Co trzeci bieżeniec zmarł jeszcze w czasie drogi - mówiła Aneta Prymaka-Oniszk, autorka książki „Bieżeństwo 1915”. Wczoraj w kawiarni „Lira” Sokólskiego Ośrodka Kultury opowiadała ona o swojej publikacji.
Bieżeństwo to eksodus ludności sprzed ponad stu lat (czytaj tekst Ich wspólna droga. Bieżeństwo na Sokólszczyźnie), podczas I wojny światowej. Wycofująca się pod naporem wojsk niemieckich armia carska chciała zostawić za sobą spaloną ziemię. Mieszkańcom zachodnich guberni nakazano przymusowe przesiedlenie się na wschód. Ci, którzy nie chcieli pójść dobrowolnie na wygnanie, byli straszeni przez kozaków. Bywało, że carscy żołnierze puszczali wsie z dymem, by nic nie zostawić Niemcom.
Aneta Prymaka-Oniszk, pochodząca z Knyszewicz, opowiadała wczoraj nie tylko o bieżeństwie, lecz także o tym, jak to się stało, że poświęciła całe lata na zajmowanie się tym tematem. Przed spotkaniem, odbył się pokaz filmu Jerzego Kaliny pt. „Bieżeńcy”.
(edh)