Przez cztery lata była cisza, nikt z mieszkańców nie wiedział o istnieniu takich planów, dopiero niedawno to odkryliśmy - mówi Ewa Rajżewska-Bieszczad ze Starej Kamionki. - Przepisy prawa nakładają na gminę obowiązek wprowadzenia do Studium uwarunkowań terenów, na których występują złoża kruszywa. I my takie grunta posiadamy. Poprzednia Rada Miejska określiła, które z nich mają być przeznaczone pod wydobycie oraz gdzie będzie ono prowadzone perspektywicznie, czyli za jakieś 20-30 lat - tłumaczy Urszula Wróblewska z Urzędu Miejskiego w Sokółce.
Kilka tygodni temu mieszkańcy Starej Kamionki dowiedzieli się o próbnych odwiertach prowadzonych na południe od tej wsi. Wśród miejscowych błyskawicznie rozeszły się pogłoski o tym, że miałyby tam powstać nowe kopalnie żwiru.
- Do Urzędu Miejskiego został złożony wniosek przez Ministra Środowiska. W piśmie chodziło o perspektywę pozyskania źródeł kruszyw pod przebudowę drogi krajowej S-19 - mówi Urszula Wróblewska.
- Z tego, co nam przesłano wynika, że są planowane roboty geologiczne dla rozpoznania obszarów prognostycznych występowania kruszywa dla korytarza drogi S-19 na odcinku Kuźnica - Bielsk Podlaski. Na terenie naszej gminy przewidziano wykonanie 11 odwiertów - wyjaśnia Janusz Sawicki z Urzędu Miejskiego w Sokółce.
Przy okazji mieszkańcy Starej Kamionki poruszyli sprawę planów wydobycia żwiru w okolicach tej miejscowości.
- Jest dla mnie niezrozumiałe, że Rada Miejska przegłosowano taki kształt Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania. My jesteśmy prostymi ludźmi, nie grzebiemy w Biuletynie Informacji Publicznej, a jak się okazuje tych dokumentów jest mnogość. Jedna z naszych mieszkanek pokazała nam tę mapkę i zaczęliśmy ją rozszyfrowywać. Przerażająca jest skala tego wszystkiego. Tereny zaznaczone na mapie jako przewidziane do eksploatacji sięgają aż pod plantację borówek pana Wilczewskiego - mówi Ewa Rajżewska-Bieszczad. - Mieszkańcy drugiego końca wsi, którzy mieszkają bliżej istniejących już kopalni, uskarżają się na pył i drgania, jakie wywołuje praca maszyn - dodaje.
- Przepisy prawa nakładają na gminę obowiązek wprowadzenia do Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania terenów, na których występują złoża kruszywa. I my takie tereny posiadamy. Poprzednia Rada Miejska określiła, które grunta mają być przeznaczone pod wydobycie oraz gdzie będzie ono prowadzone perspektywicznie, czyli za jakieś 20-30 lat - tłumaczy Urszula Wróblewska. - Nasze Studium utworzono w 2011 roku. Mamy tam trzy strefy, gdzie można wydobywać żwir. Pierwsza określona jest jako PG-I. To tereny, na których cztery lata temu znajdowały się już kopalnie. Strefa PG-II to grunta, na których były już rozpoznane złoża i przedsiębiorcy byli na etapie uzyskiwania dokumentacji na wydobycie. Wiedzieliśmy, że tam właśnie kopalnie wkrótce powstaną. To m.in. Lafarge i Budokrusz. Nieopodal znajduje się obszar PG-III, czyli miejsce występowania kruszyw do wydobycia w okresie perspektywicznym, czyli za 20-30 lat. Samo uruchomienie tych złóż będzie mogło dokonać się po wyeksploatowaniu i zrekultywowaniu obszarów wykorzystywanych obecnie do wydobycia kruszywa. Najwcześniej byłby więc to rok 2031 - wyjaśnia. - Być może ministerstwo będzie miało w tym względzie inne plany. Mamy 3180 hektarów ziemi przeznaczonej pod wydobycie. Nowa ustawa Prawo geologiczne wprowadziła taki zapis, że jeśli ktoś na terenie rolniczym znajdzie złoża kruszyw, to my jako gmina mamy obowiązek wprowadzić w ciągu dwóch lat stosowne zapisy do studium. Jeśli tego nie zrobimy, to wojewoda wyda w tej sprawie zarządzenie zastępcze. Możemy mieć zamysł, że zabraniamy wydobycia, ale musimy się liczyć z lobbingiem żwirowym, a przedsiębiorcom też zależy na tym, by nowe tereny zostały przeznaczone pod żwirownie.
- Dla nas jednym z właściwych rozwiązań byłoby to, aby ta sprawa jeszcze raz trafiła pod głosowanie Rady Miejskiej, aby radni jeszcze raz pochylili się nad tym Studium i je zmienili. Żeby zdecydowali nie przeznaczać tych terenów pod wydobywacie żwiru i kruszywa. Dostaję liczne sygnały od mieszkańców, którzy nie chcą tutaj żwirowni. Gospodarują tutaj ludzie, którzy mają bardzo duży areał ziemi i nie chcą go wyprzedawać. Słyszałam od jednego z mieszkańców, że są już składane propozycje nabycia gruntów. A jeśli firma wydobywająca kruszywo je wykupi, to będzie po wszystkim - mówi Ewa Rajżewska-Bieszczad. - Jest to miejsce idealne do uprawiania turystyki. Przez Starą Kamionkę przebiega przecież Szlak Tatarski. Przyjeżdżają tutaj turyści, niedaleko jest ostoja żubra i innych dzikich zwierząt. Musimy też myśleć, co pozostawimy swoim dzieciom. Dopóki te cienkie fioletowe kreski na mapie nie znikną, nie będziemy spokojni. To jest jak zaproszenie dla kopalni - dodaje.
- Część mieszkańców sprzedaje ziemię, a część jest z tego niezadowolona - stwierdza Antoni Stefanowicz, zastępca burmistrza Sokółki.
Oferta żwirowni jest bardzo kusząca. Już sześć lat temu niektórym rolnikom proponowano po 120 tysięcy złotych za hektar.
Obecnie firma Budokrusz prowadzi swoją kopalnię między Drahlami a Bobrownikami. Z kolei tereny leżące wzdłuż drogi Sokółka - Krynki to własność Lafarge. Przedsiębiorstwo to najprawdopodobniej rozpocznie wydobywanie żwiru w ciągu najbliższych 2-3 lat.
- Na pocieszenie mogę powiedzieć, że są to tereny, gdzie jest wysoki poziom wód gruntowych. Tam bardzo szybko pojawia się woda. Po większości z tych kopalni pozostaną zbiorniki wodne. Już w tej chwili w Google Maps można tam dostrzec dwa zbiorniki wodne - dodaje Urszula Wróblewska.
(mby, is)
Mapa przedstawiająca studium zagospodarowania przestrzennego wraz z legendą:
Okolice Starej Kamionki. Zdjęcia autorstwa Ewy Rajżewskiej-Bieszczad:
Kopalnie żwiru pod Sokółką w Google Maps: