W związku z nadchodzącą zimą chciałbym podzielić się swoimi przemyśleniami na temat jazdy, użytkowania i wszystkiego, co łączy się z motocyklami. W swoim życiu trochę kilometrów już przejechałem, a co za tym idzie dużo widziałem i miałem okazję spotkać wiele ciekawych osób. Na początek chciałbym poruszyć temat, z którym zmierzy się każdy planujący zakup motocykla.
Często słyszę pytanie "Jaki motocykl jest najlepszy?”. Według mnie, nie ma takich. Przed zakupem sprzętu należy odpowiedzieć sobie na pytanie – po co mi on, do czego będę go używał. Na pierwszy motocykl proponuję małego i sprytnego nakeda lub jakiegoś cruisera. Takie 500 cm wystarczy. Nie jest ważne, że sąsiad ma 1000 i 150 koni. Na pięćsetce też sobie można krzywdę zrobić.
Często słyszę „Ale ja 20 lat temu jeździłem – to nie jest mój pierwszy motocykl”. Jest tylko jedno "ale" - kiedyś były inne czasy, inny ruch na ulicach i inne motocykle. W sezonie, gdy będziemy sobie przypominać jak to się robi, na jaw wyjdzie jeszcze jedna kwestia, którą należy wziąć pod uwagę przy zakupie motocykla – po co i do czego. Może będzie nam się podobał lansik na mieście błyszczącym motocyklem – wtedy powinien to być cruiser. Oczywiście idzie za tym długi czas spędzony w garażu przy polerowaniu, myciu i czyszczeniu – bo nie ma nic gorszego jak zardzewiałe chromy i brudny, utytłany cruiser. A jak będziemy chcieli używać go do jazdy codziennej? Wtedy naked, mały sprytny zwinny. Tu nie będzie tak dużej przyjemności z mycia i czyszczenia, wystarczy pojechać na myjnię raz na jakiś czas i po wszystkim.
Jeżeli spodoba nam się jazda po lasach, bezdrożach, lub co ciekawsze po błocie - bo ono podobno wciąga - wtedy mamy do rozważenia szeroką gamę crossów. I tu znowu możemy spędzać długie wieczory w garażu podczas klepania, poprawiania lub wymieniania urwanych elementów, które nie wiedzieć czemu podczas jazdy po bezdrożach potrafią urwać się, wygiąć w bardzo dziwny kształt, lub co gorsze zakończyć swój żywot.
Jeżeli będziemy chcieli podnieść poziom adrenaliny - jasne jest, że wskazany będzie motocykl sportowy. Tutaj pole do popisu jest duże.
Jednym z najważniejszych aspektów takiego motocykla jest tłumik. Musi nas być słychać na drugim końcu miasta. Jest jeszcze kilka elementów charakteryzujących ten styl jazdy, ale to może kiedyś o tym napiszę. A adrenalina? Będzie – jak będzie was policja ganiać, jak o mało nie przejedziecie kogoś na pasach, bo akurat droga hamowania jest jakaś taka długa, lub jak samochód przed wami nie powiadomi was, że będzie skręcać w lewo, akurat gdy weźmiecie się do wyprzedzania.
Jest jeszcze segment motocykli turystycznych – mój ulubiony. Tu nie ma lansu, motocykle nie wzbudzają "och" i "ach" wśród przechodniów, ale tak jak inne dają dużo radości. Charakteryzują się dużą pakownością. Każdy motocykl daje inną przyjemność z jazdy. Nie chcę też sugerować, że motocyklem turystycznym nie można jeździć wokół komina czy też motocyklem sportowym wybrać się do lasu na grzyby. Wszystko można robić.
Jedno jest pewne – nie ma motocykla uniwersalnego, nie ma motocykla najlepszego. Zadacie to pytanie podróżnikowi motocyklowemu odpowie wam – BMW GS1200, młody człowiek stwierdzi – R1 lub GSXR, starszy brodaty sąsiad powie trzymając piwo w ręku – VTX 1800 lub DRAG STAR. Tę decyzję należy podjąć samodzielnie. Wybór modelu to już inna bajka uzależniona od naszych zdolności garażowych no i oczywiście portfela.
W następnych odsłonach postaram się zająć innymi – ciekawymi aspektami bycia motocyklistą z mojego punktu widzenia.
Rokers