REKLAMA

 

TEMAT: Jak strzelić sobie w stopę?!

Jak strzelić sobie w stopę?! 2015/02/17 15:45 #4036

  • gutmin
  • gutmin Avatar
  • Offline
  • Świeżak
  • Posty: 3
  • Oklaski: 0
Najnowszy wpis na stronie gminnej Dąbrowy Białostockiej daje namiar na stronę bloga p. Leszka Sutuły, który dzieli się w przejrzysty sposób swoimi pomysłami i przemyśleniami. Poniżej jeden z artykułów p.Leszka do innych zapraszam na bloga. Myślę, że ten odnośnik długo na tej stronie nie zostanie... :cheer:


Nowy burmistrz nie ma żadnego pomysłu na rozwój Dąbrowy.
Nowy burmistrz Dąbrowy, w pierwszych dniach urzędowania na swoim stanowisku, udzielił wywiadu lokalnemu portalowi. (…)Tekst jest krótki, może dziennikarz nie miał więcej pytań, może burmistrz nie miał więcej do powiedzenia. Mimo to, to co powiedział, mówi bardzo wiele o tym co ma w głowie, co planuje zrobić w czasie swojej kadencji w Dąbrowie. To co przeczytałem bardzo mnie zaniepokoiło. A raczej rozwścieczyło a później załamało. Bo nasz nowy burmistrz na początku swojej kadencji nie ma żadnego pomysłu na Dąbrowę. Nie potrafi nawet udzielić rzetelnego wywiadu, dającego czytelnikowi poczucie, że nawet jeśli nie ma jeszcze planu, to nad nim pracuje. Nasz nowy burmistrz potrafi za to z rozkoszną naiwnością opowiadać o swoim braku świadomości na temat Dąbrowy. Nie wie jakie są potrzeby społeczeństwa, jakie problemy, jakie priorytety. Nie wie nawet dlaczego ludzie na niego głosowali. Jemu po prostu przytrafiła się nowa fucha i jeszcze nie do końca orientuje się, co się stało. Jeszcze musi się otrząsnąć, bo zaskoczyła go popularność i nie bardzo rozumie skąd się ona wzięła. To ja pokuszę się na powiedzenie mu skąd ta popularność – z braku alternatywy i ogromnej nadziei ludzi na zmiany na lepsze, bo aktualny burmistrz zawiódł zbyt wielu mieszkańców. Tak, moim zdaniem, nikt nie głosował za nowym burmistrzem, bo chciał aby to właśnie ten człowiek wygrał. Ludzie głosowali na kogoś, kto daje jakąkolwiek nadzieję na zmiany. Tylko że nie wiadomo było co kryje się za tym człowiekiem. No to już wiemy – nic. Pierwszy wywiad nowego burmistrza pokazał, że on nie ma zielonego pojęcia o tym, co należy zrobić w Dąbrowie. Kilka osób broni go na forum portalu pisząc, żeby dać mu czas i pozwolić działać. Nie! Nie ma dawania żadnego czasu. Burmistrz to nie jest jakiś tam chłopek roztropek, który został wybrany z zaskoczenia i musi się ogarnąć, bo nie wie co się stało. Burmistrz to lider samorządu lokalnego. Gość, który ma zarządzać 6 tysięcznym miasteczkiem i okolicznymi wsiami. Wszystkimi sprawami kilkunastu tysięcy mieszkańców, które dotyczą ich ze strony samorządu. Człowiek, który kandyduje na takie stanowisko MUSI być przygotowany do tej roli. Jako mieszkaniec żądam od niego gotowości do pracy i realizacji konkretnego planu od pierwszej godziny na nowym stanowisku. Żądam od niego umiejętności przedstawienia takiego planu w każdym wywiadzie, w każdej rozmowie jaką przeprowadza. Z kimkolwiek – dziennikarzem, pracownikiem urzędu, mieszkańcem. Dlatego tak bardzo rozwścieczył mnie ten wywiad, bo to co w nim zobaczyłem to rozkoszne, naiwne, nieświadome gadanie bzdur kogoś, kto jest jak dziecko we mgle, nie wie co się z nim stało, ale jest mu miło, że ludzie na niego zagłosowali. Tylko że nie wie dlaczego. W sumie nie powinienem się dziwić – od początku ten człowiek nie potrafił powiedzieć jednego zdania o swoich zamierzeniach wobec Dąbrowy. Z resztą żaden z kandydatów tego nie potrafił. To chyba uśpiło moją czujność. Za to pierwszy wywiad nowego burmistrza obudził mnie jak kubeł zimnej wody. Najstraszniejsze w jego wypowiedzi jest to, że bije z niej nieświadomość. Ten człowiek nie rozgrywa politycznej gry, nie kokietuje mediów, nie mówi tego, co chcą usłyszeć. On szczerze mówi, że nie ma pojęcia o tym w jakim wszechświecie się znalazł. A to pokazuje mi , że jest mało inteligentny, nie potrafi zrozumieć swojego położenia, nie potrafi zrozumieć, że wywiad którego udziela kształtuje jego wizerunek, że jego wyborcy go przeczytają, że to może być dobre miejsce aby powiedzieć kilka słów o swoich zamierzeniach. Tylko, że on nie ma żadnych poważnych zamierzeń. Jego plany to odnowa parku miejskiego i to, że chce ‘coś zrobić’ z laskiem szpitalnym. Poważnie? Potrzeba 4 lat na odnowę parku miejskiego? A może jednak potrzeba na to dwóch miesięcy rzetelnej pracy?
Ok, żeby nie pozostać gołosłownym i poprzestać tylko na ocenach, przeanalizujmy ten wspaniały wywiad i to co powiedział burmistrz. To kopalnia wiedzy o nim i jego myśleniu na temat Dąbrowy.
Na początek jedno zdanie, które pokazuje jak burmistrz rozumie swoich wyborców:
Jak to się panu udało – wygrać wybory?
- Ludzie mi zaufali. A dlaczego – to trzeba by ich o to zapytać.
No tak, on nie wie, dlaczego ludzie mu zaufali, bo nic konkretnego im nie powiedział w czasie kampanii wyborczej. Ja też bym nie wiedział dlaczego ludzie mnie wybrali. Może podoba im się jego aparycja, a może wiek, a może skąd pochodzi? Gdyby cokolwiek konkretnego przedstawił w programie, to może wybraliby go właśnie za to, za to jaką wizję ma dla Dąbrowy. Nie panie burmistrzu, ludzie panu nie zaufali, oni nie mieli wyboru, bo tylko wybranie Pana dawało im (jak widać złudne) poczucie nadziei na coś lepszego. Tym jednym zdaniem pozbawił ich pan tego.
Kolejna wypowiedź burmistrza pokazuje, że nie ma żadnego konkretnego pomysłu na Dąbrowę:
„Starałem się w czasie spotkań z ludźmi słuchać ich bolączek, a nie obiecywać gruszek na wierzbie, jakichś wyimaginowanych inwestycji. Zależało mi na tym, by dowiedzieć się, co oni by widzieli jeżeli chodzi o funkcjonowanie naszej gminy, jakie powinno być stanowisko burmistrza w niektórych sprawach.”
Poważnie? O stanowisko burmistrza będzie pytał pan mieszkańców? A ja uważam, że to pan powinien sam wyrobić sobie swoje stanowisko, swoje zdanie nt. problemów i potrzeb mieszkańców. Bo każdy ma inne i każdy chce czegoś innego – to panu gwarantuje. Oczywiście, że trzeba słuchać mieszkańców – bez dwóch zdań to podstawowe zadanie każdego urzędnika. Ale po wysłuchaniu mieszkańców musi pan wyciągnąć z tego wnioski, wybrać najważniejsze, najczęściej pojawiające się problemy i na tej podstawie zbudować swój program. Burmistrz jest szefem miasta, on musi nadać kierunek rozwoju, wskazać priorytety, najważniejsze projekty. Taka jest rola lidera. I musi to wiedzieć od pierwszego dnia swojego urzędowania. Tylko że pan (ani żaden inny kandydat na burmistrza) nie odrobił pracy domowej. Bo rozmawiać z ludźmi trzeba na długo przed wyborami, żeby powstał z tego pomysł i plan dla Dąbrowy.
Dochodzimy do sedna artykułu – planów pana burmistrza na rozwój Dąbrowy:
Jakie pan widzi najważniejsze zadania na tę kadencję?
- Trudno to stwierdzić, bo nie miałem jeszcze okazji zapoznać się z budżetem na przyszły rok.
Szczerość do bólu – „trudno stwierdzić” (czytaj: nie mam pojęcia co powiedzieć). Ale mam wymówkę – muszę zapoznać się z budżetem na przyszły rok. Poważnie? W budżecie na kolejny rok będzie pan szukał najważniejszych zadań dla swojej kadencji? Pana kadencja to całe 4 lata, a budżet jest opracowany na przyszły rok i do tego przez poprzednią radę i burmistrza. Tam pan będzie szukał inspiracji dla rozwoju Dąbrowy? A co z kolejnymi latami pana urzędowania? Będzie pan wymyślał swój plan co roku, razem z nowym budżetem. A słyszał Pan o projektach, które trwają dłużej niż jeden rok i wychodzą poza perspektywę jednego budżetu? Budżet to plan przychodów i wydatków i widać tam tylko projekty, które ktoś już zabudżetował. A co z projektami, których jeszcze nikt nie wymyślił? Ma pan jakieś pomysły na nowe projekty i zdobycie na nie finansowania np. z UE?
Idźmy dalej:
„Z moich spotkań z mieszkańcami wynika, że są oczywiście zadania, które należałoby wykonać.”
Poważnie? To niesamowite, że są zadania, które należy wykonać. A ja myślałem, że nie ma niczego do zrobienia.
„To chociażby sprawa siedziby Domu Kultury w Dąbrowie. W grę wchodziłoby także wykonanie kanalizacji deszczowej w mieście. Stan sanitarny w niektórych miejscach jest katastrofalny. Wiem, że w ciągu tej kadencji tego się zapewne nie zrobi, ale wskazane byłoby chociażby przygotowanie dokumentacji.”
W tym momencie jestem wściekły i czuje się oszukany – nie mogę uwierzyć w to, co ten człowiek opowiada. Mówi mi wprost, ze w ciągu najbliższych 4 lat (czterech lat!!!!) jedyne co ‘byłoby wskazane’ to przygotowanie dokumentacji kanalizacji? Do cholery, w ciągu czterech lat taki projekt powinien być zrealizowany dwa razy! Jasne, rozumiem, że na pewno jest mnóstwo problemów po drodze – pieniądze, pozwolenia, analizy, dokumentacja. To wszystko spotka nowego burmistrza. Ale ja od człowieka na tym stanowisku oczekuję, że zrobi wszystko, żeby ten projekt zrealizować. Że wskaże swoim pracownikom cel – kanalizacja ma być zrealizowana w ciągu np. 2 lat! W sposób jasny i zdecydowany. Co to za lider, którego ambicją jest „przygotowanie chociażby dokumentacji”? Ja nie chcę takiego lidera w swoim mieście. Ja chcę lidera, który chwyci rzeczywistość za bary i doprowadzi do realizacji projektu, który jest ważny dla społeczeństwa.
„Siedziba Urzędu Miejskiego – widzimy w jakim jest stanie. To przecież wizerunek gminy.”
Bzdura. Siedziba UM nie jest wizerunkiem gminy. Wizerunkiem gminy jest poziom życia mieszkańców, niski poziom bezrobocia, inwestycje unijne, powstawanie nowych przedsiębiorstw, jakość dróg, baza turystyczna – to, między innymi, tworzy wizerunek gminy. Siedziba UM to to prostu budynek i nic więcej. Znowu się boję, że to jest jedyny pomysł nowego burmistrza na zmiany w Dąbrowie. Remont swojego miejsca pracy. To na pewno podniesie poziom życia mieszkańców. Jak bardzo trzeba być nieświadomym problemów lokalnych, żeby jako jeden ze swoich pomysłów wymieniać remont budynku Urzędu Miejskiego, czyli swojego miejsca pracy. To tak, jakby powiedzieć wyborcom: „Wasze problemy muszą zaczekać, bo ja najpierw muszę wyremontować sobie biuro”. Smutne i straszne.
Na koniec najlepsza część, czyli wizja naszego nowego burmistrza dla Dąbrowy w 2018 roku – czyli na koniec jego kadencji. Czas na poważne snucie planów!
Jak będzie wyglądała gmina Dąbrowa Białostocka w 2018 roku?
- Chciałbym, żeby zmienił się wizerunek naszej gminy pod względem dostępności dla petentów, którzy przychodzą do urzędu. Budynek powinien być dostępny także dla osób starszych i niepełnosprawnych. Przydałby się więc punkt obsługi petenta, gdzieś na parterze.
Znowu strzał w dziesiątkę! Otwórzmy punkt petenta, zatrudnijmy nowego pracownika – zwiększmy wydatki bieżące, przecież jesteśmy bogatą gminą! A może po prostu wystarczy żeby aktualnie zatrudnieni pracownicy lepiej obsługiwali petentów? Czy rzeczywiście to jest największy problem społeczeństwa w Dąbrowie? Czy po prostu ktoś panu burmistrzowi rzucił takie hasło, a on to podchwycił. Jak taki punkt obsługi zwiększy jakość życia mieszkańców? Nie wiemy, pan burmistrz pewnie też nie wie.
„Zależałoby mi na tym, aby centrum naszego miasta się zmieniło. Chodzi m.in. o park miejski. Ciągle mam także na uwadze sprawę lasku za szpitalem, żeby w jakiś sposób udało się to miejsce zagospodarować, coś z nim zrobić. Jeżeli uda mi się to wykonać, to będę zadowolony”
Kolejne pomysły nie mające nic wspólnego z realnymi potrzebami mieszkańców. Bezrobocie, emigracja zarobkowa, brak jakichkolwiek inwestycji przyciągających przedsiębiorców to są realne problemy. Chce pan remontować park miejski? OK, to potrwa dwa miesiące, a co dalej? Jakieś pomysły na pozostałe 3,5 roku urzędowania? Lasek szpitalny – super, tylko co konkretnie chce pan tam zrobić? „Coś z nim zrobić” to jest pana jedyny pomysł? Pomogę – może niech to stanie się miejscem dla rodzinnego uprawiania sportu. Odnówmy kort tenisowy, wykorzystajmy strzelnicę do np. biegów przełajowych. Ja też chciałbym, żeby był zagospodarowany i służył mieszkańcom, a nie popadał w ruinę. To zajmie maksymalnie rok. A co dalej?
Ostatnie zdanie jest najlepsze – burmistrz będzie zadowolony jeśli uda mu się ‘to’ wykonać. Czyli zrobić trzy rzeczy w ciągu 4 lat: punkt obsługi petenta, remont parku i remont lasku. Pomysły, które niczego nie zmienią w życiu mieszkańców, niczego nie poprawią w Dąbrowie, będą ewentualnie ładnie wyglądały i niszczały nieużywane. Dramat. Ale burmistrz będzie zadowolony.
Na zakończenie dostajemy potwierdzenie, że nasz nowy burmistrz to człowiek chorągiewka, któremu najbardziej zależy na byciu lubianym:
O czym marzy burmistrz Dąbrowy Białostockiej?
- Nie wiem. Słowo honoru, nie wiem… O pozytywnym odbiorze przez społeczeństwo – tych wszystkich zmian, które będą tutaj zachodziły, jak również mojej osoby.
Panie burmistrzu, jeśli chce Pan zrobić coś konkretnego i naprawdę zmienić coś w Dąbrowie, to proszę się nie spodziewać bycia lubianym. Jeśli będzie pan miał odwagę do wdrożenia ważnych zmian, to gwarantuje, że część ludzi pana obrzuci błotem. Będą też tacy, którzy będą pana szanować. Tak jest zawsze, tylko trzeba mieć świadomość i odwagę do realizacji potrzebnych projektów. To powinno być dla pana ważne, a nie pozytywny odbiór społeczeństwa. Zostawienie po sobie pozytywnych zmian. Realizacja wizji, może nawet marzeń o zmianach w Dąbrowie – tylko jak widać, marzeń pan też nie ma.
Bardzo bym chciał się mylić albo powiedzieć, że ta wypowiedź to brak umiejętności pracy z mediami, nieumiejętność formułowania swoich myśli. To jeszcze dałoby się wybaczyć. Ale tu nie chodzi o słaby wywiad, tu widać kompletną pustkę merytoryczną, brak jakiejkolwiek wizji dla Dąbrowy. Służba zdrowia, bezrobocie, emigracja zarobkowa, nadużywanie alkoholu, niska jakość edukacji, brak przemysłu, brak turystów, zadłużenie gminy poprzez emisję obligacji na budowę nowego domu kultury – to są realne problemy i wyzwania dla nowego burmistrza i rady gminy. W tym kontekście wypowiedź burmistrza obnaża go jako postać zupełnie nie na swoim miejscu. Straszne.
Można powiedzieć „ale przecież burmistrz nie ma na to wszystko wpływu”, przecież nie jest w stanie stworzyć nowych miejsc pracy, szpital jest powiatowy, nie należy do jego strefy wpływów. I tutaj leży problem – w postawie ludzi sprawujących władzę. Wydaje im się, że nie mogą nic zrobić, bezradne istoty. Bezpośrednio nie mogą nic zrobić, ale mogą lobbować, przekonywać, negocjować, budować koalicje – na tym polega polityka, do cholery. Burmistrz to nie jakiś chłopek roztropek tylko człowiek, który musi mieć jaja i umiejętności, żeby spotkać się z lokalnymi przedsiębiorcami i pogadać z nimi o tym jak może im pomóc, aby mogli stworzyć więcej miejsc pracy. Musi mieć jaja, żeby spotkać się z urzędnikami powiatu i pogadać o tym jak mogą razem wyprowadzić szpital na prostą, bez wzrostu bezrobocia w Dąbrowie. Burmistrz i rada gminy mają instrumenty do wpływania na przedsiębiorczość – podatki, ulgi, zwolnienia podatkowe – to wszystko może pomóc przedsiębiorcom, tylko trzeba do nich wyjść z propozycją, porozmawiać, dojść do porozumienia. A nie siedzieć w swoim biurze i myśleć o jego remoncie. Trzeba zastanowić się, wyobrazić sobie lepszą Dąbrowę i realizować takie projekty, które do tego doprowadzą. Mieć wizję, plan działania i do tego dążyć. Tak kształtować budżet, aby realizacja tej wizji była możliwa. Kształtować rzeczywistość a nie poddawać się jej siłom. A nie na odwrót – robić to co jest w budżecie i mieć nadzieję, że jakoś to będzie, bo nie będzie. Nie można być chorągiewką, która jest szarpana przez wiatr historii, decyzje powiatu czy szczebla centralnego, tylko być motorem zmian, silną osobowością z wizją i umiejętnościami przewodzenia zespołem. Takiego burmistrza chcę w Dąbrowie. Sądząc po wywiadzie, na razie takiego tu nie ma.
Administrator wyłączył możliwość publicznego pisania postów.
Time to create page: 0.061 seconds

REKLAMA

 

Facebook

Instagram