Dawniej śmierć była elementem życia, tak samo jak narodziny. Osoby w podeszłym wieku stopniowo przygotowywały się na jej nadejście poprzez zakup stroju, w którym miały być pochowane, czy wybranie miejsca pochówku. W ceremonię pogrzebu angażowali się mieszkańcy całej wsi, w której zmarły mieszkał i to w domu rodzinnym odbywały się wszystkie rytuały związane z pogrzebem. Rozmawiamy z panią Nadzieją, która opowiada nam, jak dawniej rodzina i sąsiedzi żegnali zmarłego.
Kiedyś śmierć była czymś naturalnym, wiązały się też z tym odpowiednie rytuały, jakie?
- Dauniej ludzi inaczaj padchodzili da śmierci. Ni było dachtarou i szpitalau, jak chtości mocno zachwareu - umirał. Ludzi hadzilisa z hetym, tak samo jak starejszyja ludzi, jany wiedali, szto na jich uże prychodzić czas. Ludzi umirali u chatach, tam dzie prażyli ceła życia. Ni u szpitalach, czy u czużych ludziej. Dauniej wieryli u sne, u katorych abjaulałasa śmierć. Kiedy śniłsa złodziaj, miaso czy bializna, heto było kiepsko, było wiadomo szto chtości u chaci pamre. Hawaryli szto pakul śmierć prydzia pa czaławieka da chaty, jana u nacze krużycca 3 dnie kala chaty. Tedy samy aczynialisa wokna i dźwiery, wyli sabaki.
Jak przyjmowano śmierć bliskiej osoby?
- Kiedy czaławiek pamior u chaci, usio spakajnieło, ni możno było kryczać i swarycca. Zasłońwali lusterka i zatrymwali zygarki. Najbliższyja abmywali niboszczyka i adziawali u najlepsza ubrania, każdy jaho mieł pryszykowano. Trebo było zrabici trunu, ni możno było jaje kupić. Daszkie na truny ni mahli mieć sukou, musiali być rounyja i hładkija, u każduj chaci mieli takija na słuczaj śmierci. Trunu staulali u najbolszum pakoju.
Cała wieś zbierała się w domu zmarłego?
- Usie z wioski prychodzili da chaty niboszczyka i malilisa za jaho. Siadali kala trune i razkazwali ob umiorłum, chwalili jaho, hawaryli, szto jon dobraho zrabił, a tyja szto z nim zławali, pirapraszali jaho, prasili umiorłaho a prabaczenia swaich winau i sami jamu prabaczali. U wieczary zbiralisa baby pieuczyja i śpiawali żałobnyja pieśni. Kala trune ceły czas musiała hareć świeczka, hawaryli, szto heto na toja, kab dusza znajszła darohu da nieba. Hawaryli też szto dusza niboszczyka pakul jaho pachawali ceły czas była kala jaho i na usio pahladała.
Na pogrzeb zbierała się cała rodzina?
- Kiedy umirał chtości bliski, heto narmalna było, kab tam jechać i ceły czas pry jom być. Śmierci i niboszczyka nichto ni bajausa, usie żagnalisa z jim, hawaryli da jaho.
Ile dni zmarły przebywał po śmierci w domu?
- 3 dnie, usie chawali na treci dzień. Truny zabirali da cerkwy czy kaścioła. Jak wynosili z chaty trunu, trebo było usio paaczyniaci, dźwiery, kufry a kresła i stałe pirawiarnuci kab umiorły ni mieł dzie zatrymacca. Ni możno było datyknuci trunoju da ściane czy dźwiarej, bo heto znaczyło szto chtości z chaty znou pamre. Truny kłali na furu i wiaźli da cerkwy czy kaścioła, czasam jak umirał haspadar, to wiali karowy i koni za jim da kanca pola.
Jak ludzie dawniej traktowali pogrzeb i żałobę?
- Teraz każdy żałobu chocza pirażywaci sam, kiedyści byli usie razam, ceła radzina i susiedzi. Jany razam pirażywali hety trudny czas, ja dumaju szto tedy było lakczej, ludzi byli bolsz z saboju zżytyja. Kiedy umirał baćko czy maci, susiedzi pamahali dzieciam, katoryja stali sirotami. A teraz każdy hladzić tylko na sibie.
A czy ludzie bali się śmierci?
- Nie, ni bajalisa, czaławiek katory umirał, wiedał szto jaho bliskija usim zojmutca. Starejszyja ludzi hawaryli, szto jany uże usio zrabili na hetum świeci i para jim iści na toj druhi świet. Ja dumaju, szto dauniej było ciażej życi, ala lakczej umiraci...
Dziękuję za rozmowę.
Notowała: (hr)