„Każda haspadyni piakła swoj chleb, biła masło i rabiła syry. My mieli swaje miaso z parszuka, husi i kury. Boczka kapusty zakiszana, pał metra pancaku i krupniku, swaja fasola i haroch, u sklepi bulwa” - opowiada o zimach sprzed lat 93-letnia mieszkanka jednej z poddąbrowskich miejscowości.
Mała wieś niedaleko Dąbrowy Białostockiej, cisza i spokój. Tutejsi mieszkańcy rozmawiają ze sobą po prostu, nie znaczy to, że nie umieją się posługiwać językiem polskim. Po polsku rozmawiają w mieście, u lekarza, w gminie, a w rozmowach w domu, z sąsiadami posługują się językiem prostym. Bo to język ich ojców i dziadków.
Rozmawiamy z 93-letnią mieszkanką o zimie i domowych pracach sprzed 50 lat.
Dziś wystarczy, że w nocy spadnie śnieg, a słupek rtęci obniży się do kilkunastu stopni mrozu i ruch drogowy zostaje sparaliżowany. Proszę powiedzieć jak było dawniej, ile było śniegu?
- I latoś i łoni ni było śniehu, a dauniej było jaho tyla szto dźwiery u chlawie i humnie trebo było adkopwać. Jak pasawał wieciar, to kurhane byli rounyja z dachami, naszy baćko kapali tunel kab dajści da karou i świniej. Dźwiery u chaci ciażko było aczynić, wokna zasypanyja, uskroś bieło.
Cały świat zasypany śniegiem, a jak było z zakupami? Z dojazdem do miasta?
- A czaho było jechać da Dubrowy? Nam niczoho ni trebo było. Każda haspadyni piakła swoj chleb, biła masło i rabiła syry. My mieli swaje miaso z parszuka, husi i kury. Boczka kapusty zakiszana, pał metra pancaku i krupniku, swaja fasola i haroch, u sklepi bulwa. U wosiani trebo było kupić cukiar, sol, naftu da fanara i zapałki, wo i usio.
A czym jeżdżono do miasta?
- Da Dubrowy my jehdzili sańmi, zaprahali kania, ciapło adziawalisa u każuch i walanki, akrywalisa burkami i na uprastkie, kab chuczej było. Bo uskroś było bieło i rouno, darohi ni śledu.
Co robiono dawniej w domu?
- Raboty było mnoho, ni toja szto teraz, trebo było praści wołnu na kołku, rabici na prutkach szkarpiety, rukawicy, szapki i szwedy. My u chaci razstaulali krosna i tkali dywane, chodniki. Skubali husi i kury, rabili poduszki i piaryny. Nu i trebo było palić pieczku i blaty para razy na dzień jak był maroz. Trebo było też wiazać tabaku da prodania.
A ludziom lepiej się żyło dawniej czy teraz?
- Dauniej my usio rabili rukami, ni było maszynau, a ludzi mieli czas kab spatykatca z saboju. Baby razam prali i śpiawali sabie, wasało było! Teraz usie śpiaszajutsa, ni majuć czasu na niszto i każdy siadzić u swajoj chaci. Ja dumaju szto dauniej było wasalej i spakajniej.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
(hr)
* * *
Dziś startujemy z nowym blogiem - „Pa prostu”. Będziemy tu zamieszczać dialogi polsko-proste, czyli spisane w mowie, którą przez wieku posługiwali się i wciąż posługują mieszkańcy Sokólszczyzny, dziś już odchodzącą w przeszłość (czytaj tekst Mowa prosta. Powolna śmierć naszej gwary). Wiele młodszych osób rozumie ją jeszcze może, ale nie potrafi się nią posługiwać.
Jesteśmy też ciekawi wszelkich opinii Czytelników - co sądzicie o tym blogu, o czym powinniśmy tu pisać, jakie tematy poruszać? na wszystkie głosy czekamy pod adresem mailowym Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
Redacja iSokolka.eu