Okres wiosny i lata to czas pielgrzymek. Pielgrzymujemy do miejsc kultu religijnego niosąc ze sobą różne intencje. Najczęściej prosimy o zdrowie dla siebie i najbliższych, o pomyślność w pracy i życiu osobistym. Pielgrzymują osoby młode i starsze, którym już czasem trudno dotrzeć do celu. Wiara jednak czyni cuda, wszyscy znajdują w sobie siłę, aby dotrzeć do miejsca, w którym oczekują pomocy i rozwiązania swoich problemów.
Istota pielgrzymowania nie zmieniła się na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Rozmawiamy z dwiema paniami, 85-letnią Nadzieją i 20-letnią Anną. Pani Nadzieja wspomina swoje pielgrzymki z czasów młodości, a Anna zaledwie sprzed kilku lat.
Pamięta Pani swoją pierwszą pielgrzymkę?
Pani Nadzieja: - Ja usio pomniu, jakby heto było uczora. U majej siastre ni było dzidziej i my pastanawili iści prasić Boha a ich. Jana sama bajałasa u takuju daloku darohu wybiratca i naszy mama skazali, kab ja iszła z jeju.
Pani Anna: - Ja była u klasi maturalnuj i zachwareła maja mama, my jehdzili z jeju da dachtarou i usie rozkładali ruki. Hawaryli, szto tyt trebo cudu, a dzie my mieli szukaci cudu, jak ni u Boha? Ja heto zrabiła dla mamy, kab jana azdarowiała, bo jana sama ni mieła siły, kab iści tak daloko.
Jak wyglądała droga, gdzie szłyście?
Pani Nadzieja: - My iszli da Hrabarki, usie hawaryli, szto tam cudowny zroj wade, jon leczyć. I malitwy swaju my tam zaniaśli i dziarawianny kryżyk, mużyk majej siastre wystrugał jaho. Mama nam napiakła chleba i dała suszanaho syra na darohu, a wodu my pili u ludziej pa darozi. Pytalisa, dzie my idziem, my razkazwali, a jany nawat nam jadzenia dawali i wodu. I tak ad wioski da wioski my iszli. Jak strudzilisa, to u lasku na trawie lahali na chwilinu, nohi myli u rowi i dalaj, kab chuczej dajści da Praabrażenija. U nacze nam pazwalali na sieni u humnie spać ludzi, a nikatoryja dawali nam kryżyki, kab zastawić tam na miescu i pamalitca za ich. A nas niasło jak na kryłach, da dzis udziulajusu skolko my mieli siły i wiery...
Pani Anna: - Ja iszła z druhimi maładymi, mnoho nas było. My dziennie pirachodzili pa dwadzieścia kilametrau, zachodzili da cerkwau, malilisa. Ludzi pa wioskach nas prymali wielmi ciapło. Dawali nam napitak i jadu. My spiawali pieśni, malilisa. Ciażko było, ala nichto ni narakau, ja dumała pra mamy i wieryła szto heto jej pamoża, jakiści hołas mnie hawarył, szto maja mama budzia zdarowa...
Kiedy doszłyście na miejsce, co się działo?
Pani Nadzieja: - Jak my uże byli blisko, spotykali druhich ludziej, katoryja też iszli na Hrabarku. A na miescy ja dziwiłasa, szto heta kaplica takaja maleńka. My poszli da wade, chustaczku namaczyli i wyciarlisa, a jaje zastawili na bierehu. Maja siastra płakała, żagnałasa i płakała.
Pani Anna: - Pa dołhuj darozi my dajszli na miesco. Ja pierwszy raz tam była i dziwiłasa, szto tyla ludziej. Ja zastawiła kryżyk mamy i nabrała joj wade za zroja. I prasiła Boha kab jana azdarowiała.
Czy trud Waszego pielgrzymowania przyniósł efekty?
Pani Nadzieja: - W nastupnum hodzi uże maja siastra kałychała u kałybcy małyju dzieuczynku. Maryja jaje nazwali...
Pani Anna: - Maja mama musiała pirajści jaszcze dołhu darohu, kab mohła narmalna żyć, ala my wierym, szto joj u hetum usiom pamahła nasza malitwa i wiera. A ja każdy hod idy da Hrabarki i dziakuju szto mama sierad nas.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Halina Raducha