Dzisiaj kliniki i szpitale prześcigają się w pomysłach jak przyciągnąć do siebie przyszłe mamy, aby w ich murach powitały na świecie swoje maleństwa. Oferują wyprawki, porody rodzinne, znieczulenia i wszystkie udogodnienia, by i mama i dziecko te niezwykłe chwile spędziły w komfortowych warunkach. Rozmawiamy z panią Zofią o tym, jak kiedyś kobiety rodziły, karmiły i wychowywały swoje dzieci.
Dawniej nie było klinik położniczych, gdzie kobiety rodziły dzieci?
- Kiedyści dzieci radzili u swajoj chaci, u każdyj wioscy była babka katoraja pilnawała, kab usio było dobro i pamahała dla maciary. Usio było naturalnia, biez lekau, zastrzykau i biez dochtara. Szpital był, ala ni było addziełu, na katorum baby mohliby radzić. Mnoho dziciej umirało, prażywali zdarowyja i silnyja. Jak maleńka dzicia umirało, hawaryli szto balaczka zaduszyła. Kiedy umirała maci, zaraz umirało i dzicia, bo ni mieli czym jaho karmici. Kiedyści ni było butelak, małaka kab kupici.
A czym dzieci karmiono oprócz mleka matki?
- Da roku czasu dzicia karmiła sama maci, albo i daużej, jak katora chacieła. Potym zaczynali dawać usio toja, szto samy jeli, żawali i heto łożaczkaju dawali dzieciam.
A jak ubierano, w co owijano maluchy?
- Ni było żadnych ubraniau, nawarodki obwiwali u pialuszki zwykłyja i z baji. Abwiwali na sztyuno spawiwaczam, heto taki douhi kawałak matariału, ruczki chawali, nożki prosto, kab byli rouniankija. Abwiniona dzicia można było braci na ruki bezpieczna, jano było sztyunaja. I u kasysku kłali, kałychali.
A jak było ze szczepionkami, dostępem do lekarza w razie choroby?
- Dauniej ludzi byli adporniajszyja, ni prastudżwalisa tak jak teraz. Ni chwareli, bo szanawalisa, ciapło adziawalisa, małych dzieciej na dwor zimoju i u wosiań ni wynisili. Dochtara dla dziciej ni było, a szczapili tylko ad wospy.
A jakie były zabawki?
- Spacjalnych zabaukau ni było, a skul mieli brać? Jakojaści kołaczko, kawałak drewa, patyczak. Czasam dziauczata rabili lalki z hanuczau.
A jak wyglądało życie matki do chrzcin, jej kontakt z ludźmi, różnił się od dzisiejszego?
- Maci da chryścinau ni mahła iści da cerkwi, ni chadziła też da susiedau. Jak iszła da studni pa wody, brała z saboju kawałak chleba, takija byli zababony. Dapiero pa chryścinach mahła skroś chadzici. Jak chto prychodził da chaty, dzie było maleńka dzicia i pahladał na jaho, hawarył: „A tfu, kab cie muchi usrali, kab jaho ni zauraczyci”.
A jeżeli chodzi o wychowanie dzieci, różniło się od dzisiejszego?
- Dauniej dzieci wychouwali hastrej, wuczyli szto jany majuć szanawaci dziedkau, baćkou. Usie miaścilisa u adnoj chaci, czasam u adnom pakoju. Dzieci musiali być pasłusznyja i byli jany ni znali innaho życia. Kab dauniejszyjam ludziam pakazaci jak taraz wyhladaja świet, to ja ni wiedaju czy jany chacieliby u takom żyć...
Dziękuję bardzo za rozmowę.
(hr)