Robert Rybiński został prezesem zarządu Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Dąbrowie Białostockiej. Wcześniej był dyrektorem Wydziału Komunikacji w Starostwie Powiatowym. Sprawuje także funkcję radnego w Radzie Miejskiej w Sokółce. Rozmawialiśmy z nim o jakie ma pomysły na dalsze funkcjonowanie dąbrowskiej spółki.
Dlaczego zrezygnował pan z kierowania Wydziałem Komunikacji w Sokółce i zdecydował się na objęcie stanowiska prezesa zarządu PGKiM w Dąbrowie Białostockiej?
- Myślę, że jest to kolejne wyzwanie w moim życiu, jest to praca trochę inna, polegająca na zarządzaniu spółką komunalną. Dzięki temu mogę dalej się rozwijać i pogłębiać swoją wiedzę w tym kierunku. Mam nadzieję, że będzie to z korzyścią i dla spółki, i dla mnie.
Czyli na poprzednim stanowisku osiągnął pan już wszystko i chciał spróbować czegoś nowego?
- Wyższe stanowiska są już stanowiskami politycznymi i nie można już dalej awansować. Po 29 latach pracy w administracji należało spróbować czegoś innego.
Sprawuje pan także funkcję radnego Rady Miejskiej w Sokółce. Nie będzie to kolidowało z pana obowiązkami w spółce?
- Dzięki pracy w spółce komunalnej będę mógł lepiej sprawować mandat radnego, ponieważ będę miał większą wiedzę na temat spółek funkcjonujących w gminie Sokółka. Z drugiej strony wiedzę, którą uzyskałem będąc radnym, pracując w komisjach i przyglądając się działaniom spółek w Sokółce, będę mógł wykorzystać w pracy. To jest już moja trzecia kadencja w radzie. Myślę, że to też pomogło mi w napisaniu listu motywacyjnego i przedstawieniu swojej koncepcji funkcjonowania spółki w Dąbrowie.
Jakie rozwiązania planuje pan wprowadzić w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa, aby nie przynosiło strat?
- Spółka komunalna nie jest nastawiona tylko i wyłącznie na zysk. Funkcjonuje po to, aby służyć społeczeństwu lokalnemu i zaspokajać potrzeby mieszkańców. Obecnie spółka jest podzielona na cztery zakłady. Ja bym to dalej utrzymał i dodatkowo uruchomił jeszcze jeden zakład. Myślę tu o zieleni miejskiej. Nowy zakład mógłby się tą dziedziną zajmować. Pierwsza rzecz, którą chciałbym zmienić to zamontowanie wodomierzy ze zdalnym odczytem. Pracownik nie musiałby chodzić i odczytywać liczników. Zaoszczędziłoby to, na ile się zorientowałem, pół roku pracy dla jednej osoby. Myślę, że to są oszczędności znaczące. Należałoby doposażyć zakład w dodatkowe urządzenia i maszyny, braki są. Sprzęt, który znajduje się w spółce jest sprzętem wysłużonym i powinien być wymieniony na nowy. Najlepiej byłoby pozyskać na ten cel środki zewnętrzne. W przypadku wodociągów chciałbym zakupić niewielką koparkę, która pozwoliłaby nam wykonywać prace na terenie miasta. Można byłoby ją wykorzystać, kiedy gmina zostanie podłączona do gazociągu.
Jeżeli chodzi o wodociągi, to jest konieczność monitorowania sieci. Chciałbym w tym temacie nawiązać współpracę z ośrodkami naukowymi, jak np. Politechnika Białostocka, czy Wrocławska, napisać odpowiedni projekt i pozyskać środki na ten cel. Kolejny krok, który może usprawnić pracę w spółce i ułatwić życie mieszkańcom to sprawa faktur. Mieszkańcy takie faktury mogliby otrzymywać poczta elektroniczną.
Dużą częścią wydatków spółki są opłaty za energię elektryczną. Dlatego trzeba byłoby pozyskać środki na fotowoltaikę. Widziałbym ją w kilku miejscach, gdzie znajdują się nieruchomości spółki, np. na kotłowni w Różanymstoku czy oczyszczalni ścieków w Dąbrowie. Obniżyłoby to znacznie rachunki za prąd. Potrzebny nam byłby duży samochód, który służyłby do utrzymania i udrażniania kanalizacji. Teraz w przypadku dużych awarii samochód jest wynajmowany z Sokółki i wiąże się to z dużymi kosztami. Mając taki pojazd moglibyśmy obsługiwać sąsiednie gminy i na tym zarobić. Chciałbym jeszcze zakupić przyczepkę samochodową, która byłaby na stanie PSZOK-u, a mieszkańcy mogliby ją wypożyczyć, aby dowieźć tam wielogabaryty, czy inne rzeczy. Wracając do zieleni miejskiej myślę, że niewielkim kosztem można byłoby wykonać nasadzenia nowych drzew czy krzewów, aby upiększyć miasto.
Jak pan myśli, czy ceny za wywóz śmieci czy opłaty za wodę muszą być tak wysokie?
- Ceny za wodę były ustalane w 2018 roku i są one zatwierdzane przez Wody Polskie. Wszystkich nas dotykają podwyżki energii, czy wzrost płac minimalnych, wiąże się to z dodatkowymi kosztami, które spółka musi ponosić. Gdybyśmy mieli zlecane dodatkowe prace, to myślę, że moglibyśmy utrzymać na obecnym poziomie cenę za wodę czy śmieci. Jeżeli chodzi o śmieci, to chciałbym też, aby spółka pełniła funkcję edukacyjną. Przy współpracy ze szkołami mogłaby być centrum ekologicznym i wspólnymi siłami moglibyśmy zrobić coś więcej dla ekologii. Myślę tu m.in. o różnych konkursach dla młodzieży. W ten sposób moglibyśmy podnosić świadomość społeczną dotyczącą segregacji. Chciałbym także nawiązać współpracę z nadleśnictwami. Moglibyśmy pozyskać sadzonki, które posadzilibyśmy w odpowiednich miejscach.
Dlaczego gmina musiała dokładać do funkcjonowania spółki?
- Spółka miała zbyt wysłużony sprzęt i było go zbyt mało, aby mogła wykonywać zlecone jej przez gminę prace, np. budowę kanalizacji czy wodociągów. Myślę, że zmiana w ustawie o zamówieniach pomoże nam uzyskać więcej pieniędzy za wykonanie danych prac. Dlatego trzeba inwestować w sprzęt i w specjalistów, którzy mieliby na ten sprzęt uprawnienia. Trzeba korzystać ze środków zewnętrznych i wysyłać ludzi na dodatkowe szkolenia.
Czy byłoby możliwe, aby zarządzanie spółką przenieść na gminę? Zrezygnować np. z rady nadzorczej, prezesa.
- Zgodnie z ustawą o gospodarce komunalnej gmina może powołać spółkę, albo może to zrobić zakładem gospodarki komunalnej. Czy byłby to wydział w gminie, czy byłaby to spółka - koszty utrzymania byłyby takie same oprócz Rady Nadzorczej. Jakiś kierownik musiałby być, księgowa też. Wszystko można zrobić, tylko jest pytanie po co? Myślę, że obecna struktura zarządzania jest dobra i tak powinno pozostać.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Halina Raducha