Zgodnie z zapowiedzią w niedzielę sprzed Starostwa Powiatowego w Sokółce wyruszyła kolejna wyprawa rowerowa z historią w tle. Rajd nosił nazwę "W objęcia Morowej Baby" i prowadził na tajemnicze cmentarzysko w Knyszewiczach. Tym razem w eskapadzie wzięło udział dwudziestu uczestników.
Pierwszym przystankiem wyprawy był Samogród. To tutaj znajduje się zabytkowa cerkiew z 1867 roku pw. Św. Piotra i Pawła (fot. 4).
Jak głosi legenda: Przed wiekami pewien człowiek zbłądził w puszczy. Modlił się żarliwie i obiecał, że jeżeli uda mu się wyjść z lasu, ufunduje cerkiew w miejscu wybawienia. Na wędrowca natknął się chłop ze Słójki i wskazał odpowiednia drogę wybawiając w ten sposób z opresji. Wędrowiec słowa dotrzymał i ufundował tu cerkiew unicką. W rzeczywistości fundatorami cerkwi byli właściciele tychże włości. Pamiątką po nich jest zabytkowy nagrobek nieopodal cerkwi (fot. 5).
Napis głosi:
Tu leżą grzesznicy
Kazimierz y Zuzanna
Kanimierow-Wiszczyńscy.
Proszą o modlitwy.
Rok zejścia 1733 D. 27. Iulii
samey 1722 D. 5. 7bris
Dzięki uprzejmości uczestniczki rajdu Iwony i miejscowego proboszcza mogliśmy podziwiać wnętrze tej pięknej cerkwi (fot. 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 i 13). Żal jedynie, że po starej cerkwi nie pozostały żadne zdjęcia. Około roku 1870 pierwotna świątynia została rozebrana, a z jej elementów powstała kaplica w Wierzchlesiu.
Nieopodal Samogródu znajduje się jeden z najlepiej zachowanych wiatraków typu sokólskiego (fot. 14). Nazywa się Jan i kto wie jak długo jeszcze postoi, więc uczestnicy wyprawy skorzystali z okazji i zrobili sobie pamiątkowe zdjęcia (fot. 15, 16, 17 i 18).
Przed uczestnikami rajdu pozostał już tylko jeden cel - "Morowa Baba". Na rogatkach miejscowości Knyszewicze przywitał nas jeden z mieszkańców tej miejscowości – Stanisław Nicewicz. Został naszym przewodnikiem i to on opowiedział o tajemniczym cmentarzysku cholerycznym znajdującym się na wzniesieniu nieopodal wsi. To tutaj znajduje się owa „Morowa Baba" – cel naszej wyprawy.
Jak widać na załączonych fotografiach (fot. 19, 20, 21, 22 i 23), cel został osiągnięty. Owa „Morowa Baba" to kamienny krzyż przypominający swoim kształtem kobietę. Jedna z legend opowiedzianych przez Stanisława mówi, że w czasach pogańskich na wzgórzu odbywał się kult nagiej kobiety. Owa kobieta została zamieniona w kamień i stoi tak do dnia dzisiejszego. W rzeczywistości to cmentarzysko, na którym grzebano dzieci, które urodziły się martwe lub zmarły zaraz po porodzie i osoby, które zmarły podczas epidemii cholery lub ospy.
Nasz przewodnik pokazał nam również kamienną studnię w Knyszewiczach (fot. 24) pamiętającą przemarsz wojsk napoleońskich i zaprosił na poczęstunek do swoje posiadłości. Na uczestników rajdu czekały przepyszne bułeczki z cynamonem i prawdziwa zupa chińska. Furorę robił chleb wypiekany przez panią domu. Przyznam, że tak pysznego chleba dawno nie jedliśmy. Posmarowany masełkiem i miodem był rajem dla naszych podniebień, ale to nie był koniec atrakcji przygotowanych przez gospodarzy.
W budynku gospodarczym Stanisław ukrywa skarb, a mianowicie auto z lat 40-tych – peugeota 202. (fot. 25 i 26). Ci, którzy lubią sporty ekstremalne mogli wejść na 30-metrowy maszt radiowy (fot. 27 i 28) i z wysokości dziewiątego pietra podziwiać panoramę Knyszewicz. Jak nas poinformował Stasio, jedna z uczestniczek naszej wyprawy - Dorota, jest pierwszą kobietą, która weszła na balkonik u szczytu masztu (fot. 29 i 30).
Syci i wypoczęci, dziękując państwu Nicewiczom za tak miłe przyjęcie, ruszyliśmy w drogę powrotną przez Babiki, Wojnowce i Malawicze do Sokółki, podziwiając malownicze krajobrazy Sokólszczyzny (fot. 31 i 32).
Do zobaczenie na kolejnym rajdzie rowerowym z historią w tle.
Krzysztof Promiński
Klub Historyczny
im. kpt. Franciszka Potyrały „Oracza” w Sokółce
Rajd rowerowy do Knyszewicz:
Raj rowerowy (zdjęcia - K. Promiński):