Na hali sportowej Zespołu Szkół w Dąbrowie Białostockiej odbył się dzisiaj kiermasz charytatywny. Fundusze zebrane podczas tej akcji zasilą Zakład Opiekuńczo-Leczniczy funkcjonujący w dąbrowskim szpitalu. Na kiermaszu można było zaopatrzyć się w różne słodkości, ozdoby i stroiki świąteczne oraz kartki. Dzieci miały okazję dać pomalować sobie twarz. Jak zwykle nie brakowało chętnych, aby zamienić się w bajkową postać. Przy okazji kiermaszu zorganizowano występy artystyczne, można było posłuchać patriotycznych piosenek w wykonaniu dzieci, a także koncertu zespołu AdRem.
Inicjatorzy zorganizowania akcji charytatywnej to Dominika Wasilewska i Sebastian Kotowski, uczniowie Zespołu Szkół w Dąbrowie Białostockiej. W przedsięwzięciu wspierał ich Salezjański Ośrodek Wychowawczy w Różanymstoku i Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury w Dąbrowie Białostockiej.
- Mamy dzisiaj zbiórkę charytatywną na Zakład Opiekuńczo-Leczniczy funkcjonujący w naszym mieście – mówi Sebastian Kotowski. - Będziemy mieć także przegląd piosenki patriotycznej. Na kiermaszu można kupić ciasto i wieńce adwentowe. Dla najmłodszych zorganizowaliśmy malowanie twarzy. Dowiedzieliśmy się, że nasz ZOL potrzebuje wielu rzeczy i postanowiliśmy go wspomóc. Uważamy, że warto organizować akcje charytatywne i wspierać osoby potrzebujące. Nigdy do końca nie wiemy, czy sami nie znajdziemy się w sytuacji, kiedy będziemy potrzebować pomocy.
W kiermaszu uczestniczyła kierownik ZOL Halina Kułak, która nie kryła wzruszenia całą akcją.
- Nasz oddział potrzebuje pomocy w każdej formie: materialnej, w formie sprzętu. Nie mówię, że nie mamy tego sprzętu, ale jest on wykorzystany maksymalnie. Oprócz namacalnej pomocy nasi pacjenci łakną zainteresowania, rozmowy, czasem nawet tylko tego, aby przyjść i położyć im rękę na ramieniu. Są to osoby schorowane, starsze. Poprzednia akcja, podczas której młodzież z liceum przychodziła do nas była bardzo potrzebna. Byli z nami przez kilka godzin, z początku bałam się, że to oni będą bali się starszych ludzi, bo na taką skalę nie widzieli starości. Zaskoczyło mnie jednak to, że kiedy czas się skończył, dziewczyny zapytały, czy mogą pobyć jeszcze trochę. Znalazły z naszymi podopiecznymi wspólny język, słuchały ich opowieści. Po prostu siedziały i słuchały, to bardzo ważne dla naszych pacjentów, że ktoś się nimi zainteresował. Myślę, że jest to obopólna korzyść. Dla starszych ludzi i dla młodzieży, która uczy się i dostaje coś w zamian - powiedziała nam Halina Kułak.
Zakład Opiekuńczo-Leczniczy można także wesprzeć na co dzień i może to zrobić każdy mieszkaniec.
- Z życzliwością spotykamy się już od około dwóch lat - dodaje Halina Kułak. – Pomaga nam wiele osób. Dostajemy pościel, ubrania, środki czystości, naczynia. Jesteśmy za wszystko wdzięczni.
Halina Raducha