Nocne ulewy sprawiły, że na dzisiejszym dąbrowskim rynku brakowało zarówno kupujących, jak i wystawców.
Niezmiennie byli sprzedawcy z przyprawami, zakrętkami i artykułami do kuchni. Był spory wybór słoików w różnych kształtach i rozmiarach. Tuż obok znajdowało się stoisko z lokalnymi przysmakami - były miody, sery i masła. W późniejszych godzinach panie z nabiałem będzie można spotkać w centrum Dąbrowy, na stoiskach pod pocztą.
Pomimo ładnej pogody dzisiejszego ranka nie było zbyt dużego wyboru owoców i warzyw. Borówkę można kupić od 15 do 24 zł, młode ziemniaki za 1-2 złote, spora cukinia kosztowała 4 zł.
Sprzedawca z suchym chlebem i bułkami już po godzinie 8 wyjeżdżał z rynku. Zostały za to kury (siedemnastotygodniowe), które kosztowały 24 zł. Koguty były za 20 zł.
Rynek zamienił się za to w galerię handlową, z szeroką gamą sukienek, bluzek czy bielizny. Każdy mógł znaleźć coś od siebie.
(or)