Remisem zakończyło się wyjazdowe spotkanie Dębu Dąbrowa Białostocka z KS Śniadowo.
- To był dziwny mecz. Śniadowo stanęło w swoim polu karnym i nie ruszało się. Miało zaledwie dwóch ludzi z przodu. Posiadanie piłki przez naszą drużynę wynosiło chyba 95 procent. Stwarzaliśmy sytuacje, ale nie dało się nic strzelić. W drugiej połowie gola zdobył Marcin Dzitkowski. Nic nam nie zagrażało. Zemściło się to, że wciąż graliśmy do przodu. Mieliśmy dwa rzuty rożne, poszła kontra, popełniliśmy trzy błędy i rywale strzelili nam bramkę niemal w ostatniej minucie spotkania. My graliśmy w piłkę, a oni nawet po straconym golu nie chcieli nas atakować. Szkoda trochę tych dwóch punktów. Z zespołami, które nie chcą grać w piłkę, ciężko nam się mierzyć - mówi Mieczysław Sołowiej, prezes Dębu.
LKS z dorobkiem 60 punktów znajduje się na trzecim miejscu w tabeli IV ligi. Następne spotkanie Dąb rozegra u siebie w najbliższy piątek (początek o godz. 18), podejmując KS Michałowo.
(is)