Są dwie metody na to, żeby przyciągnąć ludzi do kina: darmowe, albo bardzo tanie seanse lub podnoszenie poziomu technicznego - mówi Maciej Sulik, szef Miejsko-Gminnego Domu Kultury w Dąbrowie Białostockiej. Tamtejsze kino "Lotos" dni świetności ma dawno za sobą.
Kiedyś scenariusz niedzieli był bardzo podobny: najpierw biegło się do kościoła na mszę, później - na tzw. poranek filmowy. Sale kinowe w małych miasteczkach były pełne, gdy grano filmy z Godzillą w roli głównej, gwiezdną sagę George`a Lucasa albo obrazy z Brucem Lee. Kiedy w latach 70-tych szefostwo kina "Studio" w Białymstoku postanowiło zrobić żart na Prima Aprilis i zamieściło w lokalnej prasie notkę o tym, że 1 kwietnia będzie wyświetlany film "Szwagier Mechagodzilli", przed wejściem ustawił się spory ogonek wielbicieli japońskiego potwora (informacji tej nie udało nam się potwierdzić).
- Głupio się z tym afiszować, jednak jak na seans do "Lotosu" przychodzi 10 osób, to jest już nieźle, jak 20 - to sukces - mówi Maciej Sulik. - Jednak w naszym przypadku kino ma sens jako sala widowiskowa. Nie ma w Dąbrowie innego miejsca na koncerty i przeglądy.
W połowie czerwca ma zostać rozstrzygnięty konkurs w ramach transgranicznej współpracy polsko-ukraińsko-białoruskiej. Dąbrowa Białostocka stara się o pieniądze na przebudowę "małej szkoły". W sumie inwestycja miałaby kosztować 1,5 mln euro. W pierwszym etapie powstałaby tam nowa siedziba MGOK-u, w drugim - przewidziana jest budowa nowoczesnej sali kinowej.
- Chodziłoby nam przede wszystkim o postawienie na jakość, a więc np. o budowę obiektu przystosowanego do wyświetlania filmów w 3D. To się robi coraz tańsze - mówi Maciej Sulik.
Co stanie się z kinem "Lotos"? - Jeżeli wszystko ułoży się po naszej myśli, to wyprowadzimy się z niego w ciągu najbliższych lat - dodaje dyrektor MGOK-u.
Jest spora szansa na to, że w dniach 21-23 kwietnia seanse odbędą się. W "Lotosie" wyświetlany bowiem będzie głośny film Agnieszki Holland pt. "W ciemności". Początek o godz. 18.
(is)