Jego imię nosi jedna z głównych ulic Dąbrowy Białostockiej.
- Pamiętam jak byłem młody, to były lata 50-te, jak do Różanegostoku, gdzie się uczyłem przyjechał przepiękny samochód. To była chyba czarna czajka z jakąś ważną delegacją, chyba nawet z radzieckiej ambasady. Zawieźli nas pod pomnik tego Kunawina w Harasimowiczach, były wtedy wielkie uroczystości - mówi starszy mężczyzna, którego spytaliśmy o nazwę ulicy. Potrafi podać zarówno imię, jak i okoliczności śmierci krasnoarmiejca.
- Kunawin, Kunawin? - zastanawia się młody chłopak. - Grzegorz, prawda? To chyba jakiś ruski generał - rzuca.
Większość przepytanych przez nas mieszkańców Dąbrowy Białostockiej doskonale zdawała sobie sprawę z tego, dlaczego ulica nosi takie, a nie inne imię oraz gdzie znajduje się grób Kunawina. Gorzej z podaniem okoliczności jego śmierci.
Tymczasem Kunawin należy do elitarnego grona żołnierzy Armii Czerwonej odznaczonych pośmiertnie tytułem Bohatera Związku Radzieckiego (przyznano mu go 24 marca 1945 roku). Co wiadomo o okolicznościach jego śmierci? Podczas ofensywy Bagration, która rozpoczęła się w trzecią rocznicę najazdu Niemiec na Sowiety, 22 czerwca 1944 roku, front przesunął się o dobre kilkaset kilometrów na zachód. Hitler spodziewał się uderzenia z okolic Kowla w kierunku Prus Wschodnich, tymczasem został zaskoczony. Żołnierze Stalina zaatakowali bowiem na Białorusi, nazistowska obrona rozsypała się jak domek z kart.
W lipcu front dotarł w okolice Dąbrowy Białostockiej. Żołnierze sowieccy musieli tu forsować bagna rzeki Sidry i zdobywać wieś Harasimowicze, gdzie znajdowały się umocnione stanowiska niemieckie. Wieś sześć razy przechodziła z rąk do rąk.
"O świcie przez rzekę Sidrę przeprawił się pluton Grzegorza Kunawina - bez strzału, bez artyleryjskiego przygotowania, żeby zaskoczyć hitlerowców. Ale stojące na wzgórzu pod lasem ciężkie karabiny maszynowe wroga z przyczajoną obsługą zauważyły ich. Wybuchły kolejno długie serie wystrzałów. (...) Z okrzykiem "Naprzód za Ojczyznę, hurra!" oddział radziecki z Grzegorzem Kunawinem na czele dopada do pierwszych okopów wroga. Wtem z boku odezwał się inny karabin maszynowy. Okopany na wzgórzu, z odległości stu metrów stanowił śmiertelne niebezpieczeństwo dla żołnierzy radzieckich. Grzegorz Kunawin rzuca się sam jeden, aby unieszkodliwić jak najprędzej nieprzyjacielski karabin. (...) Dobiega do niego i rzuca się na lufę, aby zasłonić własnym ciałem nadbiegających towarzyszy. Karabin maszynowy zamilkł, wróg rzucił się do ucieczki. Wzgórze zostało zdobyte" - opisywała wydarzenia z lipca 1944 roku "Gazeta Białostocka" (nr 262 z 3 listopada 1953 roku).
Starszy szeregowy Grigorij Kunawin ze 1021 pułku piechoty 307 Dywizji Piechoty 50 Armii poległ 26 lipca 1944 r. Z tekstu w "Gazecie Białostockiej", wynika, że pochodził z Uralu, osierocił żonę i dziecko. Ilu żołnierzy poległo przy forsowaniu rzeki Sidry - nikt nie wie, gdyż polegli pozostali na bagnie nie pogrzebani.
Na stronie internetowej Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa można przeczytać, że w mogile w Harasimowiczach pochowanych jest sześć osób.
(is)