W połowie września bieżącego roku, ku zdziwieniu wszystkich mieszkańców we wsi, przy drodze powiatowej ustawiono dwa znaki B35 - zakaz postoju Na początku myślałem, że to jest jakaś samowola - pisze w mailu do redakcji Paweł Żuk, mieszkaniec wsi Drahle.
We wsi Drahle po lewej stronie jezdni ustawiono znaki zakaz postoju. Usytuowano je tam na wniosek firmy Budkorusz, której wywrotki ze żwirem przejeżdżają przez miejscowość. Według mieszkańców Drahli, powinni mieć oni prawo do postoju przy własnych posesjach, a ich samochody w żaden sposób nie przeszkadzają w poruszaniu się po drodze innym pojazdom.
- Pierwszą rzeczą, którą zrobiłem to wykonanie telefonu do Powiatowego Zarządu Dróg. Uzyskałem odpowiedz, że nikomu oprócz mnie nie przeszkadzają znaki, a jak mi przeszkadzają, to mogę parkować po przeciwnej stronie ulicy - tłumaczy Paweł Żuk.
Dodaje, że w drugiej kolejności udał się osobiście do Powiatowego Zarządu Dróg, gdzie uzyskał podobną odpowiedz.
- Rozmawiałem z mieszkańcami Drahli. Byli oburzeni i załamani tą sytuacją, praktycznie wszyscy byli bez wiary, że można coś z tym zrobić. Słyszałem różne wypowiedzi, że niedługo będziemy mogli tylko w ustalonych godzinach poruszać się po wsi, a najlepiej jak nam każą wjeżdżać na swoje posesje od strony stodoły - mówi Paweł Żuk.
Mieszkańcy wsi 20 września złożyli pismo z prośbą o usunięcie znaków zakazu postoju lub zamieszczenie pod znakiem tabliczki "nie dotyczy mieszkańców" oraz o wyznaczenie miejsc na przejścia dla pieszych. Na miejscu miała się pojawić komisja, która miała ocenić, czy ustawienie znaków w tym miejscu faktycznie ma cel.
- Wraz z sołtysem wsi udaliśmy się na miejsce o godzinie 9. Jednak nikt z komisji do godziny 9.40 nie zjawił się w Drahlach. Postanowiłem skontaktować się z Wydziałem Komunikacji i Dróg w Starostwie Powiatowym w Sokółce. Zostałem przekierowany w rozmowie do kierownika wydziału pana Roberta Rybińskiego. Otrzymałem odpowiedź, że nie ma czasu przyjechać jako przedstawiciel ze starostwa, ale z Powiatowego Zarządu Dróg oraz policji w Sokółce miał ktoś się stawić w wyżej wymienione miejsce. Po bezskutecznym oczekiwaniu na komisję około godz. 10 skontaktowałem się z sokólską policją, gdzie uzyskałem odpowiedź, "Komisja stawiła się we Wsi Drahle i ustaliła, że znaki pozostają i będzie jedno przejście dla pieszych" - tłumaczy Paweł Żuk.
- Po raz kolejny złożyliśmy pismo do starosty, w którym domagaliśmy się zlikwidowania znaków zakazu postoju w naszej wsi. Uważamy, że decyzja o ich ustawieniu zapadła niezgodnie z prawem i powinna być nieważna. Ten zakaz postoju to spory kłopot dla mieszkańców, bowiem osoby mieszkające po lewej stronie ulicy po prostu nie mogą się zatrzymać przy swojej posesji. Nie każdy ma jak na nią wjechać, nikt nie ma bramy automatycznej. Samochody chcemy zostawiać przed swoimi domami i mamy do tego prawo. W żaden sposób nie utrudnia to ruchu innym pojazdom. Samochód ciężarowy może przejechać i bez problemu ominąć te pojazdy - tłumaczy Paweł Żuk.
O sprawę znaków zapytaliśmy Roberta Rybińskiego, kierownika Wydziału Komunikacji i Dróg w sokólskim Starostwie Powiatowym.
- Te znaki, jak każde inne, postawione zostały tam po to, aby zwiększyć bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Budokrusz zasadność postawienia tych znaków argumentował tym, że kierowca ciężarówki ze żwirem o masie 42 ton, jadący od strony żwirowni do Sokółki, miałby problem z wyhamowaniem takiego pojazdu, w sytuacji gdyby samochody po lewej stronie jezdni były zaparkowane, a z naprzeciwka nadjeżdżałby inny pojazd. Dotyczy to przede wszystkim okresu zimowego, kiedy jezdnia jest śliska - tłumaczy Robert Rybiński.
Czy komisja, która miała pojawić się na miejscu faktycznie nie stawiła się w Drahlach?
- Komisja była na miejscu. Zjawili się tam pan Krzysztof Szamreta z Powiatowego Zarządu Dróg i pan Andrzej Grusza z Komendy Powiatowej Policji w Sokółce. Mam notatkę służbową sporządzoną przez pana Szamretę - mówi Robert Rybiński.
Zapytaliśmy, czy protesty mieszkańców zostaną uwzględnione i czy możliwe jest rozwiązanie tego problemu.
- Te znaki nie stoją tam tak sobie, ale po to, aby mieszkańcy byli bezpieczni. Możemy zrobić jeszcze jedną komisję, aby byli na niej wszyscy zainteresowani. Ale jak mówię, te znaki są po to, aby było bezpieczniej - kończy Robert Rybiński.
(mby)
Znaki zakaz postoju w Drahlach: