W sali konferencyjnej Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Białostockiej odbyło się dzisiaj spotkanie sołtysów, którzy przez najbliższą kadencję będą sprawować tę funkcję. Zaprosił na nie burmistrz Artur Gajlewicz.
W spotkaniu uczestniczyli także pracownicy urzędu: skarbnik Ewa Czarniecka, sekretarz gminy Leszek Kiejko, kierownik referatu BRiGK Marian Lichanów oraz przewodniczący rady miejskiej Adam Wojteczko.
- Chodzi nam o zapoznanie się z nowymi sołtysami, a także z tymi, którzy już jakiś czas kierują sołectwami na terenie naszej gminy – tłumaczy Artur Gajlewicz. – Nasze spotkanie, można powiedzieć, przygotowaliśmy w formie wtorkowego śniadania, po rynku. Frekwencja była wysoka, naprawdę niewielu sołtysów zabrakło w naszym gronie. Wszyscy byli zadowoleni. Poruszyliśmy sprawę funduszu sołeckiego oraz podatku rolnego, którego inkasentami są sołtysi. Zebrani zwracali również uwagę na zebrania sołeckie, w których uczestniczy bardzo mało osób. Przedstawiłem propozycję, aby zmienić dotychczasową formę zawiadamiania przez nas sołtysów - z formy papierowej na SMS lub telefon, aby mieć potwierdzenie, że wiadomość dotarła do danej osoby. Chciałbym, aby sołtysi zaangażowali się, by mogli wyjść do mieszkańców swojej wsi, rozmawiać i cały czas być w kontakcie. Wiadomo, że dieta sołtysa jest niewielka. Sto złotych to kwota, która czasami nie pokrywa nawet kosztów paliwa. Będziemy zastanawiać się z radą miejską, z panią skarbnik, jak tę kwotę zwiększyć. Chciałbym, aby w połowie roku kwota uposażenia wzrosła.
- W następnym roku minie 40 lat jak sprawuję funkcję sołtysa – mówi Zygmunt Bryzgiel z Wesołowa. – Nasza wieś jest mała, więc nie było za dużo rządzenia. Bardzo dobrze żyję z mieszkańcami, wszyscy płacą u mnie podatki. W tym roku już chciałem się wycofać z kandydowania, ale znowu mnie wybrali. Trzeba uszanować wolę mieszkańców.
W tej kadencji nie zabrakło również osób, które po raz pierwszy zostały sołtysami.
- Nasz poprzedni sołtys nie chciał już dłużej pełnić tej funkcji i nie było żadnego kandydata – mówi Magdalena Łazuk z Harasimowicz. – Mieszkańcy zdecydowali, że chcą kogoś młodego i padło na mnie. Miałam spore opory, ale otrzymałam zapewnienie o pomocy ze strony sąsiadów i zdecydowałam się spróbować. Mam nadzieję, że podołam wszystkiemu. Od razu po wyborach okazało się, że mamy bardzo dużo planów. Zwracano się do mnie także ze skargami i różnymi wnioskami. Wspólnymi siłami będziemy dążyć, aby je rozwiązać. Zaczynamy działać, jest wiele spraw do załatwienia. Rozumiemy, że gmina nie ma na wszystko funduszy, ale jak nie będziemy pisać wniosków i prosić o pomoc w ich rozwiązaniu, to wątpię, czy ktoś będzie o nas pamiętał. Mam nadzieję, że nasza współpraca i z mieszkańcami i z urzędem będzie się dobrze układała.
Halina Raducha
Spotkanie z sołtysami: