błąkałem się, moja rodzina wciąż pozostawała w Wilnie. Znalazłem pracę w Białymstoku w izbie rolniczej. Wiele lat byłem księgowym. Ożeniłem się w Suchowoli ze wspaniałą kobietą, tam osiadłem na dłużej. Mamy dwoje dzieci Ewę i Andrzeja, którzy mieszkają w Warszawie, i wspaniałych wnuków - mówi jubilat.
Edward Rutkowski, mimo zaawansowanego wieku, wciąż jest aktywnym członkiem koła terenowego Polskiego Związku Niewidomych w Sokółce. Jeździ na wycieczki, bierze udział w spotkaniach.
- Dobrze żyję, nie narzekam. Szwendam się wszędzie, każdy mnie mile przyjmuje. Nikomu nie szkodzę. Jestem rodzinny, lubię ludzi. Mam u nich szacunek, a ludzi trzeba kochać, to przecież nasi bracia - mówi pan Edward.
Dziś stulatka odwiedziła prezes koła terenowego PZN, Barbara Sawicka, która złożyła życzenia dostojnemu jubilatowi. Jeszcze wielu lat w zdrowi życzyła mężczyźnie również wicestarosta Bożena Jelska-Jaroś, która wręczyła mu list gratulacyjny od starosty sokólskiego i drobny upominek.
Później był czas na tort i symbolicznie "Sto lat".
(mby)
"Sto lat" dla pana Edwarda: