Tak jak zauważyłem, poprzedni wpis wzbudził trochę kontrowersji i mieszkańcy - jak domyślam się Dąbrowy Białostockiej - mają problem z jakimś motocyklistą. Cieszy mnie, że nie utożsamiacie wszystkich kierowców dwóch kółek ze swoim dręczycielem. Na szczęście sezon już się kończy i będziecie mieć kilka miesięcy ciszy. Współczuję wam takiej sytuacji i życzę cierpliwości. Tym razem chciałbym podzielić się z Państwem swoimi obserwacjami na temat ubrań i ubiorów motocyklistów.
Tak jak wszyscy pewnie zauważyli, jest kilka typów ubrań. Pierwszy kojarzony z prawdziwymi twardzielami – to skóra. Czarna z elementami metalowymi typu łańcuszki itd. kojarzy się z filmami amerykańskimi, gdzie duzi brodaci faceci jeździli drogą 66. Jest to ładne i pasujące do cruserów i choperów wdzianko. Ma jednak dwie wady. W czasie słonecznego dnia daje komfort przebywania w warunkach sauny przez dłuższy okres niż np. na basenie. Drugim minusem takiej odzieży jest przebywanie w nim (czytajcie – jazda) w czasie deszczu. Jak skóra namoknie, człowiek może za darmo trochę poćwiczyć i poprawić swoją kondycję fizyczną. Namoknięta kurtka i spodnie ważą o kilka dobrych kilogramów więcej. Ale nie ma co ukrywać, dzięki filmom amerykańskim te ubranie pasuje do tego typu motocykli.
Drugi typ stroju – też skórzany - to kombinezony na motocykle sportowe. Niektóre są specjalnie wyprofilowane, mają wstawki w biodrach na kolanach i czasem w miejscu garbu na plecach. Część z nich jest dla poprawienia aerodynamiki, reszta - dla poprawienia bezpieczeństwa. Stroje te też mają jedną wadę. Niewskazane jest noszenie ich przez osoby posiadające problemy natury gastrycznej. Czas potrzebny do zdjęcia kombinezonu może być trochę dłuższy od czasu, w jakim powinniśmy znaleźć się w miejscu, gdzie król chodził na piechotę.
Trzeci typ i przedostatni – ubranie tekstylne. Lekkie, posiadające zabezpieczenia przed skutkami spotkania z asfaltem. Dzisiejsze technologie pozwalają na stosowanie materiałów prawie kosmicznych. Wypinane podpinki czy membrany umożliwiają korzystanie z tych ubrań przy każdej pogodzie.
Czwarta i ostatnia według mnie grupa ubrań to... ich brak. Często można spotkać zwłaszcza na ulicach miasta motocyklistów w krótkich spodenkach, klapkach i koszulkach najlepiej bez rękawów. Wielki szacunek dla kierowców tak ubranych. Mój organizm – nie wiedzieć dlaczego - jest uczulony na asfalt i inne materiały, z których wykonane są jezdnie. Z tego też powodu siadając na motocykl staram się nie chwalić przed innymi swoją opalenizną i osłonić swoją skórę przed ewentualnym spotkaniem z drogą. Dreszczy na plecach dostaję również widząc kierowców wożących swoje lub też cudze dziewczyny podobnie ubrane. Najwidoczniej te dziewczyny tak kochają swoich kierowców, że powierzają im pieczę nad swoim zdrowiem.
Kolega powiedział mi kiedyś bardzo mądre zdanie: "Wsiadając na motocykl, ubieraj się tak, jakbyś za każdym razem miał się wywrócić". I to działa. Przeżyłem kilka wywrotek – prawa fizyki były silniejsze od moich umiejętności i w 100% zgadzam się z kolegą. Jeżeli piszę o bezpieczeństwie, to trochę mnie to śmieszy, ale się zdarza. Można zauważyć często kierowców dwóch kółek – z przewagą skuterowców, którzy wesoło pomykają na swych rumakach, a pasek służący do zapinania kasku powiewa wokół szyi – najprawdopodobniej odganiając muchy i komary. Zapięty kask spowoduje, że w razie nieszczęścia pozostanie na głowie i poniekąd przyczyni się do tego, żeby jej nie uszkodzić. Niezapięty kask w 99 procentach spadnie i wtedy służy jedynie jako gadżet wymagany przez przepisy ruchu drogowego.
Na koniec jeszcze jeden aspekt jazdy na dwóch kółkach. Nie jest tajemnicą, że każdy użytkownik dwóch kółek – nawet rowerów - jest słabo widoczny na drodze. Sytuacja się pogarsza, jeżeli jedziemy ciemnym motocyklem w ładnej czarnej skórze i nie wiedzieć dlaczego zlewamy się z kolorem otoczenia i asfaltowej drogi. Proponuję i każdego namawiam do używania kamizelek odblaskowych. Są w tej chwili robione specjalne kamizelki z elementami odblaskowymi dedykowane dla motocyklistów. Może i idiotycznie się w takiej kamizelce wygląda, ale lepiej tak niż potem usłyszeć – "ale ja Pana nie widziałem".
To by było pokrótce na tyle - jeżeli chodzi o ubiór i modę motocyklową. Dla wtajemniczonych lewa do góry.
Rokers