W dzisiejszych czasach mamy szeroki dostęp do lekarzy, szpitali i różnych medykamentów, które leczą nasz organizm. Jak to wyglądało dawniej? Nasi dziadkowie korzystali z pomocy osób, które znały się na ziołach, wierzyli w zabobony. Kiedy ktoś zachorował, leczył się naturalnymi metodami, ale często bywało tak, że to nie wystarczało i jeżeli nie trafił do lekarza, umierał. Rozmawiamy z paniami Olgą i Marią - o tym jak kiedyś dbano o zdrowie i leczono choroby, a także jak odczyniano złe uroki.
Jak dawniej postrzegano chorobę?
- Hawaryli szto heto znak ad Boha za jakijaści hrechi. Jak chwareli dzieci, to winili za heto baćkou, heto jany pirawinilisa czymści. A czasto też hawaryli, szto chtości nahlenuł, czyjeści kiepskija woczy. Dzieciam szkodziło heto najhorsz.
Czy dawniej lekarze byli tak samo dostępni jak teraz?
- Ni było dauniej dachtarou kala nas. Jak chto zachwareł, to musiał iści da Grodna. Ala tam uże chadzili jak sztości wielmi ciażkaho było. a tak leczylisa ziołami i usialakimi swajimi spasobami. Ala było i tak, szto nikatoryja chworyja tam umirali, ni dażdalisa, kab jim chto pamoh.
To w jaki sposób radzono sobie z różnymi dolegliwościami?
- Prawia u każdyj wioscy był czaławiek, katory znałsa na ziołach. I leczył ludziej. Da jaho prychodzili, jon ahladau i dawał jakijaści mikstury. I samo jadzenia było lakarstwam, na każdy chwarobu trebo było jeść sztości druhoja, albo wogóla ni jeść. A zioła byli takija samyja jak i teraz, uważali szto cybula i czasnyk leczać tom, szto jany śmiardziać. Jich dawali na zapalenia. Na apetyt piałun paryli, miatu na trybuch. Żywakost i mirru na rany dawali. I ramonak paryli, nawat małym dzieciam.
A jak rodziły się dzieci?
- U każduj wioscy była babka, katora prymała parody. Jak usio było dobro, dzicia prażywało, ala było usialak. Czasam i dzicia umiralo, i maci. Pirażywali zdarowyja i dużyja.
Wierzono w zabobony?
- Wieryli. Małym dzieciam jak czahości spałochalisa, wyliwali pirepałach. Lon palili, kab dzicia dobro spało i ni bajałaso. Wyliwali wosk i jajko da miski, heto pakazwało, czaho dzicia spałochałaso. Heto rabili szaptuchy – takija babki, da katorych jehdzili jak uże nic ni pamahało. I samy u chaci adczyniali uroki. Jak chto kiepskija woczy mieu i zauroczył dzicia, to piracirali try razy tym, szto nosim blisko serca – kaszulaju i plujem na heta. Myli też dzicia u jakiśchci ziołach, a wody brudnu wyliwali na rozstajnych darohach, i tak da taje pare aż wada była czysta. I piraciahali praz spadnicu, albo hanawicy. I pamahało heto. A jak wielmi piekna dzicia było, to czyrwony kaśnik prywiazwali da łożaczka, kab nichto ni urok.
Czy udawało się wyleczyć poważne choroby?
- Dauniej ni wiedali tyla a chwarobach, szto teraz. I ni nazywali jich tak. Maja siastra pamiarła na płuca, prastudziłasa i peuno miela zapalenia płuc, bez lekau ni wyzdarawiała. U druhoj maładoj dzieuczyny była wada u haławie i też nichto ni umieł joj pahahczy. Jak chto mocno chwory był, to redko pirażywał. Ala dauniej ludzi byli macniejszyja. Moża tom, szto jeli tylko toja, szto samy zrabili, wyhadawali i toja, szto wyrasło u harodzi. Teraz usio możno kupici, ala czy heto ludziam na zdrowia wychodzić? A moża tom, szto pirażywali tylko najmacniejszyja?
Dziękuję za rozmowę.
Halina Raducha