50 lat temu zdawali maturę, życie rozwiało ich w różne strony świata, ale dziś znów spotkali się ze swoimi koleżankami i kolegami - w swojej szkole, w Liceum Ogólnokształcącym w Dąbrowie Białostockiej. Oglądali stare zdjęcia, dzienniki lekcyjne, a niektórzy nawet żartowali, że może uda im się poprawić ocenę z języka rosyjskiego. I bardzo cieszyli się ze spotkania, aż wzruszenie nie pozwalało im mówić.
Absolwenci roku 1968/69. Znów usiedli w szkolnych ławkach, dokładnie tak samo jak kilkadziesiąt lat temu.
- Chcieliśmy się spotkać po 50 latach – tłumaczy Kazimierz Wysocki, pomysłodawca spotkania. – To bardzo długi okres czasu, chcieliśmy odnowić swoje koleżeńskie relacje i pobyć ze sobą. Zebrała się grupa ponad trzydziestu osób, gościmy także naszych nauczycieli, dyrektora szkoły. Spotkaniu towarzyszy wspaniała atmosfera i wzruszenie.
Czy są osoby, które pan widział ostatni raz kiedy zdawaliście maturę? - zapytaliśmy.
- Tak, są takie osoby. Trudno było je rozpoznać, ludzie zmienili się przez ten czas. Wróciły wspomnienia, wydaje się, że to było wczoraj. Oglądamy stare zdjęcia, dzienniki lekcyjne i wspominamy dawne czasy. Czy warto takie spotkania organizować? Zdecydowanie tak, wszyscy są szczęśliwi. Żałujemy, że sporo osób nie dojechało do nas, ale są rozrzuceni po całej Polsce. Zwiedzamy szkołę, która wygląda zupełnie inaczej niż za naszej młodości - mówi pan Kazimierz.
W spotkaniu uczestniczyli także nauczyciele, którzy zapamiętali nawet, w której ławce siedzieli ich uczniowie.
- Pracowałam w tej szkole od samego początku jako nauczyciel fizyki – mówi Zenona Konkiel. – Z panem Konopko tworzyliśmy tę szkołę, budynek był gotowy, ale nie wyposażony. Zwożony był sprzęt, sami cięliśmy firanki. Młodzież była bardzo chętna do nauki, a my jako nauczyciele pracowaliśmy bardzo dużo społecznie. Przygotowywałam uczniów do swojej pierwszej matury, bardzo ją przeżywałam. Wszyscy moi uczniowie zdali maturę i dostali się na studia. Czasami kogoś spotkam i w danej chwili nie pamiętam, ale potem sobie przypomnę, w której ławce w pracowni ten uczeń siedział - mówi nauczycielka.
Osoby, które uczestniczyły w zjeździe z sentymentem wspominają czas pobytu w szkole.
- Staram się uczestniczyć w każdym zjeździe absolwentów – mówi Zofia Ławrynowicz-Więckowska. – Mieszkam teraz w Kutnie. Kiedy się dowiedziałam o planowanym spotkaniu, nie zastanawiałam się długo, zmobilizowałam męża i przyjechaliśmy. Jestem przeszczęśliwa, emocje są niesamowite, atmosfera wspaniała. Nie da się tego opowiedzieć słowami – to trzeba przeżyć. Twarze moich kolegów i koleżanek zostały takie jak pamiętam ze szkoły. Sylwetki tylko są różne – czas robi swoje. Szkoła jest pięknie utrzymana i to bardzo cieszy. W pamięci nosi się wizerunki z młodych lat. Takie spotkania są bardzo potrzebne. Trzeba w taki sposób upamiętniać swoje rocznice, to bardzo ważne, aby pamiętać o tym, co przeżyło się w młodości.
Halina Raducha
Dąbrowa Białostocka. Spotkanie pod 50 latach: