Do okienka kasy w Zakładzie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Sokółce podszedł wczoraj zakapturzony mężczyzna, drugi stał na czatach. Napastnik wycelował z broni pneumatycznej w siedzącą przy kasie kobietę, żądając pieniędzy. Kobieta - jak sama opowiada - bez zastanowienia zatrzasnęła okienko, włączyła alarm i wybiegła z pokoju krzycząc "Łapać go!".
O tym zdarzeniu informowaliśmy w tekście: Bohaterska kasjerka w kapciach pogoniła przestępców.
- To był impuls, ułamki sekund. Nie było czasu na zastanawianie się. Jednak nikt do mnie nigdy nie celował z broni, mimo że był to pistolet pneumatyczny, to wyglądał jak prawdziwy. Tu nie było czasu na myślenie - mówi bohaterka wczorajszych wydarzeń, która już 37 lat pracuje w sokólskim ZGKiM, z czego 20 lat na kasie.
Kasjerka nie dość, że zachowała zimną krew i nie pozwoliła okraść kasy, to zdołała jeszcze dokładnie zapamiętać rysopis sprawcy. Dzięki temu już po piętnastu minutach mężczyźni siedzieli w policyjnym radiowozie.
Jak mówi kasjerka sokólskiego ZGKiM - wcale nie czuje się bohaterką.
- Wykonywałam po prostu swoje obowiązki. Zrobiłam to, co należało zrobić - dodaje skromnie kobieta.
Zastępca burmistrza Sokółki Piotr Bujwicki poinformował, że miasto chciałoby uhonorować bohaterską kasjerkę za jej niecodzienny wyczyn.
Tymczasem sprawcy napadu jeszcze dzisiaj zostaną doprowadzeni do prokuratury. Jak się okazało, mężczyźni mają bogatą przeszłość kryminalną. Niedawno wyszli na wolność po odbyciu wyroku w jednym z zakładów zamkniętych.
(mby)
ZGKiM w Sokółce. Miejsce niedoszłego napadu: