Kobieta jadąca citroenem wymusiła pierwszeństwo. Kierowca audi wyminął ją i żeby uniknąć wypadku wjechał w ogrodzenie posesji. - W tym miejscu bardzo często dochodzi do stłuczek. Czy mamy czekać do kolejnej tragedii? - pyta nas Czytelnik. Chodzi o skrzyżowanie ulic Mickiewicza i Wesołej w Dąbrowie Białostockiej.
O kraksie, do której doszło w miniony piątek, poinformował nas Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Potwierdzam, że doszło do takiego zdarzenia. 30 listopada około godziny 17 kobieta kierująca citroenem jechała ulicą Mickiewicza i nie ustąpiła przejazdu samochodowi marki Audi, który jechał ulicą Wesołą. Kierowca tego drugiego auta wyminął citroena i uderzył w ogrodzenie posesji. Nikt nie odniósł obrażeń. Kierująca citroenem została ukarana mandatem - informuje asp. szt. Marta Rudź, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Sokółce.
- Człowiek, który tam mieszka nie nadąża reperować swojego płotu. To nie pierwsza stłuczka w tym miejscu. Nie wszystkie są zgłaszane, bo ludzie uciekają od punktów i kar, dogadują się sami i rozjeżdżają każdy w swoją stronę. Tam trzeba zmienić znak - z "Uwaga na drogę z pierwszeństwem przejazdu" na "Stop" i namalować pasy na przejściu dla pieszych. Dopiero wtedy kierowcy zaczną tam jeździć ostrożniej. Czy mamy czekać aż dojdzie tam do kolejnej tragedii? - pyta nasz Czytelnik.
W maju br. na skrzyżowaniu tym doszło do śmiertelnego wypadku. Kierowca osobowego auta wyjeżdżał z Mickiewicza i potrącił prawidłowo jadącego 15-latka. Chłopak zginął na miejscu.
- Myśmy w tej sprawie wystąpili do odpowiednich władz o zorganizowanie komisji i o ustalenie szczegółów. Jesteśmy przed złożeniem ostatecznych dokumentów na ten temat. Do zmiany znaku muszą się ustosunkować policja i Powiatowy Zarząd Dróg. Wydaje mi się, że znak "Stop" powinien tam stanąć w pierwszym kwartale przyszłego roku - mówi Tadeusz Ciszkowski, burmistrz Dąbrowy Białostockiej.
- Mieszkańcy powinni złożyć pismo do gminy, jeżeli to ona zarządza drogą. Samorząd sam decyduje o ustawieniu stosownego znaku. Jeśli ma takowy w magazynie, to procedura nie powinna trwać dłużej niż kilka dni, jeżeli znaku nie ma - trzeba go wcześniej kupić i sprowadzić - wyjaśnia Krzysztof Pawłowski, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KPP w Sokółce.
(is)