"Mam mała firmę i po raz drugi dostałam telefon z jednej ze szkół wiejskich o sfinansowanie zestawu książek dla uczniów za około 260 zł. Pani mnie poinformowała, że oni kupią książki, a mnie przyślą fakturę do opłacenia. W zamian dostanę dyplom i podziękowania" - pisze nasza Czytelniczka z Dąbrowy Białostockiej. - U nas nie ma takich sposobów pozyskiwania książek - tłumaczy Ewa Czarniecka, skarbnik w dąbrowskim Urzędzie Gminy.
"Dziś też miałam taki telefon ze szkoły. Gdy zapytałam, dlaczego dzwonią po firmach i proszą o takie rzeczy, pani trochę się zmieszała. Po pytaniu, czy to przypadkiem nie gmina powinna sponsorować takie rzeczy, moja rozmówczyni szybko podziękowała za rozmowę i odłożyła słuchawkę. Wiem, że podobne telefony zdarzały się też do innych firm. O co tu chodzi? Wydaje mi się, że to gmina odpowiada za takie rzeczy. Dodam tylko, że to były szkoły z gminy Dąbrowa Białostocka" - pisze Czytelnika. - Jeżeli chodzi o wspomnianą sytuację, to u nas nie ma takich sposobów pozyskiwania funduszy na książki i nie odbywa się taki proceder. Nie można w taki sposób postępować - powiedziała nam Ewa Czarniecka, skarbnik gminy Dąbrowa Białostocka.
- Ja nie miałem takich doświadczeń i dziwi mnie to, że ktoś tak postępuje. Nasza szkoła w maju prosi różne podmioty o ufundowanie nagród dla uczniów, ale książki przekazywane są za darmo. Nigdy nie prosiliśmy o opłacanie faktur. Są przecież fundusze z budżetu gminy albo powiatu. My jesteśmy szkołą powiatową. W budżecie znajduje się pozycja "pomoce szkolne" i z tych właśnie środków, albo też ze składki rodzicielskiej, zakupujemy książki. Gdy rozdajemy książki w formie nagród dla uczniów, to informujemy o tym, kto je ufundował - stwierdził Jarosław Budnik, dyrektor Zespołu Szkół w Dąbrowie Białostockiej.
(SzW)