Przyjechałam tu po raz pierwszy w tym roku. Na razie jednak zainteresowanie jest niewielkie, a klientki biorą pojedyncze opakowania - powiedziała nam właścicielka straganu z nasionami na poniedziałkowym rynku przy targowej w Sokółce.
- Pewnie, że tak jest - jak na rynek wrócili sprzedawcy warzyw i owoców, to można mówić, że jest wiosna. Ale dziś handel jest raczej słaby - stwierdził kręcąc głową sprzedawca na stoisku z warzywami.
Pomidory (w wersji klasycznej i ciemnej) można dziś było nabyć za 5,50 zł. Najtańsze jabłka kosztowały 1,20 zł. Za kilogram cebuli trzeba było zapłacić złotówkę, a za marchewkę - 1,50 zł.
Zdrożał chleb na zakwasie. Za bochenek proszono już 5,50 zł. Jajka kosztowały 70 groszy za sztukę ("ładne, duże i świeżutkie" - zachwalał sprzedawca). Był także swojski chrzan po 6 zł za słoiczek. Kilku rolników oferowało zboże. Pojawił się także sprzedawca ryb.
Było stoisko z torebkami, za jedną sztukę właściciel chciał 28 zł (te z promocji kosztowały 15 zł). Elegantki przebierały kurtki wiosenne, firany i dżinsy (od 50 do 90 zł). Pojawili się też sprzedawcy z Kalisza ze stoiskiem z przyprawami. Chętni mogli zaopatrzyć się w moździerz kuchenny granitowy (od 30 do 90 zł, w zależności od wielkości). Było także stoisko mobilne z kotłami grzewczymi Metal-Fachu oraz spory wybór okien. I tak jak co tydzień podczas "święta dyszla" w Sokółce można było jeśli nie kupić, to na pewno wymienić się świeżymi ploteczkami ze znajomymi.
(is)
Poniedziałkowy rynek w Sokółce: