W tym roku zadaniem uczestników było napisanie opowiadania z elementami fantastycznymi, którego tematem był „Gwiezdny pokój”.
17 czerwca w szkole w Bagnach odbyło się podsumowanie II edycji konkursu literackiego „Magiczne Słowa”, adresowanego do uczniów klas 4-6 szkół podstawowych.
W rywalizacji o nagrodę główną - wydanie swojego opowiadania w formie książki - wzięło udział 11 uczestników z sześciu szkół z Bagien, Czerwonki, Dąbrowy Białostockiej, Kamiennej Nowej, Reszkowiec i Suchodoliny. Młodzi autorzy wykazali się wielką pomysłowością, inwencją i wyobraźnią. „Gwiezdny pokój” zaprezentowali w całym wachlarzu znaczeń.
Jury (Elżbieta Bujnowska, Agnieszka Grynczel, Ewelina Harasim, Małgorzata Pycz, Barbara Szczerbacz i Anna Tomczyk) miało okazję przeczytać historie o międzygalaktycznych bitwach, magicznych pokojach, które przenosiły w czasie i przestrzeni, o bohaterskich postaciach, ale też o zwykłych ludziach - ich marzeniach i uczuciach.
Komisja konkursowa najwyżej oceniła następujące prace:
wyróżnienie: Ewelina Kozłowska (Bagny),
III miejsce - Weronika Kulhawik (Bagny),
II miejsce - Diana Lewicka (Czerwonka),
I miejsce: Natalia Głębocka (Czerwonka) oraz Julia Maksimczyk (Kamienna Nowa).
Uroczystość uświetnił występ uczniów ze szkoły podstawowej w Nierośnie, którzy pod kierunkiem Bożeny Walenciej przygotowali spektakl pt. „Kosmiczna podróż”.
Konkurs zorganizowały Agnieszka Grynczel i Elżbieta Bujnowska. Honorowym patronem i fundatorem nagród był burmistrz Dąbrowy Białostockiej Romuald Gromacki. Patronat nad przedsięwzięciem objęli również: Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe, piekarnia MERK Suwałki oraz sponsor anonimowy. Organizatorzy chcielibyśmy również złożyć podziękowania cukierni Lukrecja z Sokółki za błyskawiczną i doskonałą realizację zamówienia.
opr. (is)
Nagrodzone opowiadania:
Julia Maksimczyk
Misja Gwiazdozbiórki
W małej białej chatce na planecie Pandus mieszkała dziewczynka o imieniu Gwiazdozbiórka. Miała piękne, niebieskie oczy i długie blond włosy, które zaplatała w warkocz. Nosiła śliczną, niebieską sukienkę i błękitne baletki. Miała szczeniaczka o imieniu Cętek. Sierść pieska była cętkowana i brązowa, a jego oczka – czarne i lśniące.
Dziewczynka co noc chodziła na łąkę, aby obserwować piękny, świecący księżyc. Niestety pewnego dnia, gdy dziewczynka przyszła na polanę, nie ujrzała go. Bardzo się zasmuciła. Jednak bardziej zmartwiła się tym, że jej piesek gdzieś się oddalił. Szukała go po całej łące. Znalazła go dopiero przy starej, ogromnej wierzbie. W pysku trzymał piękną bransoletkę. Była ona zrobiona z diamentów, które miały kształt zwierzęcych łap. Dziewczynka nałożyła ją na rękę i nagle usłyszała czyjś głos. Rozejrzała się, ale nikogo nie zauważyła. Bardzo ją to zdziwiło.
- Kto tu jest? Odezwij się – powiedziała i wzięła Cętka na ręce.
- To ja do ciebie mówię – przemówił piesek.
- Jak to możliwe, że cię rozumiem? – zdziwiła się Gwiazdozbiórka.
- Masz magiczną bransoletkę – i pokazał łapką rękę dziewczynki. – Teraz słuchaj mnie uważnie. Możesz wypowiedzieć dwa życzenia, które się spełnią. Mieszkańcy Księżyca mają kłopoty. Musisz im pomóc – dodał.
- Ale dlaczego ja? – spytała przerażona dziewczynka.
- Bo masz bransoletkę. Chyba czas na pierwsze życzenie. Po prostu je wypowiedz – powiedział. Gwiazdozbiórka wzięła go na ręce.
- Dobrze. Chcę znaleźć się na księżycu – rzekła.
Po tych słowach dziewczynka znalazła się tam razem z Cętkiem. Księżyc był szary, a nie biały i świecący. Gwiazdozbiórka zobaczyła dziury, z których dochodziły dźwięki przypominające chrapanie. Razem z pieskiem podeszła do jednej z nich i zajrzała do jej środka. Ujrzała mnóstwo śpiących, puchatych kulek. Miały one białe futerka oraz parę oczu. Nagle zauważyła, że jedna kulka zbliża się do niej. Gdy już była przy niej, dziewczynka zauważyła, ze stworzenie ma malutki diadem i tęczowe oczy. Nagle przemówiło:
- Proszę, pomóż nam! Mam na imię Meteorka. Jestem królową skoczków, a to moi poddani – powiedziała i pokazała ręką na śpiące kulki. – Wszyscy zasnęli. To przez trwającą od bardzo dawna wojnę z ciemnymi skoczkami. Oskarżyli nas o to, że kradniemy światło ich planety i niesłusznie ukarali.
Księżniczka opowiedziała Gwiazdozbiórce historię swoją i swoich poddanych. Dziewczynka dowiedziała się, że przeciwnicy Meteorki przybyli na Księżyc. Znali słabości skoczków. Mieli małe armatki z żelkami, które usypiają poddanych Meteorki. Każdy kto dostał żelkiem, zasnął – z wyjątkiem królewny, która nie znała sposobu na to, by odwrócić to, co się stało. Znają go tylko ciemne skoczki. Nagle zauważyły, że jeden z nich nadal tam był.
- Dobrze. Pomogę wam. Zaprowadź mnie do ciemnego skoczka – odrzekła Gwiazdozbiórka.
We troje ruszyli w jego stronę. Miał on czarne futerko i piękne, lśniące oczka. Gdy ciemny skoczek się odwrócił, dziewczynka ze strachem w głosie powiedziała:
- Witaj! Czy… Mmm… Czy mogłabym wiedzieć, dlaczego uśpiłeś wszystkie skoczki?
- Dlaczego? Ich planeta świeci, a nasza nie. Jest niewidzialna, bo oni kradną nasze światło. Myślałem, że jak wszystkie uśpię, to moja planeta znów zacznie świecić. A co się okazało? Mój plan się nie powiódł – powiedział ze smutkiem ciemny skoczek.
Dziewczynka pożałowała go i zapytała Meteorkę:
- Meteorko? Czy mogłabyś powiedzieć mu, co sprawia, że wasza planeta świeci?
- Mówcie do mnie Hirek. Jestem królewicz Hieronim – powiedział.
- To jest bardzo proste – zaczęła królewna. – My po prostu skaczemy i w ten sposób produkujemy energię – dokończyła Meteorka. – Nie martw się, nauczymy ciebie i mieszkańców twojej planety skakać – dodała, żeby pocieszyć Hirka.
- Naprawdę to zrobicie? – zapytał ze łzami w oczach stworek.
- Oczywiście – powiedziała królewna Meteorka. – Ale pod jednym warunkiem! Wybudzisz z tego okropnego snu moich poddanych.
- Zgadzam się! – odrzekł.
- Czas na drugie życzenie – powiedziała dziewczynka. – Chcę, aby w tym miejscu pojawił się most łączący wasze planety.
W tej samej chwili przed nimi pojawił się most i wszyscy we czwórkę przeszli po nim na planetę Hirka. Była ona ponura i ciemna. Początkowo wydała się im straszna. Potem zaczęła przypominać przytulną planetę, na której można zamieszkać: dookoła gwiezdnego placu stało mnóstwo domków w kształcie komet. Wszystkie wyglądały identycznie i nawet były pomalowane na taki sam kolor. Gwiazdozbiórka, Cętek i Meteorka zaprezentowali mieszkańcom ponurej planety, jak się skacze. Ci bardzo szybko się tego nauczyli. Ciemne skoczki uzdrowiły mieszkańców Księżyca. Od tej pory most łączył Księżyc z planetą Jasnoluz.
Od tego czasu mieszkańcy obu planet żyli w zgodzie. W Kosmosie zapanował pokój i Gwiazdozbiórka mogła wrócić do domu. Od tej pory dziewczynka wieczorami oglądała dwie piękne, świecące planety.
* * *
Natalia Głębocka
W pokoju gwiazd
Był letni piątkowy wieczór. Czułam się trochę samotna, gdyż wszystkie moje koleżanki wyjechały na wakacje.
Z kubkiem gorącego kakao podeszłam do otwartego okna. Usiadłam i zaczęłam przyglądać się granatowemu niebu i gwiazdom na nim migoczącym. Zastanawiałam się, jak wyglądają z bliska i czy nie czują się samotne jak ja. Pomyślałam, że jest ich przecież tak wiele, więc na pewno dotrzymują sobie towarzystwa. Chciałam się znaleźć na jednej z tych gwiazd. Jeszcze nie skończyłam swoich rozważań, kiedy do pokoju wszedł tata i oznajmił, że jutro jedziemy wszyscy do Planetarium. Ucieszyłam się, bo bardzo lubię oglądać gwiazdy i interesuje mnie astronomia. Szybko pobiegłam do łóżka. Byłam bardzo podekscytowana, lecz starałam się prędko zasnąć, by móc rano wstać.
Następnego dnia po kilkugodzinnej podróży wraz z rodzicami dotarliśmy na miejsce. Planetarium okazało się miejscem robiącym ogromne wrażenie. Szliśmy wąskim korytarzem z dużą ilością drzwi. Przewodnik oprowadzał nas po różnych pomieszczeniach, w których mogłam obserwować gwiazdy i ich świat. Byłam tym wszystkim oszołomiona. To, co zobaczyłam w ciągu kilku godzin, napełniło mnie zdumieniem i zachwytem. W wąskim korytarzu na końcu zostały jedne drzwi, których nie można było otwierać. Tak powiedział pan przewodnik. Jednak światełko, które paliło się przy drzwiach nie dawało mi spokoju. Korzystając z nieuwagi dorosłych podeszłam tam i wcisnęłam przycisk. Drzwi się otworzyły, a ja znalazłam się w dziwnym niebiesko – metalicznym pokoju. Ściany jakby pulsowały delikatnymi ruchami. Widok był niesamowity. Nagle poczułam się lekka. Leciutki powiew wiatru zaczął mnie unosić niczym astronautkę coraz wyżej i wyżej.
Wyfrunęłam przez okno… Jak cudownie robiłam koziołki! Patrzyłam w dół i widziałam domy, które były coraz mniejsze, a po chwili całkiem niewidoczne. Naprawdę znalazłam się pośród gwiazd. Widziane z dołu są jednakowe, a tu fascynowałam się zróżnicowanym widokiem. Niektóre tylko są białe, inne czerwone, jeszcze inne zielone lub niebieskie. Przemknęło mi przez myśl: „Jakie one są piękne, świecące i takie kolorowe… Szkoda, że nie mam aparatu. Muszę to wszystko opowiedzieć swoim koleżankom. Na pewno nie uwierzą.” Nagle jedna z gwiazd wyciągnęła któreś ze swoich ramion, by umożliwić mi lądowanie.
- Witaj – odezwał się do mnie jakiś miły głos. Światło, które biło z gwiazdy, było jaskrawe, więc nie mogłam dostrzec, kto do mnie mówił. Po chwili moje oczy przyzwyczaiły się do jasności i zobaczyłam, że jest to mały, grubiutki, zieloniutki ludzik o uśmiechniętej twarzy.
- Witaj! Nazywam się Natalka i przybywam z planety Ziemia. Nie wiem dokładnie, gdzie jestem, ale chciałabym zwiedzić to miejsce.
- Znalazłaś się w pokoju gwiazd, tu możesz obejrzeć je wszystkie dokładnie z bliska – powiedział mi uprzejmie zielony ludzik.
Nagle spostrzegłam, że stoi za nim wielu innych podobnych do siebie ludzików. Wzięły mnie na ręce i zaczęliśmy się unosić w górę, by dobrze obejrzeć wszystkie gwiazdy. Zielone, grube stworki zapytały mnie:
- Gdzie jeszcze chciałabyś polecieć?
Ja bez namysłu odpowiedziałam:
- Chciałabym zobaczyć Drogę Mleczną.
Wyruszyliśmy, a ciepły i delikatny powiew wiatru muskał moją twarz. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Droga Mleczna była białą poświatą, z której można było podziwiać wszystkie planety Układu Słonecznego. Widok był niesamowity. Można było zaobserwować wiele małych kółeczek, które były planetami. Z dołu zauważyłam większą od innych planetę, od której biła jasność. Był to Jowisz – planeta była pełna skał i dziwnych mchów, z której wyrastały kolorowe kwiaty. Byłam tym wszystkim zachwycona. Idąc po Drodze Mlecznej, spotkałam małe stworki. Zieloni kosmici złapali jednego i podarowali mi go, mówiąc, ze będzie moim wiernym towarzyszem i dzięki niemu będę mogła ich odwiedzać w przyszłości. Tylko w zamian muszę go karmić białą czekoladą. „To nie problem – pomyślałam – ja również uwielbiam białą czekoladę…”
Bardzo im podziękowałam. W tym momencie kryształowe gwiazdy złapały mnie za ręce i niosły wśród innych gwiazd żadnej nie potrącając. Zauważyłam ostatnie już gwiazdy, które do mnie machały i uśmiechały się. Nagle spojrzałam w dół i zobaczyłam swoje miasto, które było coraz bliżej. I tak znalazłam się z powrotem w tym dziwnym pokoju. Szybko wybiegłam na korytarz. Rodzice z przewodnikiem nie zauważyli mojej nieobecności.
Nie wszyscy mogą przeżyć takie przygody jak ja, w dodatku zdobyć takiego wiernego przyjaciela, jakim jest Divin. Jestem wielką szczęściarą.
* * *