Wczoraj w dąbrowskiej cerkwi św. ap. Jana Teologa odbyły się uroczystości pogrzebowe o. Mikołaja Dejneko. W ostatnią ziemską drogę o. Mikołaj wyruszył ze świątyni, którą sam budował, o którą dbał i w której przez lata sprawował posługę kapłańską. Wyruszył, prowadzony przez abp Jakuba - otoczonego licznym duchowieństwem, przy śpiewie chóru, donośnym akompaniamencie dzwonów, żegnany przez rodzinę, bliskich, parafian, braci z kościoła rzymskokatolickiego i przedstawicieli władz samorządowych.
W środę wieczorem sprawowana była panichida za spokój duszy o. Mikołaja. Nabożeństwu przewodniczył biskup supraski Andrzej, w asyście 24 duchownych. Przez całą noc przy trumnie zmarłego duchowni czytali św. Ewangelię. Tradycją jest, iż po śmierci osób świeckich czyta się psałterz, zaś dla prezbiterów i biskupów, czytana jest Ewangelia. Powinno się to czynić od chwili śmierci aż do pogrzebu.
O. Mikołaja w ciepłych słowach wspominał wczoraj dziekan okręgu sokólskiego - ks. mitrat Włodzimierz Misiejuk.
- Ze świętej pamięci o. Mikołajem Najwyższy skojarzył nasze życiowe drogi 38 lat temu. Obaj obejmowaliśmy odpowiednie stanowiska w Sokółce. On miał być moim pomocnikiem. Przez dwa i pół roku wspólnie staraliśmy się urządzić to, co było do urządzenia wokół nas. Budowaliśmy dom parafialny. I kiedy już mieszkaliśmy w tym nowym domu, władyka powiedział, że o Mikołaj ma nowe zadanie, że przychodzi na puste pole, na budowę cerkwi (...). Najpierw modlił się tam, w podziemiach, do których teraz mało kto zachodzi. Potem, ku radości wszystkich, pomaleńku cerkiew rosła ku górze, realizowano kolejne etapy budowy, urządzanie wnętrza, ikonostas, poświęcenie. Dopiero po jakimś czasie wspominano, że o. Mikołaj z matuszką i rodziną ciągle poniewiera się po cudzych mieszkaniach (...). On znosił to wszystko w pokorze i bez szczególnych narzekań. Chciało by się zawsze widzieć takich ludzi przed sobą, którzy zawsze tak podchodzą do życia i do wszystkich prób życiowych. Dziś dziękujemy mu za wszystkie trudy. Nasza obecność tu to forma podziękowania za to, że był z nami - mówił ze wzruszeniem.
Wczoraj proboszcza dąbrowskiej parafii wspominał także zwierzchnik diecezji białostocko-gdańskiej.
- Zazwyczaj spotykaliśmy się tu w innych okolicznościach - na wiosnę, gdy przypada święto parafialne, ale dzisiaj zebrał nas tutaj były już proboszcz tej parafii, o. Mikołaj Dejneko. Dziś modlimy się o jego duszę w świątyni, w której on właściwie od początku się modlił. Na ziemi człowiek rodzi się - ma swój początek. Odchodzi z tej ziemi - ale to odejście nie jest końcem jego życia. Każdy z nas doskonale czuje, czują to nawet ci, którzy nie są chrześcijanami, czy są niewierzącymi - odczuwają w swoim sercu, że to życie nie kończy się tu na ziemi i że jest jeszcze coś. My, jako chrześcijanie, mamy świadomość, że nasza dusza jest nieśmiertelna i mamy też świadomość, że nastąpi zmartwychwstanie, a nasza dusza ponownie zjednoczy się z ciałem, już innym - odnowionym, po to by stanąć przed obliczem Boga na sądzie ostatecznym i po to żeby otrzymać swój udział w wieczności. Zawsze gdy gromadzimy się w świątyni na modlitwie za zmarłych, jest to moment refleksji i zadumy nad naszym życiem. Wtedy doskonale zdajemy sobie sprawę, że ten nasz udział w wieczności jest uzależniony od naszego ziemskiego życia. Zdajemy sobie sprawę jakim ono jest krótkie, jak często nie zauważamy wielu rzeczy - ważnych rzeczy, które powinny być najbardziej istotne dla życia wiecznego. Stojąc przy trumnie duchownego odczuwamy to jeszcze bardziej (...). Dzisiaj jesteśmy świadkami pogrzebu i naszej modlitwy, za tego, który poświęcił swoje życie Bogu. O. Mikołaj Dejneko urodził się w 1957 r., w rodzinie duchownego (...). W 1982 r. otrzymał święcenia diakońskie i kapłańskie - dzień po dniu. Od 1982 przez rok był wikariuszem parafii w Zabłudowie, później wikariuszem parafii w Sokółce i w 1985 r., objął parafię w Dąbrowie Białostockiej. I właściwie od tego momentu, od chwili rozpoczęcia funkcjonowania tej parafii jako samodzielnej, był jej proboszczem. To też świadczy o jego oddaniu i charakterze. O jego charakterze i wierze może też świadczyć to, że dziś z nami jest jego syn, który jest mnichem. Mówię to nieprzypadkowo, dlatego że jeśli syn podąża drogą ojca, to znaczy że ojciec wierzył w to co robił i był oddany temu co robił (...). O. Mikołaj był szczególnym człowiekiem, bardzo lubianym. Umiał nawiązywać kontakt z drugim człowiekiem, zawsze był skromny i z pokorą przyjmował wszystko (...). Cerkiew Chrystusowa, mistyczne ciało Jezusa Chrystusa jest jednością. Należą do niej ci, którzy tu żyją, ale i ci, którzy odeszli. My, pozostając na ziemi, możemy wyrażać naszą miłość do tych, którzy odeszli, poprzez modlitwę. Dzisiaj przy trumnie jest dużo kwiatów. To wyraz szacunku tych, którzy je przynieśli. Dla o. Mikołaja najważniejszy jest jednak bukiet naszych modlitw. Myślę, że w naszych sercach o. Mikołaj pozostanie na zawsze, a jego imię będziemy wspominać zawsze, gdy będziemy się modlić za zmarłych - powiedział abp Jakub.
W dalszych słowach hierarcha podziękował za modlitwę i obecność w świątyni duchownym, przedstawicielom władz samorządowych: staroście sokólskiemu, wicestaroście, burmistrzowi Dąbrowy Białostockiej, proboszczowi miejscowej parafii rzymskokatolickiej oraz wszystkim zgromadzonym.
Ciało o. Mikołaja spoczęło na cmentarzu nieopodal miejscowości Biełki - rodzinnej wsi matuszki Anny. Było to życzenie małżonków, o którym wspomniał w ostatnim słowie syn duchownego, o. Włodzimierz.
- Bracia i siostry, ja chciałbym tylko krótko podziękować wam za to, że jesteście z nami, że jesteście z naszym ojcem. Podziękować za waszą modlitwę, za waszą miłość, za to, że przez te wszystkie lata tata był podporą dla was, a wy zawsze służyliście pomocą jemu. Dziękuję wam z całego serca w imieniu taty i całej rodziny. Ciało naszego ojca zostanie odwiezione do wsi Biełki, do rodzinnej wsi mojej mamy i tam będzie czekało na zmartwychwstanie. Taka była i jest wola naszych rodziców. Drodzy parafianie, wybaczcie, że tato nie będzie tu razem z wami w Dąbrowie - tylko troszkę dalej, ale głęboko wierzę, że tak jak całe życie modlił się za was, tak i teraz będzie wam pomagał. Drogi ojcze Mikołaju, do zobaczenia wkrótce. Chrystos Woskresie - powiedział.
Na powtórne przyjście Zbawiciela, o. Mikołaj będzie oczekiwał tak jak żył, na niewielkim, skrytym pośród drzew cmentarzu, skromnie i w pokorze. Wiecznaja Pamiat'. Chrystos Woskresie!
Adam Matyszczyk