Szpital w Dąbrowie Białostockiej idzie po równi pochyłej do dołu - mówił dziś na sesji Rady Powiatu Tadeusz Gniazdowski, dyrektor dąbrowskiego SP ZOZ-u. - Po siedmiu miesiącach roku placówka ma 755 tys. zł straty, dołuje cały szpital, wszystkie poradnie - dodał.
Dziś radni wysłuchali informacji o wykonaniu planu finansowego SP ZOZ-ów. O ile placówka w Sokółce jest na plusie - po siedmiu miesiącach jej wynik finansowy wynosi 217 tys. zł - o tyle w Dąbrowie Białostockiej sytuacja jest dramatyczna.
- W bieżącym roku szpital otrzyma 1,7 mln zł mniej w porównaniu do kontraktu z 2011 roku. Tymczasem koszty nie zostały zredukowane. Szukam złotego środka, ale przez miesiąc urzędowania niewiele mogłem zrobić - mówił do radnych Tadeusz Gniazdowski. - Jest szansa na to, że tendencja ta zostanie opanowana. Mamy 30 procent nadwykonań na internie, jednak Narodowy Fundusz Zdrowia nie chce za nie płacić. Jeżeli dostaniemy 50-60 tys. zł, to będzie wszystko. Co prawda obłożenie na ZOL-u (Zakład Opiekuńczo-Leczniczy - red.) jest stuprocentowe, jednak oddział ten ruszył dopiero w lipcu. W poniedziałek jestem umówiony z panem dyrektorem Rolederem (Jacek, szef podlaskiego NFZ-u - red.). Jeżeli jednak dostanę kontrakt taki, jak w 2011 roku, to SP ZOZ-u w Dąbrowie nie będzie - mówił Tadeusz Gniazdowski. - Próbuję negocjować nowe wynagrodzenia personelu, ale to idzie jak po grudzie. Na opał wydaję więcej niż na lekarstwa. Nie mam możliwości redukcji kosztów. Chciałbym utworzyć dwie apteki: w Dąbrowie Białostockiej i Suchowoli. Zamknąłem przychodnię na Południowej, co mi pozwoli płacić za jej ogrzewanie. Jednak jestem na pasku NFZ-u.
- Cała Rada Powiatu pana poprze. Zrobimy, co będziemy mogli - zadeklarował wiceprzewodniczący Jerzy Białomyzy. - Może jednak należałoby zastanowić się nad tym, żeby dokonać połączeń szpitali? - rzucił wiceprzewodniczący Antoni Jackiewicz. - A co z obiecaną rehabilitacją kardiologiczną? Czy istnieje uzyskania subwencji na inne oddziały? - pytał radny Jan Kotuk.
- Jeżeli dostaniemy mniejszą kwotę niż w 2012 roku, to lepiej tego nie kontraktować. Stoję przed dylematem, czy zaciągać kredyt. Podejmę też negocjacje z pracownikami w sprawie likwidacji zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. I ja, i państwo będziemy mieli kłopoty z ludźmi - przestrzegał dyrektor dąbrowskiego ZOZ-u.
Gdy spytaliśmy go o sytuację kierowanej przez niego placówki, Tadeusz Gniazdowski stwierdził, że "dołuje cały szpital i wszystkie przychodnie". - Zapewne niektóre z nich będą likwidowane. Które? Leczenia uzależnień, wad postawy u dzieci i młodzieży, zdrowia psychicznego, gruźlicy i chorób płuc. Nie wiem jednak, czy będę miał zgodę NFZ-u na takie działania - stwierdził Tadeusz Gniazdowski.
(is)