Kilka dni temu wirtualnemedia.pl podały wyniki sprzedaży dzienników regionalnych. Białostockie tytuły zamykają stawkę.
"Największy spadek zanotował „Kurier Poranny” (Media Regionalne), który w zestawieniu znalazł się na miejscu 22. Średni wynik tej gazety w lipcu 2013 roku zmalał o 22,43 proc. i ostatecznie wyniósł 6 463 egzemplarzy" - podał portal. "Gazeta Współczesna" ma się tylko odrobinę lepiej. Średnia sprzedaż tego tytułu w lipcu br. wyniosła 7 717 wobec 9 422 egzemplarzy przed rokiem (szczegóły tutaj: Coraz mniejsza sprzedaż dzienników regionalnych i lokalnych).
"Po co mam kupować regionalne gazety?" - pyta mój sąsiad. "Kiedyś mogłem na ich czytanie poświęcić nawet pół godziny czasu, a i o kimś znajomym można się było czegoś dowiedzieć. A dziś - zamiast papierowego wydania zabieram ze sobą komórkę w miejsce, gdzie królowie zwykli chadzać piechotą. I mam tam wszystko - za darmo, szybciej i więcej niż w papierze".
Mój sąsiad jest człowiekiem uzależnionym od czytania. W czasach, gdy regularnie podróżował pociągami do Białegostoku i z powrotem, nauczył się zwrotu "Ne pa se penszer o deor", co na nasz język tłumaczy się "Nie wychylać się za okno".
Wracając do gazet - jeszcze w połowie lat 90-tych nakład niektórych regionalnych tytułów przekraczał 100 tysięcy egzemplarzy! Fakt, że było to wszystko napędzane zdrapkami, na które było potężne społeczne zapotrzebowanie. Ale dziś żadna loteria szczęścia tego nie zmieni. Dlaczego?
Internet całkowicie przeorał rynek. "Grzechem założycielskim" - z punktu widzenia wydawców - było wpuszczenie całej zawartości tytułów prasowych za darmo do sieci. Uczyniły to amerykańskie media, a cały świat podążył za nimi. Miało to służyć rozpropagowaniu nowego medium. I udało się znakomicie. Tyle że już wkrótce okazało się, że jest to bestia zjadająca swojego pana. Czytelnicy przenieśli się do sieci.
Czy więc prasa papierowa podzieli los Cesarstwa Rzymskiego? Nie sądzę. Świadczy o tym chociażby sukces niektórych tytułów (jako pierwsze z brzegu przychodzi mi do głowy "Do Rzeczy" - w pół roku dorobiło się nakładu przekraczającego 150 tysięcy egzemplarzy). Z papierową prasą będzie podobnie jak z radiem po upowszechnieniu się telewizji. Stanie się po prostu inna. A jeżeli będzie chciała przetrwać, nie będzie mogła podążać drogą, na której internet i tak będzie od niej lepszy (szybciej, więcej i za darmo). Powinna więc raczej tłumaczyć świat, a nie go opisywać.
Świat zaś się zmienia, i to bardzo szybko. Pół roku temu wszystkie media obiegło pewne zdjęcie (w zasadzie było to zestawienie dwóch fotek) wykonane w Watykanie podczas konklawe, które pokazało jak bardzo przeobraziła się nasza rzeczywistość w ciągu zaledwie ośmiu lat (można je obejrzeć tutaj). W 2005 roku da się dostrzec tylko jedną komórkę, w 2013 odnosi się wrażenie, jakby patrzyło się na choinkowe lampki unoszące się nad tłumem.
Czy następne konklawe będziemy śledzić na żywo przez Google Glass? - zastanawiali się publicyści. I czy nowe technologie poprawiają jakość naszego życia, czy jedynie zajmują naszą uwagę? O tym już wkrótce.
ignis
To pierwszy odcinek nowego bloga "Świat się zmienia". Ma on opowiadać o współczesności i historii oraz o związku pomiędzy tą pierwszą a drugą. Autor będzie wdzięczny Czytelnikom za wszelkie sugestie i rady. Prosimy o przesyłanie ich na adres Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Przekażemy je autorowi bloga.