Jesienią 1918 roku coraz powszechniejsze stawało się w społeczeństwie polskim przekonanie, że wraz z końcem wojny światowej odrodzi się polskie państwo. Wojna zakończyła się 11 listopada 1918 r. Fakt ten jednak sam w sobie nie dawał Polakom niepodległości. Na polskich ziemiach stacjonowały niemieckie wojska i tylko od postawy naszego społeczeństwa zależał kształt granic przyszłego państwa. Polacy organizowali się i chwytali za broń w Warszawie, Lwowie, Wielkopolsce i na Śląsku.
Również na Białostocczyźnie i Grodzieńszczyźnie społeczeństwo polskie nie pozostawało bierne. Powstawały komitety parafialne, rady powiatowe, organizowano polską administrację. Na specyficzną sytuację na naszych ziemiach wpływał fakt, że obszar ten znajdował się w pasie ewakuacji niemieckich wojsk ze wschodu i południowego wschodu w kierunku Prus. Szczególnie cenne dla Niemców były linie kolejowe, dlatego też niemieckie dowództwo (Ober-Ost) niechętnie patrzyło na polskie działania zmierzające do stworzenia niezależnej administracji oraz sił policyjno-wojskowych, których zadaniem byłaby obrona mieszkańców przed zdemoralizowanymi niemieckimi żołnierzami, a także utrzymanie porządku i bezpieczeństwa publicznego.
12 listopada 1918 r. w Grodnie odbyło się zebranie organizacyjne wojskowych Polaków miasta Grodna. Udział w zebraniu wzięło 21 osób, które wybrały 5-osobowe Prezydium Związku Wojskowych Polaków (ZWP) w Grodnie. Za cel działania ZWP zebrani uznali przejęcie władzy, aby zapewnić utrzymanie spokoju, ładu i porządku w Grodnie i okolicy po odejściu Niemców, a przed przybyciem władz polskich. Postanowiono także prowadzić werbunek do polskich formacji. W toku dyskusji wojskowi zdecydowali się na zmianę nazwy swojej organizacji na Radę Wojskową Ziemi Grodzieńskiej (RWZG).
Już 15 listopada miało miejsce zebranie wojskowych Polaków Ziemi Grodzieńskiej. W zebraniu brał udział m.in. ppor. Nikodem Sulik, pochodzący z Kamiennej Starej, jako przedstawiciel Ziemi Sokólskiej. Uczestnicy zebrania zastanawiali się nad pozyskaniem środków finansowych, żywności, odzieży, broni i amunicji dla mającej się rozbudować RWZG. Wyrażono także pogląd, że należy „...formować kadry dla przyszłej armii polskiej...”.
W rozmowach z Niemcami uzyskano zgodę na utworzenie Grodzieńskiego Pułku Strzelców (GPS), jego uzbrojenie, stan liczebny oraz dyslokację. Oprócz formowania GPS RWZG przystąpiła do tworzenia komendantur w terenie. Ich zadania zostały wyznaczone na zabraniu wojskowych Polaków Ziemi Grodzieńskiej. Należały do nich: ochrona mienia i porządku oraz werbunek i szkolenie ochotników do polskiego wojska.
Komendantura nr 1 mieściła się w Sopoćkiniach. Posterunek komendantury założony został przez podkpt. Ihnatowicza już 15 listopada wieczorem w prywatnym mieszkaniu. Następnego dnia zgłosiło się 36 ochotników, a 12 grudnia było ich 80. Pochodzili głównie z parafii Teolin, a także z Ostrowia Biebrzańskiego, Lipska, Jastrzębnej i Jasionowa. Podkpt. Ihnatowicz wydał odezwę do okolicznych mieszkańców głoszącą, że Polska jest wolna oraz wzywającą do zachowania spokoju.
Kuźnica była miejscem Komendantury nr 3. Komendantem był chor. Rybek. Liczba ochotników służących w komendanturze 20 listopada wynosiła 21 osób, a 8 grudnia było ich 85. Pochodzili z Kuźnicy, Grodna, Podlipek, Popławiec, Niemiejszy, Bielan, a nawet Łodzi. Po 11 listopada Niemcy opuścili wsie i miasteczka i skoncentrowali swoje wojska w większych ośrodkach miejskich. Wykorzystała to miejscowa ludność przystępując do grabieży pozostawionych magazynów (zboże, odzież). Niemcy do opuszczonych miejsc powrócili około 20 listopada i zażądali zwrotu skradzionego mienia. Tak było np. w Sopoćkiniach. Natomiast w Nowodzieli, która należała do Komendantury nr 3, dopuścili się ekscesów na ludności za kradzież zboża. Bili ludzi kijami, zastrzelili Józefa Borowika, pięciu innych mieszkańców wsi ranili.
Podobne sytuacje nie były odosobnione. Komendanci interweniowali u Niemców, aby zaniechali represji. Jednak ze względu na słabe uzbrojenie swoich placówek musieli czynić to ostrożnie. W celu zapewnienia broni swemu oddziałowi chor. Rybek nawiązał kontakt z dowództwem Białostockiego Pułku Strzelców (BPS). 30 listopada wysłał dwóch ludzi do Łap. Ludzie ci musieli znać język niemiecki i drogę, aby dotrzeć na miejsce przez tereny, na których były oddziały niemieckie. Niestety, dowództwo BPS nie znalazło chętnych, którzy podjęliby się transportu broni na tereny okupowane przez Niemców. Wysłannicy powrócili więc 6 grudnia z pustymi rękoma. Mimo to w Kuźnicy kwaterowała i szkoliła się 3. kompania GPS. Na koniec swojej działalności chor. Rybek dopuścił się nadużyć sprzedając samowolnie drewno z lasu, pozwolił na nielegalną sprzedaż zboża pozostawionego przez Niemców, wymuszał na ludności płacenie różnych kar. Zbiegł z księgami finansowymi komendantury, o czym poinformował RWZG w lutym 1919 r. jego następca.
Ppor. Zygmunt Bójnowski (z majątku Świerzbutów k. Kamiennej Nowej) był komendantem w Dąbrowie, gdzie mieściła się Komendantura nr 7. Placówka ta była konspiracyjna, dlatego też nie posiadała ewidencji żołnierzy. Ppor. Bójnowski otrzymał zadanie nawiązania kontaktu z przedstawicielami Rady Regencyjnej (RR) oraz polskimi jednostkami wojskowymi. W tym celu w dniach 18-19 grudnia jeździł po terenie. Poprzez wsie Chodorówka i Trzyrzecze udał się do Janowa, Korycina, Jasionówki. W Jasionówce spotkał się z komendantem tej miejscowości podkpt. Toczyłowskim, delegowanym przez RR. W Korycinie nie udało się znaleźć odpowiedniej osoby na stanowisko komendanta. W Janowie natomiast komendantem był ppor. Chwiećko. Bójnowski wszędzie spotykał się z radykalnymi nastrojami społecznymi oraz aktywnością band. Dokonywały one napadów rabunkowych na dwory, prowadziły także nielegalny wyrąb lasów. W czasie swojej podróży dotarł aż do Knyszna, lecz stwierdziwszy brak zainteresowania wstępowaniem do polskiego wojska, zrezygnował z dalszej penetracji terenu i 20 listopada w drodze powrotnej przybył do Suchowoli. Tam nawiązał kontakt z uzbrojonym oddziałem POW, który tego samego dnia wieczorem został wezwany do Augustowa celem pomocy przy rozbrajaniu Niemców.
Komendantura nr 8 była w Kopciówce, a jej komendantem był ppor. Czeczułowicz. Załoga liczyła tu 20 listopada 38 ochotników, z czego zaledwie trzech miało broń. Pochodzili głównie z samej Kopciówki, a także z Gnojnicy, Olszanki, Kamionki. Z kolei w Tołoczkach była Komendantura nr 9 z por. Rajszykiem jako komendantem. 8 grudnia jej załoga liczyła 78 osób, z czego broń miało 35 osób. Ochotnicy pochodzili z Obuchowicz, Ejsmont, a nawet Grodna i Łodzi. Komendantura nr 10 przez jakiś czas mieściła się w Porzeczu, jej komendantem był por. Solanko. W styczniu-lutym 1919 r. komendantura ta znajdowała się w Krynkach i liczyła koło 50 żołnierzy.
Nowy Dwór był siedzibą Komendantury nr 11. Pchor. Kuc zorganizował tą placówkę 19 listopada. W komendanturze 8 grudnia było zapisanych 87 ochotników i wojskowych. Wśród nich byli Józef Staworko z Nowego Dworu, Stefan Śpiewak z Bielan, Jan Szczukiewicz z Jagint. Ludność żydowska Nowego Dworu darzyła komendanturę niechęcią, silne były wśród niej wpływy lewicowe. Również poważne problemy stwarzali niemieccy żołnierze stacjonujący w okolicznych majątkach. 30 listopada grupa żołnierzy przystąpiła do kradzieży żyta zgromadzonego u proboszcza w Nowym Dworze, a przeznaczonego na potrzeby polskiego oddziału. W porę przybyła grupa Polaków zmusiła Niemców do ucieczki i porzucenia łupu. W Jagintach 1 grudnia pięciu niemieckich żołnierzy naszło sześciu gospodarzy. Biciem i znęcaniem się zmusili ich do oddania pieniędzy i cennych przedmiotów. Po grabieży pospiesznie uszli do majątku w Bobrze Wielkiej przed organizującą się do odwetu ludnością wsi. Od 7 grudnia komendantem Nowego Dworu był ppor. Nikodem Sulik (rodem z Kamiennej Starej).
Komendantura nr 14 utworzona 18 listopada w Suchowoli miała charakter konspiracyjny. Komendant tej placówki ppor. Adolf Zieniuk mógł liczyć na pomoc miejscowych członków POW, którzy gromadnie zgłaszali się do polskich formacji. Odsyłano ich do do Różanegostoku.
W Różanymstoku była Komendantura nr 15 założona w dniach 16-17 listopada przez komendanta ppor. Nikodema Sulika. Komendant w obiektach miejscowego klasztoru zorganizował koszary dla 50 żołnierzy i ochotników napływających z Suchowoli. Oficjalnie figurowali oni jako straż Różanegostoku. Zadaniem ich była ochrona pobliskiej linii kolejowej Grodno-Suwałki i zgromadzonego w Różanymstoku przez Niemców zboża oraz miejscowej ludności przed ekscesami za strony niemieckich żołnierzy. Jednakże już 20 listopada ppor. N. Sulik został aresztowany przez Niemców, a jego oddział uległ rozproszeniu. Na skutek interwencji gen. M. Sulewskiego został zwolniony dwa dni później. Mimo to komendantura w Różanymstoku przestała istnieć.
Celem skoordynowania polskiego ruchu wojskowego w powiatach grodzieńskim i sokólskim, znajdujących się pod niemiecką okupacją, z planami polskiego Szefa Sztabu Generalnego 23 grudnia 1918 r., rozkazem nr 358 w miejsce RWZG powołano Samoobronę Ziemi Grodzieńskiej (SZG). Podlegały jej poszczególne komendantury oraz GPS. Dowódcą SZG został gen. M. Sulewski, któremu już 12 grudnia 1918 r. gen. Stanisław Szeptycki powierzył dowództwo nad polskimi formacjami wojskowymi istniejącymi na terenie działania RWZG.
Największa aktywność komendantur przypadała na okres od połowy listopada 1918 r. do początku stycznia 1919 r. Już w pierwszych dniach ich działania zgłosiło się wielu ochotników do służby w komendanturach i polskim wojsku. Byli to mężczyźni najczęściej w wieku 19-25 lat. Zdarzało się, że zgłaszało się po 2-3 osoby z jednej rodziny. Niektórzy z nich byli żołnierzami byłej armii rosyjskiej lub Korpusów Polskich w Rosji. 8 grudnia 1918 r. łączny stan osobowy 15 komendantur wynosił 612 ludzi. Znacznie gorzej przedstawiało się uzbrojenie. 20 listopada w ich posiadaniu było 121 sztuk broni, a 8 grudnia 207 sztuk. Broń była pochodzenia rosyjskiego i niemieckiego. Było do niej bardzo mało amunicji, często po kilka sztuk na karabin. Nie dla wszystkich ochotników było miejsce w siedzibach komendantur, wielu z nich po zapisaniu się powracało do rodzinnego domu i czekało na wezwanie. Stanowili oni 30-50 % stanów. Były też przypadki przekazywania grup ochotników pomiędzy poszczególnymi komendanturami.
Do zadań komendantur należała ochrona magazynów ze zbożem, słomą, sianem, nasionami oleistymi, wełną, siemieniem lnianym, włóknem lnu, skórami, Magazyny były założone przez Niemców, a ich zawartość miała zostać wywieziona do ich kraju. Za zadanie miały również ochronę mienia mieszkańców, dworców i stacji kolejowych przed niemiecką dewastacją. Zadania musiały być wykonywane w obecności niemieckich wojsk, które w każdej chwili mogły zbrojnie zlikwidować polskie komendantury.
Niebagatelna praca została także wykonana w zakresie mobilizacji ochotników do tworzącego się polskiego wojska. Do GPS i BPS przekazano w sumie kilkuset ochotników.
Komendantury przestały istnieć w lutym 1919 r. wraz z przybyciem Wojska Polskiego na teren powiatów grodzieńskiego i sokólskiego. Ich istnienie i działalność obudziła ducha narodowego wśród wielu mieszkańców, mobilizowała także do aktywności na rzecz odrodzenia Polski. Komendanci w większości wstąpili w szeregi polskiego wojska i dalej służyli narodowej sprawie.
Tadeusz Ciszkowski
Źródło: Centralne Archiwum Wojskowe w Warszwie-Rembertowie, Samoobrona Grodzieńska, I.140.2.