Pan Biernacki został dyscyplinarnie zwolniony z pracy za naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych - mówi Pior Rećko, starosta sokólski. - Zarzuty postawione w piśmie, które otrzymałem są niepoważne - stwierdza Mirosław Biernacki, były dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Sokółce.
Przypomnijmy, ponad miesiąc temu starosta sokólski poinformował, że Mirosław Biernacki nie jest już szefem PUP, a pełniącą obowiązki dyrektora tej placówki została Małgorzata Ejsmont (czytaj tekst Zmiana na stanowisku szefa PUP? Dwóch dyrektorów w urzędzie). Kilka dni później przewodniczący Rady Powiatu Franciszek Budrowski przekazał list z poważnymi zarzutami, jakie wobec Piotra Rećko ujawnił Mirosław Biernacki. Informowaliśmy o tym w materiale Szef PUP: Starosta łamał prawo, szastał publicznymi pieniędzmi. Starosta: To kłamliwe zarzuty [LIST DO RADY POWIATU]. W ubiegłym tygodniu odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Powiatu, podczas której starosta odniósł się do tych oskarżeń (Starosta sokólski nie ma sobie nic do zarzucenia [WIDEO, FOTO]).
Dziś wypowiedzenie umowy o pracę w trybie dyscyplinarnym dotarło do Mirosława Biernackiego. - Odebrał on korespondencję. W piątek wysłane zostało w tej sprawie pismo - tłumaczy Piotr Rećko.
Kto obecnie kieruje PUP? - Pani Małgorzata Ejsmont pełni obowiązki do czasu wyłonienia w drodze konkursu nowego dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy. Ogłosimy konkurs na stanowisko szefa tej placówki jeszcze w tym tygodniu. Prawdopodobnie w ciągu dwóch tygodni cała procedura zostanie zakończona - dodaje starosta.
Z wypowiedzeniem umowy o pracę nie zgadza się Mirosław Biernacki.
- Dostałem dyscyplinarkę. Zarzuty postawione w piśmie, które otrzymałem są niepoważne. Pierwszy mówi o skierowaniu do przewodniczącego Rady Powiatu pisma, w którym dopuściłem się niedozwolonej krytyki. Drugi zarzut mówi o tym, że mój syn otrzymał kwotę dofinansowania (na założenie i prowadzenie działalności gospodarczej - red.) wyższą o 4 tys. zł w stosunku do innych osób. Nie do końca jest to prawdą, z racji tego, że dostał on 23 400 zł, a później zwrócił podatek VAT, bo jest vatowcem i tak naprawdę otrzymał również 19 024 zł. A więc doszło tu do manipulacji faktami. Kwota została zwrócona. Trzeci zarzut mówi o niezachowaniu tajemnicy informacji, czyli że umowa zawarta między starostwem a jednostką szkolącą została przeze mnie ujawniona. Nie wiem jednak, co miałbym ujawnić, bowiem w piśmie do przewodniczącego Rady Powiatu nie padła ani nazwa, ani inne dane. Moim zdaniem to są żadne argumenty - mówi były szef PUP.
Dodaje, że swoich praw będzie dochodził przed sądem, domagając się przywrócenia do pracy.
(is)